Witaj pierwsza klaso!

22 5 3
                                    

Widzę, że lubicie czytać co odpierdzielaliśmy w zerówce, a to dopiero początek. Wyobraźcie sobie co się odczynia w ósmej, ale spokojnie do tego też dojdziemy. Teraz przyszedł czas na pierwszą klasę, która była równie bekowa co zerówka. No dobra bardziej. W wielkim skrócie.
Do pierwszej klasy poszła nas piątka:
Ja, Julka, Magda, Mariusz i Krystian. Reszta nie była godna pasowania piórem przez panią dyrektor. W sumie chcieliśmy być nie godni tego. Kto widział naszą dyrektorkę ten wie. Pierwszy dzień i same nowości. Nowa pani, nowa klasa, ale przy korytarzu to pikuś. I w tym miejscu zaczyna się nowa przygoda. Otóż tak, każdy miał takie ślizgające się buty, hamować przy biegu było ciężko. Dla nas to nic, pierwszy bieg trzeba było zaliczyć. Na początku chłopaki, no lecą jak w sobotę to, tylko do li..., Dobra nie będę okrutna i męczyć was tą muzyką szatana. Powiedzmy, że jak w wigilię do Biedronki. U nas korytarz był długi i prosty, prowadził do łazienek: damskiej, męskiej i nauczycielskiej. Ta ostatnia to komnata tajemnic, tajemniczo zawsze był tam papier i mydło co u nas było dosyć rzadkim widokiem. Tam było wszystko, nawet kuźwa Domestos. Ale do rzeczy, nie zachwycajmy się czyścidłem do kibla, chłopaki wystartowali. O ile Krystian się wyrobił i wszedł w ślizg jak sebix, gdy driftuje, o tyle Mariusz tyle szczęścia no nie miał. Zrobił "z buta wjeżdżam" do łazienki nauczycieli. Dobrze, że tam nie było nikogo, a w szczególności dyrki bo oczy to by trzeba było wyprać w rozpuszczalniku. Skutkiem tego było wgniecenie z drzwiach. Niby nie groźnie, ale one nie otwierały się w tą stronę co powinny. No właśnie, przypał pierwszego dnia i cyk dywanik u dyrektorki. Dziewczyny jako aniołki nie musiały się tłumaczyć przed wyrocznią. Siedziałaśmy w klasie, pani nam puściła bajki, rozłożyła materace i jak to Mariusz mówi BAJLANDO! W końcu pozasypiałyśmy a tych gnomów dalej nie ma. W sumie ja nie spałem, bo było słychać krzyk dyry. I tak, ani spać, ani się położyć, co tu zrobić, to układałam puzzle z nauczycielką. Wracają chłopaki, cali zapłakani, a niby chłopaki nie płaczą. Ja jako dobrą duszyczka tej klasy poszłam ich pocieszyć. A oni co? Położyli się i zasnęli. Jeszcze jedna lekcja a ja mam siedzieć z tą starą prukwą i puzzle układać? A w życiu!( To moje powiedzonko i zgaduje, że będzie się ono ciągle pojawiało) Budzę tych żuli nogą z wyrysowanym na twarzy:
Please, wake up I need you...
Żodyn nie wstał, żodyn, możesz ich lać po brzuchu, a oni będą spać. Nie zdziwiłabym się gdyby nie poczuli, że któryś się skasztanił. No z nikąd pomocy, tylko położyć się i udawać, że się śpi. Usiadłam sobie na krzesełku i siedzę, patrzę na tych matołków, z którymi mam spędzić jeszcze z 8 lat. I nagle
O kurwa! Zmartwychwstanie! Jeden wstaje. Ja od razu jakbym się przebudziła ze snu reklamowego na Polsacie.
Bracie!
Czuję, że rymuję.
Lecę do niego chcąc się zapytać czy się ze mną pobawi.
Nie mógł.
Miał sranko (#kucezbronksu)
Poszedł do łazienki.
W sumie lepsze to niż nafajdać na materac.
Miliard lat później
Wraca lżejszy o pół kilograma, więc może się bawić prawda? Wyciągamy zabawki ii...
Jeb
Dzwonek
Polska oświato, gdzie popełniłaś błąd?

************************************

A propos oświaty, te ostatnie to pytanie retoryczne, czyli autor nie oczekuje na nie odpowiedzi, przykładem takiego zdania jest:
Idziemy na piwo?

Z serii Kinga bawi i uczy
Czytała Krystyna Czubówna

My school's story ✌️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz