3. Calm yourself

2.6K 206 225
                                    

1.

Louis musiał w końcu przyznać się przed sobą, że jego obsesja na punkcie głosu z aplikacji nie była normalna. Ani zdrowa. Zasadniczo była tego typu obsesją, którą powinno się skonsultować z psychologiem, ale jeszcze nie upadł na głowę, żeby do jakiegoś się wybrać. Podziękuje, wystarczy, że sam sobie mieszał w głowie, nie potrzebował jakiegoś durnia, który będzie szukał przyczyny jego problemu w wydarzeniach z dzieciństwa. Jakby to, że nie dostał wymarzonego samochodziku na święta, kiedy miał pięć lat miało jakiś wpływ na jego dorosłe życie. Chuje muje dzikie węże. Nie ma mowy. Sam mógł sobie z tym poradzić. Oczywiście zaraz po tym jak po raz kolejny w tym tygodniu obciągnie sobie do dźwięku tego głosu. Był popierdolony, ale to nie była żadna nowość. Profesjonalna opinia nie była potrzebna, wiedział to doskonale, kiedy wychodził z pracowniczej łazienki, starając się nie wyglądać na zbyt zadowolonego. To mogłoby wyglądać podejrzanie i spowodować niewygodne pytania od jego asystentki. Zdecydowanie, absolutnie nie.

- Nawet nie chcę wiedzieć, co tam robiłeś - parsknęła Nina, bo oczykurwawiście, była wiedźmą i Louis nie powinien się temu dziwić.

- Ale ja z chęcią mogę podać ci szczegóły.

- Podziękuję. - Zbyła go machnięciem dłoni i wróciła do przeglądania czegoś na swoim komputerze. Czegoś, co na pewno nie było związane z pracą i tymi kilkoma umowami współpracy, które musieli przygotować, co nietrudno było zgadnąć po tym jak szeroko się uśmiechała. Powinien ją zostawić i jak najszybciej zniknąć z pola rażenia, jeśli nie miał ochoty na słuchanie wywodów nad nową kolekcją od któregoś z projektantów. A nie miał, ostatnim razem trwało to godzinę. - Nie uwierzysz, co znalazłam.

- Panie dopomóż. Co takiego kochana? Nowe Louboutiny? Coś od Gucci? A może Versace?

- Czy ty właśnie próbujesz dać mi do zrozumienia, że moje życie obraca się wokół markowych ubrań i dodatków? Bo jeśli tak, raczę spieprzać w podskokach zanim twój tyłek bardzo blisko zapozna się z moim obcasem. - Automatycznie przełknął ślinę, bo, cholera, ten spokojny ton był przerażający. - Tak myślałam. A teraz wracając, pamiętasz Harry'ego?

Czy Louis pamiętał tego wysokiego chłopaka z burzą loków i pięknymi oczami, którego uratował ze szponów Jamesa Arthura i który był śmiesznie uroczy? Skąd! On nikogo takiego nie znał. Co z tego, że od bankietu regularnie powracała do niego myśl o nim i tym jego dziwnym głosie. I być może raz czy dwa, zamykając oczy podczas swoich wstydliwych sesji słuchania Calm wyobraził go sobie w ciekawych scenariuszach, ale nie, Louis absolutnie nie miał pojęcia, o kim mówiła Nina. A przynajmniej zamierzał właśnie to grać. I na pewno nie wspomni o tym, że w którymś momencie wieczoru wymienili się numerami. Nie był samobójcą.

- Coś mi świta - mruknął wymijająco, starając się wyglądać na niezainteresowanego. Bo nie był zainteresowany. Nawet ociupinkę.

- Jasne, jasne. Bujać to my, a nie nas.

- Znów zaprosiłaś swoich wymyślonych przyjaciół i mi ich nie przedstawiłaś, że mówisz w liczbie mnogiej? - Parsknął, bo to czasami było za proste. I może liczył na to, że zejdą z tematu intrygującego bruneta.

- Tomlinson nie przeginaj, jeszcze poczuję się dotknięta i pójdę na zwolnienie lekarskie. A tego nie chcesz. - Fakt. Nie chciał. Dlatego posłał jej przepraszające spojrzenie, które skwitowała wywróceniem oczami. Czyli standard, wszystko między nimi w porządku. - W każdym razie, już wiem skąd go kojarzyłam. - Efektowna pauza miała na celu zmuszenie go do zadania pytania, na które w ogóle nie miał ochoty. Słuchał o tym po bankiecie i naprawdę miał dość. Owszem Harry był interesujący w tym swoim milczącym wcieleniu, ale zupełnie nie widział powodu, żeby ciągle o nim mówić. A to jest właśnie to, co robiła Nina.

Calm (I can't live without your voice) | Larry Short Story  ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz