Dziecięca miłość

39 4 4
                                    

Jak we wszystkim i u nas w zerówce było różnie. Jednak ja najwięcej pamiętam dobrych zdarzeń. Na pewno nigdy nie zapomnę "pierwszej miłości".
Była zima. Gdy czekałam na autobus ze znajomymi rzucaliśmy się śnieżkami, bo wtedy to były zimy nie to co teraz. Śnieg na wysokość ciebie, widać jedynie twoją czerwoną czapkę. Zyskałam nazwę "króla trafień", ale i mnie nie raz trafiono. Spodnie miałam całe mokre. I tak, ani stać, ani się rozebrać, co tu zrobić. I ja ciągle powtarzająca "zimno mi", choć teraz powiedziałabym, że piździ jak w Kieleckim.
No nie powiem, było trudno. Czujesz jakbyś się posikała, ale jak bym się posikała to chociaż jest ciepło by mi było. Nie wiem jakim cudem przetrwałam drogę do szkoły, pół godziny jazdy, a mieliśmy przejechać tylko 5 kilometrów.
Jestem na miejscu idziemy z Magdą za rączkę do szkoły. Wchodzę do szatni i pierwsze pytanie jakie było to " nie zdązyłass do łasienki?" wypowiedziane przez moich szczerbatych kolegów. Mój wzrok mówił sam za siebie"sklej wary lamusie", choć "lamus" według nas to było przekleństwo. Wchodzę do naszej sali z wkurzeniem na twarzy. Nauczycielka widząc moje spodnie od razu mi je zdjęła, dobrze że pod spodem miałam rajstopy. No ale wiadomo, wszyscy w spodniach, a ja wyglądałam jak dziecko, które uciekło, bo nie chciało się kąpać. Wtedy, ku zdziwieniu wszystkich, Krystian ściąga spodnie i daje mi je. Po chwili uśmiecha się szczerbatym uśmiechem i sepleniąc mówi, żebym wzięła od niego i założyła. Nie zważał na to, że wszyscy się śmiali z jego zielonych majtek. To jest dopiero "miłość". Chyba nie muszę dodawać, że ich nie przyjęłam. Głównie ze strachu, tego widoku nie da się opisać.
Po moim lagu mózgu, zaczęłam się śmiać i śmiać.... Aż prawie się posikałam...

My school's story ✌️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz