↬ 50 ↫ When we will be ready

2.5K 252 146
                                    

.

.

.

↬ Jungkook ↫

Byłem histerykiem?

Trochę.

Byłem wrażliwy?

Na sto procent.

Byłem zdenerwowany?

Milion procent.

- Jungkook, chodź już do łóżka.

- Mofilem sebyz posedl pierfsy.

- Wyjmij tą szczoteczkę z zębów i wtedy ze mną rozmawiaj. Może w ogóle ją odłóż? Myjesz zęby od dziesięciu minut. Myślę, że już są białe jak śnieg.

Odwróciłem się i od razu szczoteczki wypadła mi z ust. Może to była sprawka gwałtownego ruchu, a może tego, że Taehyung był bez koszulki? Czułem się głupio, bo stałem tam w swojej piżamie, a moje włosy były spięte na górze w kucyk.

Podniosłem szybko szczoteczkę i z dużym rumieńcem ją umyłem, uprzednio płucząc usta. Wreszcie zacząłem myć dłonie, a potem je kremować. W tym momencie tors Kima przywarł do moich pleców.

- Wszystko dobrze?

- Yhm - mruknąłem.

Nie za bardzo.

- Jesteś sztywny.

- Bolą mnie plecy.

- Hoshi...- dźgnął mnie w brzuch.

Spojrzałem na niego w lustrze z powagą. Wyglądało to trochę niepoważnie, bo miałem kucyk na głowie. Szybko się go jednak pozbyłem, sięgając po szczotkę.

- Nie wiem - przyznałem, chcąc się odsunąć od niego, by uczesać włosy, ale wziął przyrząd ode mnie, ustawiając się w odpowiedniej odległości. Powoli i łagodnie przeczesywał moje kosmyki włosów, kiedy ja przecierałem oczy ze zmęczenia i go obserwowałem w zwierciadle.- Ja-

- Żartowałem wczoraj z Chicago - przerwał mi Tae.- Wiesz, że pojedziemy tam w twoje dwudzieste urodziny.

- Wiem...

- Boisz się sierpnia?- zerknął na mnie.- Przecież wiesz, że możemy przełożyć datę ślubu.

- Nie - odpowiedziałem szybko zgodnie z prawdą.- Jest idealna.

- To o co chodzi?

Spojrzałem w dół, kiedy skończył czesać moje włosy. Przegryzłem wargę, zastanawiając się, jak to najlepiej ubrać w słowa.

- Bo dzisiaj...

- Przestraszyłeś się czegoś podczas naszej rozmowy. Co się stało?

Wydąłem dolną wargę, patrząc na niego. Odwróciłem się szybko i zabrałem mu szczotkę.

- Nic - powiedziałem, odchodząc, by ją odnieść na miejsce, na co Kim westchnął przeciągle zrezygnowany.

- Widziałeś mordercę czy co?

- Nie. Chłopca.

- Przestraszyłeś się dziecka?

Przez chwilę chciałem mu powiedzieć.

Ale odwaga znowu mnie opuściła.

- Nieważne  - wyminąłem go, idąc do naszej sypialni.

- Jungkook...

- Chcę iść spać - rzuciłem się na łóżko, zgarniając całą kołdrę, by ją przytulić i się w niej schować.

- Kookie - słyszałem, jak do mnie podchodzi.

- Dobranoc.

Taehyung westchnął po raz kolejny.

Było mi głupio, bo jeszcze teraz go stresowałem, po ciężkim dniu pracy, ale nie mogłem na to nic poradzić. Brakowało mi odwagi i chęci do powiedzenia mu prawdy. Bałem się jak zareaguje. Może poczekam z tym? Z drugiej strony czuję zniecierpliwienie i parzącą ochotę zrobić to w tym czasie.

Mężczyzna w tym czasie zajął miejsce za mną, przyciągając mnie do siebie. Przełknąłem ślinę, kiedy przytulił mnie na łyżeczkę i zatopił swoją twarz w moich włosach.

- Zarezerwowałem nam bilet na Hawaje - pocałował mój kark.- Na pewno zdasz. Jesteś moim utalentowanym chłopcem.

Nie ułatwiasz mi.

Ale mnie kocha.

Nie zrani mnie.

Obiecał.

- Tae...?- odezwałem się, przekręcając tak, by być twarzą do niego.

- Tak?

No do cholery!

- Nieważne - jęknąłem, chowając się w jego ramionach.

- Kim Jungkook.

- Nie możesz mnie tak jeszcze nazywać!- oburzyłem się, siadając prosto.

- Mogę - pociągnął mnie na swoje ciało, aż na nim nie leżałem.- I tak nie wymigasz się od małżeństwa ze mną.

Raz dwa trzy.

No dalej Jungkook!

Już!

-Bodzisiajzobaczyłemtegochłopczykaktórybyłbardzopodobnydomnieiprzypomniałemsobieżezawszechciałemżebyktośmnieadoptowałimożekiedyśniemówiężeterazalekiedyśbędziemymielidzieckoktórezaadoptujemyzsierocińcataksamojakyoongizaadoptowałmnieczyjininamjoonjiah?

Brwi Taehyunga wystrzeliły do góry.

- Co?

Jęknąłem zrozpaczony.

- Ugh, odwal się - odwróciłem się do niego tyłem.- Nie powiem tego drugi raz.

- Poczekaj - złapał mnie za ramię, głaszcząc delikatnie, ale strząsłem jego rękę i schowałem twarz w poduszce.- Wyłapałem pojedyncze słowa.

- To nie jest lekcja historii, że wyłapujesz słówka - warknąłem smutny.

- Za dużo czasu spędzasz z Jiminem.

- Dobranoc - mruknąłem.

- Więc zaczął ci się dziś okres...

- DOBRANOC.

Taehyung objął mnie w tali, a drugą ręką przesypywał moje kosmyki między swoimi palcami. Powoli się uspokajałem, ale i tak nie było ze mną dobrze. Czułem się maksymalnie smutny. Może jutro napiszę Tae jakąś kartkę przed tym, jak pójdzie do pracy? Przeczyta ją w spokoju, a ja w tym czasie zrobię zakupy i odwiedzę Yoongiego z Jiminem. Brzmi jak dobry plan.

Ale nie zostanie zrealizowany.

- Jak będziemy gotowi - pocałował mnie w skroń.- Wtedy tak.


Vaekook | Taekook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz