[20] Kai nie jest twój.

3.1K 238 45
                                    

Współautorka tego opowiadania @larrryxziall ma dziś urodziny! Wszystkiego najlepszego jeszcze raz!


- Harry, dzieci i ja jesteśmy gotowi - sapnął Louis, pukając w drzwi od ich własnej łazienki - Co z tobą, kochanie? Zaraz się spóźnimy! A ja nie mogę! Jestem świadkiem Zee.

- No już, wszedłem do łazienki na końcu. - przypomniał mu.

- Tata, tata rączki! - wolał wciąż trochę śpiący Kai, który bawił się swoim butami na nóżkach

- Pięć minut. - krzyknął.

- Tata cię nie kocha. - droczyła się Andrea, z niewinnym uśmiechem, podchodząc do swojej mamy.

- Andrea. - zganił dziewczynkę Louis.

- Praszam. - wydeła dolną wargę, kiedy łzy napłynęły do oczu Kaia

- Jestem, tatuś cię kocha Kai. - Harry zapewnił chłopca.

- I pięć minut minęło w jednej. - zauważył Louis, kiedy brunet podniósł ich syna.

- Udało się. - wziął chłopca na ręce.

Louis złapał rączkę drobnej szatynki i mogli już po prostu wyjść z domu i pojechać do kościoła. Harry poprawił loki synka i wyszedł z domu do auta. Już piętnaście minut później jechali na odpowiednie miejsce, Zayn dosłownie wydzwaniał do Louisa.

- Przecież mamy jeszcze chwilę. - rzucił Styles.

- Stres go wziął. - przyznał Louis, odkadając telefon, dzieci były nadzwyczaj grzeczne - Zobaczymy jak będzie z nami.

- Zobaczymy. - uśmiechnal się czule.

- Jesteśmy już trzy lata razem, wierzysz w to? - musiał spytać narzeczonego, spoglądając na swój pierścionek zaręczynowy.

- To cudowne, a jakbym wczoraj się poznał. - mruknął.

- Prawda? - tyle się zmieniło przez te lata. Ale było to piękne, a uczucie między nimi coraz silniejsze.

- Jesteśmy na miejscu. - sapnął.

- W końcu , mam nadzieję, że nasi rodzice są. - w końcu obaj byli świadkami. Tylko Zayn bardziej panikował, niż Niall.

- Powinni być. - wyszedł z auta i sięgnął po Andree.

Razem z dziećmi w ramionach, znaleźli swoich rodziców, ale nie tylko to. Louis po prostu zamarł, kiedy spojrzał na bok. Jego były chłopak stał niedaleko od nich nie widział go od zerwania. Olivier prędko napotkał jego wzrok, Louis tylko pokręcił delikatnie głową i podał Kaia dziadkowi, bo jego mama trzymała już Andree. Harry stał już z chłopakami i tłumaczył się Zaynowi czemu są później niż planowali.

- Zayn przestań mu truć dupe - zaśmiał się, kiedy rodzice od nich odeszli - Tylko wyjaśnij mi co tu Olivier robi. - wtulił się w bok Stylesa.

- Okazało się, że jest jako osoba towarzysząca. - skrzywił się Niall.

- Niech tylko zbliży się do mnie, czy moich dzieci. - dosłownie się gotował w środku, mocniej ściskając brunrta.

Harry stał lekko zdezorientowany, domyślał sie o co chodzi i wolał się nie wtrącać.

- Hazza, lepej mnie też nie zostawiaj, bo będę mógł robić głupoty. - zwrócił się do loczka i pocałował go krótko w usta.

- Nie ruszę się na krok od ciebie. - obiecał.

- A wy, jak się macie? - posłał nikły uśmiech partnerowi, nim spojrzał na przyjaciół - Gdzie wasza córeczka?

- Moja mama ją ma, ja jestem w porządku ale Zayn panikuje.

Change thinking || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz