Pokazałeś mi, jak można się kimś bawić...

734 48 36
                                    

Po przebudzeniu się, zdał sobie sprawę co tak naprawdę się stało poprzedniej nocy. Został wykorzystany i to w brutalny sposób. Oddał się komuś, a ten to wykorzystał. Krew, którą zobaczył między swoimi nogami od razu przypomniała mu co się stało. Czym prędzej, ubrał się i zabierając swoją torbę wybiegł z przeklętego domu. Obraz rozmazywały mu łzy, które nie chciały się za nim zatrzymać. Sprawdzając adres pod którym stał, zamówił sobie transport do domu w postaci taksówki. 

Po dojechaniu do celu i zapłaceniu odpowiedniej kwoty, niemalże wbiegł do swojego azylu. Po prysznicem zmywał bród wraz z krwią ze swojego ciała. Szkoda, że nie można tak łatwo wymazać wspomnień. Po kąpieli udał się do kuchni aby przygotować sobie gorącą czekoladę. Wraz z pakietem koca i miękkiej poduszki usadowił się przed telewizorem. Tak egzystował aż do poniedziałkowego ranka. 

Ku jego nieszczęściu, musiał stawić się w szkole, na treningu tym bardziej. Pomimo swojego złego samopoczucia, dawał z siebie wszystko. W końcu płynie z drużyną, a ich nie mógł zawieźć. Podczas ruchów ciałem, ból od lędźwi aż po barki promieniował z niesamowitą częstotliwością.

Słyszał niejednokrotnie, jak jego przyjaciele mówią do niego. Miał wrażenie, że to gra gdzieś daleko w tle, gdzie jego osoba jest nieosiągalna. Podczas ubierania się w swoje rzeczy, nadal był duchem nieobecny. Wiedział, że rozmowa z chłopakami go nie ominie, jednak mógł ją odwlekać tak długo aż się nie podniesie po upadku psychicznym.

Mając już ostatnią prostą do wejścia od szkoły, poczuł dłoń na ramieniu. Wyjmując słuchawki, zerknął na natręta, który mu przeszkadza w marszu do celu. Nie zdziwił się widząc karookiego przed sobą. Jeszcze ma czelność od tak go zaczepiać?! No kpi sobie chyba.  

-Naru..Ja..przepraszam za...ja...

-Zamknij się! Dobrze się bawiłeś?! Mi już pokazałeś, jak można się kimś bawić. Gratuluje, a teraz zostaw mnie w spokoju.

-Naruto...Słuchaj bo ja...

-Powiedziałem, zamknij się kurwa!

Palce u dłoni pływaka, zacisnęły się w pieść, skóra na knykciach aż pobladła. Sasuke pierwszy raz widział go w takim stanie. Niegdyś lazurowe oczy teraz przypominały kolorem zachmurzone niebo. Już nie widział w jego w jego oczach tych pozytywnych emocji, teraz były tylko negatywne. 

-Narut..

Nie dane było mu dokończyć wypowiedzi. Pięść Uzumaki'ego wylądowała na jego żuchwie, w skutek czego brunet zatoczył się do tyłu. W ustach poczuł metaliczny smak krwi. Spojrzał na chłopaka, widząc łzy w jego oczach znowu coś zakuło jego serce. Był pewny, zranił go. 

-Uchiha, odpierdol się ode mnie raz na zawsze, rozumiesz? Znajdź sobie inny obiekt do kpin. Z resztą, przecież wszyscy na Ciebie lecą, leć znajdź sobie inną ofiarę.

Po tym incydencie, Naruto udał się na lekcję, zostawiając zszokowanego Sasuke tuż za sobą. Naciągnął kaptur na głowę, chcąc ukryć łzy. Przypadkowo wpadł na kogoś, mówiąc ciche "przepraszam" szedł dalej, aż nie dotarł do punktu docelowego.

-No widzę, braciszku, że całkiem nieźle Ci idzie. Już zdążyłeś go zranić. Jednak umowa była inna, najpierw miał Ci wyznać miłość. Chociaż z drugiej strony, sądząc po jego wyglądzie to chyba już się zakochał. Jestem pod wrażeniem. 

-Itachi, kurwa...Ja nie dam rady. Nie potrafię go rozkochać w sobie. Zraniłem go, widzisz w jakim on jest stanie. On już mi nie zaufa, a co dopiero aby się zakochał. Zapomnij. 

-O nie...Umowa to umowa. Mam już dzwonić do ojca...? Tak myślałem. Czas się kończy, mój drogi. Wymyśl coś, wiem ze dasz radę.

Tak jak Itaś się pokazał, tak zniknął. Sasuke był między młotem a kowadłem. Chciał tu zostać, mieszkać sam bez apodyktycznego ojca. Jednak nie chciał już ranić Kociaka. 

Popołudniowe treningi klubu pływackiego zostały odwołane, z racji zbliżających się zawodów. Uzumaki jednak chciał popływać. Przebierając się w szatni w spodnie do pływania znów pogrążył się w swoich myślach. Nie zarejestrował nawet tego jak znalazł się w basenie. Cisza jaka panowała pod wodą, była wszystkim czego on potrzebował. Pływał spokojnie, technicznie.

Dwie godziny później, blondwłosy chłopak był gotowy już do drogi powrotnej do domu. Z daleka widział swój samochód pozostawiony w piątkowy wieczór w tym samym miejscu. Za wycieraczką zauważył czerwoną różę oraz kartkę papieru. Różę od razu przytknął do swoich nozdrzy wdychając przyjemną woń. Złapał za kartkę, ciekaw pozostawionej treści.

Naru, wiesz...Na prawdę przepraszam Cię za piątkową noc. Nie wiem co się ze mną działo. Wiem jednak, że czuje się jak śmieć, po tym jak Cię potraktowałem. Proszę, daj mi jeszcze jedna szansę, już nigdy Cię nie skrzywdzę. Kiedy widziałem Twoje łzy, po prostu coś we mnie pękło. Muszę to naprawić, jak również muszę wiedzieć, że jesteś w stanie mi to wybaczyć, chociaż jakiś procent tego. Cokolwiek. Jeśli dałbyś mi szansę, proszę spotkajmy się jutro o 20 na basenie. Proszę i przepraszam

Sasuke

Pływak tylko prychnął pod nosem, wrzuciła torbę na siedzenie pasażera. Różę odłożył delikatnie na tylną kanapę aby nic się jej nie stało. Wbrew pozorom to jego ulubiony kwiat. Całą drogę do domu myślał, co powinien zrobić. W jakimś stopniu zależy mu na tym bucu, ale z drugiej strony, skoro raz skrzywdził to czy zrobi to drugi raz? Zostawił zaparkowany samochód pod swoim lokum. Zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzień. Na chwilę obecną, chce iść spać.




******************************************************

Co się ze mną dziś dzieje... Drugi rozdział?! 

No nic, jak wrażenia? HOT or NOT ;>

I co najważniejsze, Naru powinien wybaczyć Sasuke czy nie?

Miłej lektury :D

Sekaiichi <3 

Niebezpieczny zakład (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz