Nie ten przyjaciel, kto współczuje, a ten kto pomaga.

706 46 48
                                    

-Naruto! Wiem, że tam jesteś! Otwieraj te cholerne drzwi, bo jak nie...Naruto do cholery! 

Sakura od dobrych dziesięciu minut próbuje dostać się do mieszkania przyjaciela. Gdy koledzy z drużyna blondyna zadzwonili do niej, że ma z nim pogadać była zszokowana. Co się musiało stać, że jej promyczek szczęścia tak nagle zgasł? Mogła nie wyjeżdżać do mamy, tylko zostać z nim. Jednak teraz już tu jest, i ma zamiar mu pomóc.

Drzwi do mieszkania chłopaka stanęły otworem. Na taki widok nie była przygotowana. Blondyn wyglądał jak wrak człowieka. Czerwone, opuchnięte oczy. Zaschnięte łzy na policzkach, wskazywały, że płakał i to nie mało. Wiedziała, że jest bardzo uczuciowy. 

Nie zadając zbędnych pytań, od razu weszła do mieszkania. Gdy drzwi za jej osobą się zamknęły, odwróciła się do niego. Rozłożyła ramiona, z których chłopak chętnie skorzystał. Wtulił się w dziewczynę, głowę chowając w jej różowych włosach.

-Cii..już dobrze, promyczku mój. Co się stało?

Naru tylko kiwnął przecząco głową. Głos mu uwiązł w gardle. Cieszył się, że dziewczyna tu jest. Ma się u kogo wypłakać, poczuć przyjacielskie ramiona. Gdy potok łez się skończył, Uzumaki został pociągnięty do salonu. 

-Siadaj i mów co się dzieje. Kiedy Neji do mnie zadzwonił nie mogłam mu uwierzyć, że Ty tak przygasłeś, i to z dnia na dzień, więc mów proszę. 

-Saki..Wiesz, jestem skończonym idiotą...Zaufałem komuś, a ten ktoś to wykorzystał. Zranił mnie, to boli, cholernie. Mam mętlik w głowie, czy wybaczyć mu, czy nie. 

-Mu? Czyli to chłopak, tak? Opowiadaj co się stało.

Różowo-włosa przygotowała gorącą czekoladę dla chłopaka, a sobie zrobiła herbatę. Wiedziała, że spędzi z nim trochę czasu. Musiała postawić go na nogi. Gdy zasiadła wygodnie obok chłopaka, ten położył głowę na jej ramię, przymykając oczy.

Gdy pływak opowiadał wszystko co się stało, Sakura nie mogła w to uwierzyć. Siedziała spokojnie, jednak we wnętrzu aż się gotowała. Niech ona tylko go dopadnie w swoje ręce. Na jednym sierpowym się nie skończy. 

-I co ja mam robić? Saki...Powiesz mi?

-Cii...Promyczku, już nie płacz. Co masz robić? Olać go, skoro raz tak postąpił drugi raz zrobi to samo. Więc mówisz, że jutro o dwudziestej prosił Cię, abyś był przy basenie, tak? 

-No tak...

-Dobrze, w takim razie ja się tam zjawię. Ty siedzisz w domu i odpoczywasz. Masz ważne zawody, od których będzie zależna Twoja przyszłość. Nie pozwolę aby jakiś patafian Ci tą szansę zmarnował. Ja sobie z nim jutro porozmawiam.

-Dziękuje, jesteś najlepszą przyjaciółką. Cieszę się, że jesteś przy mnie.

-Zawszę będę, a teraz uśmiechnij mi się. W końcu jestem Haruno, i będą się Tobą opiekować.

Spędzili ze sobą masę czasu. Kobieta widziała, jak jej przyjaciel odżywa. Blask w jego lazurowych ślepkach na nowa zagościł. Po łzach śladu nie było. Z czystym sumieniem, opuściła jego lokum udając się do siebie. Plan miała już opracowany, teraz tylko czekać.

Nazajutrz Sakura dzielnie towarzyszyła swojemu przyjacielowi. Gdzie by mnie szedł, tam zawsze szła i ona. Chciała mieć pewność, że chłopak znów się nie załamie. Po zakończonych lekcjach, przyjaciele udali się do domu. Sakura, prosiła aby ten został w domu, że sama do niego później przyjdzie.

O umówionej godzinie, pojechała samochodem blondyna na miejsce spotkania. Widziała jakiś samochód na parkingu. Idąc w dobrze sobie znane miejsce, krew jej się gotowała. Docierając na wyznaczone miejsce zauważyło go. Cholerne bożyszcze stało jak gdyby nigdy nic. W oczy rzucił jej się bukiet czerwonych róż, oraz wino. Na romantyzm mu się wzięło, idiota. Odgłos jej butów niósł się głośno po terenie. Gdy spostrzegła iż on się odwraca od razu strzeliła mu z pięści w twarz. Tak na dzień dobry.

Niebezpieczny zakład (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz