Byłem mega wkurzony, a jakby tego było mało, ledwo wszedłem do domu, a tata już zaczął przeprowadzać ze mną wywiad.
- A tobie co? - spytał. - Coś się stało?
- Nie - odpowiedziałem, schyliłem głowę na dół i pobiegłem do siebie do pokoju. Chciałem być sam. Włączyłem kompa i założyłem sobie na uszy słuchawki. Wiedziałem, że muszę szybko się uspokoić. Wziąłem kilkanaście głębokich oddechów, zarzuciłem nogi na biurko. Masakra jakaś.
Nie minęło pięć minut, a do pokoju wszedł tata. Jak zwykle bez pukania, bo do mnie to się wchodzi jak do obory! Oparł się i futrynę i skrzyżował ręce.
- Powiesz, co się stało? - zapytał.
Tata nigdy nie zrozumie, że jestem już mega dorosły i nie latam do niego z każdym problemem?
- Marcel, wiesz, że możesz mi mówić o wszystkim - pogrążał się jeszcze bardziej.
- Wiem, dzięki tato - odparłem tak spokojnie jak potrafiłem, a po chwili rzuciłem strzałką w w wiszącą na ścianie tarczę. Trafiłem w dychę.
- Coś nie tak z Melką? - zaczął zgadywać.
I wtem rozległ się dzwonek do drzwi. A jednak, pan Janek dotrzymał słowa! Wyłączyłem kompa, bo dotarło do mnie, że i tak nici z grania, a po chwili mama zawołała ojca, żeby zszedł na dół.
No, chciałem trochę podsłuchać rozmowę rodziców z panem Jankiem. Po cichutku usiadłem na jednym z górnych schodów. Nikt mnie nie widział, bo byłem ukryty za ścianką... Jedynie Jasiu na mnie zerkał i robił w moim kierunku głupie miny, ale nikt nie zwracał na niego uwagi.
- Przegnałem Marcela - rzekł pan Janek a głos mu drżał.
- Co zrobiłeś? - odezwał się tata. - Siadaj Janek...
- To ja może zrobię herbatę...
Cała mama... Zawsze wie, co powiedzieć...
- Przegnałem go... Młodzi są, kochają się, nie mam nic przeciwko, ale Amelia dopiero co skończyła siedemnaście lat! Patrzycie na mnie jak na czubka, to już mówię, o co mi chodzi. Emila zabrała dzisiaj Amelę do ginekologa, tak, o, kontrolnie...
- Tylko mi nie mów, że Amelka jest w ciąży - westchnęła mama, a Jasiu zrobił w moim kierunku minę stulecia. Lewe oko skierował w lewą stronę, a prawe w prawą. Czubek mały.
- W ciąży?! Gdyby była w ciąży udusiłbym Marcela gołymi rękami.
Chociaż nie widziałem miny pana Janka, domyśliłem się, że wypowiedział te słowa przez zaciśnięte zęby. Był na mnie mega wpieniony, co na szczęście nie udzielało się moim rodzicom. Mama wprawdzie była lekko zszokowana całą sytuacją, ale tata miał na to wszystko olewkę. Nie od dziś wiedział, że my z Melką sypiamy ze sobą... Zresztą, co to takiego? Oboje jesteśmy już dorośli... To znaczy, ja jestem dorosły, a Melka jest prawie dorosła...
- Melka nie jest dziewicą... - rzekł pan Janek, jak przypuszczam, przez zaciśnięte zęby. Jejku, jakie średniowiecze! No nie jest, i co z tego? Mam pomysł, zwołajmy inkwizycję! Amelio Młynarczyk, za zbrodnię, której się dopuściłaś zostaniesz teraz spalona na stosie! A ty, Marcelu Jasiński, zostaniesz zakuty w dyby pokutne a potem zakończysz swój żywot przez łamanie na kole! Taki los czekałby nas z rąk średniowiecznych inkwizytorów, a co zrobi z nami pan Janek? Strach się bać.
- Amelia jest dopiero w trzeciej klasie liceum. Jeśli nie skończy szkoły przez Marcela zabije go gołymi rękami!
Uuu, powiało grozą.
- Czemu ma nie skończyć szkoły? Przecież nawet, gdyby wpadli pomożemy im...
Moja mama naprawdę potrafi podgrzać atmosferę.
- Co znaczy GDYBY WPADLI? Nie ma takiej opcji! Od dzisiaj Marcel nie ma wstępu do mojego domu! Nieraz ostrzegałem go, mówiłem, że ma trzymać łapy przy sobie!
- Janek, nie rozumiem, czym się tak denerwujesz. Przecież wiesz dobrze, że Marcel jest za Amelią - rzekł tata.
- Jest. Nie mówię, że nie. Ale Amelia to jeszcze dziecko. Ona ma się uczyć, a nie łazić po krzakach i... E!
A co tam? Podniosłem się z tych schodów i zszedłem na dół. Uniosłem głowę w górę i podszedłem do siedzących przy stole. Pan Janek był czerwony ze złości. Jakby do mnie dopadł, to by mnie chyba musieli w czarnym worku wynosić, taki był zły.
Jak gdyby nigdy nic wyjąłem sobie z lodówki colę. Jestem u siebie. Co się będę ukrywał?
Moja pewność siebie zszokowała tatę i mamę, którzy po prostu patrzyli na mnie bez słowa. Pan Janek z kolei miał dość dużo rzeczy do powiedzenia.
- Jeszcze raz cię zobaczę w moim domu, gówniarzu cholerny! Nogi z dupy ci powyrywam!
- Melka się na pana za to wkurzy...
Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem mu odpyskować.
- Marcel, idź do siebie - odezwał się tata. Jestem posłusznym dorosłym, więc skinąłem głową i tryumfalnie pomaszerowałem na górę.
A mówiąc serio, pan Janek powinien się cieszyć, że Melka jest moją dziewczyną. Takiego zięcia jak ja to się ze świecą szukać. Tyle w temacie.