Trening dobiegł końca, niestety dla Naruto było to wręcz nie na rękę. Mimo swego zmęczenia, postanowił jeszcze zostać na basenie. Miał cichą nadzieję, że Uchiha sobie dziś odpuści.
-Ej! Naruto! Wyłazisz już z wody?!
-Idźcie sami, ja jeszcze zostaje. Czuję, że to jeszcze nie to, co chcę osiągnąć.
-Serio...? Zawsze chcesz być najlepszy, mimo iż nie masz konkurencji. No dobra, to my lecimy. Do poniedziałku, pamiętaj, że w sobotę są regionalne. Nie chlej za dużo w weekend! Trzymaj się!
-Taaa...Ty też się nie puszczaj, Kiba.
Naruto pływał jeszcze długi czas, do momentu aż poczuł a raczej nie poczuł mięśni. Każdy, nawet ten najmniejszy palił żywym ogniem. Na dzisiaj starczy, a miał się nie przemęczać. Będąc już pod prysznicem, wpadł w głębokie rozmyślenia. Słyszał niejednokrotnie, że starszy Uchiha nie ma zbyt dobrej renomy w szkole. Czyli, że Sasuke był taki sam? No a może gorszy? Sam już nie wiedział co dalej robić.
Ubrany w swój dres udał się do wyjścia z szatni. Kroki swe skierował na parking, po swój transport. Będąc już prawie przy aucie, przed jego oczami pojawiła się ciemność. Ktoś nałożył mu opaskę na oczy.
-Co jest?!
-Spokojnie, Kociaku.
Czuł, jak włoski na jego karku się zjeżyły, a przyjemny dreszcz sunął w dół kręgosłupa. Wiedział do kogo należy ten niski baryton, i za nic w świecie nie chciał już go dzisiaj widzieć.
-Długo kazałeś na siebie czekać, ale to nic. Mam plan B. Powiedz Kociaku, będziesz grzeczny?Czy znów uciekniesz?
-Ja. Nigdy. Nie. Uciekam. Uchiha.
Każde słowo, wypowiedział dokładnie, tak aby dotarło to do jego pustej głowy. Pomimo obaw, dotrzymał słowa. Nie miał zamiaru pokazać, ze jednak ma obawę.
-Skoro tak, to zapraszam do samochodu. Reszty dowiesz się w swoim czasie. Tylko nie podglądaj, bo zepsujesz efekt zaskoczenia.
Sasuke zabrał jego torbę z ramienia. Nadgarstki pływaka zawiązał tuż przy jego krzyżu, delikatnie ocierając dłonie o jego skórę. Po wpakowaniu Uzumaki'ego do wozu, ruszył z piskiem opon. Droga do celu nie trwała więcej niż dwadzieścia pięć minut . Samochód zaparkował w garażu. Razem z nic nieświadomym blondynem ruszył w głąb swojego domu.
-Mogę wiedzieć, do jakiego burdelu mnie przywiozłeś ?
-Oh, Kochanie, tu Cię zaskoczę. To nie burdel, a mój dom.
-Tss...Na jedno wychodzi. I przestań do mnie tak mówić.
Brunet puścił tą uwagę mimo uszu. Weszli do jednego z pokoi, gdzie na stole stała uszykowana kolacja. Stół ozdobiony był w bukiet czerwonych róż. Za alkohol mieli półwytrawne różowe wino. Sadzając Naru na krześle, rozwiązał mu nadgarstki i ściągnął opaskę.
Uzumaki powoli przyzwyczajał się do światła. W jego błękitne oczy rzucił się obraz całego stołu, na którym leżały dwa talerze oraz świece. Łosoś ze szparagami wyglądał bajecznie. Na sam widok ryby, ciekła ślinka.
-Więc to jest ten Twój efekt zaskoczenia?
-Mniej więcej. Proszę, jedz. Smacznego.
Po zjedzonym posiłku i wypiciu 3 butelek wina, mózg pływaka nie pracował tak jak powinien. Nie widział zagrożenia czyhającego od strony bruneta.
Sasuke wypił znacznie mniej niż jego kompan. Taki miał zamiar. W końcu, nie przegra zakładu z bratem. Wstał z krzesła, powolnym krokiem ruszył do błękitnookiego. Dłońmi zaczął masować jego ramiona, wsłuchiwał się w pomruki wydobywające się z jego ust. Delikatnie rozpiął jego bluzę, ukazując wyrzeźbione ciało sportowca. Schylił się do karku blondyna po czym zaczął go delikatnie całować. Kątem oka zauważył, że ta czynność podoba się chłopakowi.
CZYTASZ
Niebezpieczny zakład (SasuNaru)
Hayran KurguKonoha High School, szkoła dla najlepszych uczniów z całego Tokio. Najlepszym uczniem jest Uzumaki Naruto, blondyn o lazurowych oczach pełnych optymizmu. Co się stanie gdy na swojej drodze spotka godnego siebie rywala? Czy nadal będzie pewny siebie...