To było w okolicach świąt. Pani powiedziała nam, że przygotowała prezent dla całej klasy. Wszyscy myśleli co to może być. No trzeba przyznać, że pani zaraziła się od nas debilizmem i po niej można się było wszystkiego spodziewać. To tym bardziej utrudniało zadanie. Podpuszczaliśmy ją by powiedziała. Chłopaki do niej się ciągle przytulali i komplementowali, by powiedziała. Na panią od angielskiego działało. Jak się na nas wkurwiła w stopniu level hard, to mówiliśmy:
Ale pani dziś pięknie wygląda, pani Joasiu
Ma pani ładną bluzkę, chciałabym taką mieć
Zawsze się zarumieniła i uśmiechała do końca lekcji. Nie miał jej kto komplementować, stara panna. A trzeba przyznać, że ubierała się w czymś gorszym niż szmateksie. O WIELE. Takie małe gówniaki, a już wiedzieliśmy jak manipulować ludźmi. Ta szkoła nas wiele nauczyła, za wiele. W pierwszej klasie umieliśmy ściągać jak szóstoklasiści i parę innych rzeczy. By się dowiedzieć co nam pani da przeszukiwaliśmy wszystkie szafki. Normalnie "Kinga i partnerzy". No i na którejś przerwie szukaliśmy tego prezentu i pani weszła. W tym momencie przydałby się Stachu Jones z tekstem:
O nie, jesteśmy zgubieni
Albo wręcz:
O kurwaaaaa
Pani się pyta co my robimy. No jak to co plądrujemy twoje mieszkanie kurwo.
Nie nie powiedzielibyśmy tak
Dla nas kurde to było przekleństwo.
Powiedzieliśmy, że szukamy prezentu bo pani jest WREDNA i nie chce nam powiedzieć. Ona z ikonką ładowania na ryju patrzyła na nas jak na debili. Po chwili powiedziała, że prezent jest już od tygodnia w klasie. No ale jak to?
Jak to się stanęło?
Otóż nikt nie zauważył, że od tygodnia mamy w klasie rybki. Żodyn. Na szczęście to nie były karpie, tylko jakieś murzyny pływały w akwarium. Jak to dzieci od razu polecieliśmy zobaczyć te rybki. Krystian chciał ich dotknąć, ale rybki go pogryzły jak wsadził palucha do wody. I już je znienawidził. Było to w Mikołajki.
20 grudnia zauważyliśmy, że rynek jest mniej. Myśleliśmy l, że wpierdalały siebie nawzajem. 22 grufnia jakaś rybka się orybkowiła(podsumuję to jednym wyrazem "xD") i mieliśmy miliard małych murzynów. Te rybki co wcześniej niby "zjadały się", po prostu zdychały z przekarmienia, bo pani jednego dnia dała im podwójną dawkę i pani po prostu kupiła nowe. Mieliśmy trwać w żałobie do końca pierwszej klasy, no ale żałoba trwała jedną lekcję, na religii, kiedy to powiedzieliśmy o tym księdzu, a on pomodlił się za nie.
Pokój ich skrzelom, bo chyba duszy nie mają 🙏
CZYTASZ
My school's story ✌️
Short StoryProlog Na początku wypada się przywitać, więc cześć! Choć na Wattpadzie jestem od kawałka czasu to moja pierwsza historia. Będzie to historia z życia szkolnego "mojej" klasy. Mam nadzieję, że będzie się miło czytało, więc by was nie zanudzić po pros...