Opowieść Wigilijna

382 25 11
                                    

WAŻNE: To będzie rozdział opisujący wspólne święta poszczególnych postaci. A więc każda z postaci dostanie tutaj swoje własne imię. Imiona wymyślam, więc się nie gniewajcie.  Będę pisać w trzeciej osobie, ponieważ trochę tego może być, A takie pisanie będzie dla mnie łatwiejsze.

A tutaj "wasze" imiona w tym rozdziale.

Connor - Alexa

Markus - Samantha

Kara - Jonathan

Hank - Lydia

Simon - Molly

Josh - Lili

Gavin - Bella

W powietrzu unosił się zapach najróżniejszego jedzenia, które było przygotowane specjalnie dla "ludzkich" gości. W kuchni panował niezły harmider, wszędzie była mąka, w piekarniku piekły się kolorowe pierniki za które odpowiadała Kara oraz Sam, kurczaka przygotowali Lili wraz z Jonathanem, który poczuł smykałkę do gotowania. Wszyscy czekali na pojawienie się Connora oraz Alexy, którym nie specjalnie się śpieszyło. Gdy panie wraz z Jonathanem oraz Gavinem i Hankiem - którzy zadeklarowali się, że wybiorą wino - spędzili czas w kuchni, pozostali przebywali w salonie wesoło rozmawiając i żartując. Markus, Josh, Simon oraz Bella rozmawiali siedząc przy stole jednocześnie uważając, aby nie pognieść obrusu, co wywołało by gniew Kary. Lili, Molly oraz Lydia wspólnie bawiły się z Alice oraz Sumo nieopodal choinki. Dziewczynka miała na sobie piękną jasno niebieską sukienkę w małe kwiatki, we włosach miała wplątane malutkie wstążki, a na nogach miała białe baletki. To miały być dla niej wyjątkowe święta, a wszyscy starali się nie zniszczyć tego nastroju.

-Chłopaki moglibyście pomóc! - Krzyknęła Kara, a Markus, Josh i Simon w jednym momencie spojrzeli w stronę kuchni. Wymienili się po chwili spojrzeniami, a następnie pokierowali się w stronę kuchni, aby pomóc pozostałym przynieść jedzenie, którego było nie mało. Barszcz z uszkami, makowiec, groch z kapustą, ryba oraz wymarzony sernik Hanka. Nie trwało to długo, a już po chwili wszyscy siedzieli wspólnie przy stole. Brakowało jedynie Connora i Alexy, którzy powiadomili Hanka, że się nie pojawią, a jeśli to nie będą punktualnie. Tego wieczoru nikt nie zwracał uwagi na to, czy rozmawia z człowiekiem czy androidem, chcieli nacieszyć się swoim towarzystwem. Nawet Gavin i Hank zakopali topór wojenny na ten jeden wieczór. Wszyscy złożyli sobie życzenia, odpakowali prezenty, a następnie do późna rozmawiali.

Całe Detroit poczuło święta. Ulice były rozświetlone najróżniejszymi światełkami i kolorowymi lampkami. Na sklepowych wystawach były setki świątecznych dekoracji, a kolorowe bilbordy i  szyldy sklepowe zachęcały do wstąpienia na chwilę. Gdzieniegdzie ludzie pędzili, nie zawsze zwracając uwagę na innych przechodniów, każdy śpieszył się do domu, aby spędzić ten magiczny wieczór z bliskimi. Tymczasem Connor wraz z Alexą, przechadzali się ulicami Detroit, które były oświetlone przez setki kolorowych światełek. Zakochany android nie chciał zdradzić swoich planów, dlatego zabrał swoją ukochaną do jednego z parków, który był najbardziej oświetlony. W oddali można było dostrzec ogromny most, który lśnił od tysięcy kolorowych światełek. Śnieg leniwie opadał na ziemię, co dawało zaskakująco przyjemne uczucie chłodu na skórze mieszkańców Detroit. Alexa oparła się o barierkę, a następnie powiedziała.

-Tutaj jest pięknie.

-To prawda. - Odparł Connor stając obok swojej ukochanej, a następnie wziął głęboki oddech i powiedział. - To miało wyglądać nieco inaczej, ale... - Android wziął kolejny głęboki oddech, a następnie uklęknął przed swoją ukochaną, jednocześnie wyjmując z kieszeni małe, czarne pudełeczko, które otworzył. - Zostaniesz moją żoną?

-Tak! Cholera Tak! - Krzyknęła z radością Alexa, a następnie rzuciła się ukochanemu na szyję. Oboje trwali w szczęśliwym uścisku do czasu, aż stojąca kawałek od nich osoba zaczęła klaskać. Jednak to się dla nich nie liczyło, liczyło się za to że będą razem już na zawsze. Kochali się, a dziwne spojrzenia innych nie liczyły się. Związek androida z człowiekiem, nie był czymś normalnym, mimo to oboje byli gotowi zostawić wszystko i wszystkich, aby mieć siebie.

Chciałam was zaskoczyć zaręczynami Connora i was, ale jednak jesteście mądrzejsi i to przewidzieliście. Rozdział miał pojawić się w innej formie i miał być dłuższy, ale dopadła mnie choroba, zwana brakiem weny. Ale wiedzcie, że się starałam.

A ja chciałabym wam życzyć raz jeszcze zdrowych i wesołych świąt. Oraz tego, aby w nadchodzącym rodu, spełniły się wasze najskrytsze marzenia.

Detroit: Become Human - PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz