Niko nie wrócił ze mną do domu. Polazł niby do babci, ale ja wiem, że tak naprawdę będzie się włóczył przez cały dzień z tą swoją Marysią po mieście, a do domu babci zajdzie koło północy.
Tego dnia Mela była nie w humorze. Zwykle siedzimy razem w autobusie, gadamy, śmiejemy się, a dzisiaj nic. Założyła słuchawki na uszy, włączyła sobie jakąś tam muzykę i tyle.
Wróciłem do domu lekko przybity. Nie miałem ochoty z nikim gadać, więc po wymuszonej rozmowie z mamą, popędziłem do siebie do pokoju.
Franek siedział przy moim kompie. Grał w swoją gierkę. Trochę mnie tym wkurzył, bo jakby nie patrzeć to mój pokój i mój komputer. Nie podoba mi się to, że rządzi się u mnie jak u siebie.
- Franek, nie jesteś za mądry? - odezwałem się do niego.
- Już wyłączam - odpowiedział naciskając paluchem zielony przycisk od listwy. No myślałem, że go rozniosę, ale się powstrzymałem.
- Franek, tak się nie wyłącza komputera. Zepsujesz mi kompa i będziesz odkupował - postraszyłem go.
Mam nauczkę. Od dzisiaj zacznę na nowo zamykać drzwi od swego pokoju na klucz.
- A Jasiu co robi? - odezwałem się do Franka, który zaraz po nieumiejętnym wyłączeniu kompa usiadł obok mnie na łóżku.
- Jasiu znalazł w kanciapie dużego pająka i ma go w słoiku i powiedział, że go będzie karmił muchami, a jak go mocno utuczy i pająk będzie już groźny to wpuści go w nocy do twojego pokoju.
Pogłaskałem Franka po włosach. Mały tajniak.
- W szkole jak? - zapytałem.
- Dostałem piątkę a Jasiu narysował dla pani Kasi serce i jej dał po lekcjach.
- Żartujesz. Przecież on jej nie lubi - zdziwiłem się.
- Ale tata powiedział, że jak pani Kasia będzie się denerwować na Jasia to tata będzie naszą panią a nie pani Kasia i Jasiu teraz nie broi, a jak broi to ja na niego nie skarżę pani.
- Franek, nieładnie jest skarżyć, wiesz? Ja jak byłem mały to nigdy nie skarżyłem na Nikodema. Nawet jak się nie raz we mnie zaczepiał, to nie mówiłem o tym nikomu. Też nie gadaj rodzicom o wszystkim co Jasiu odwala. Chyba, że to będzie mega poważna rzecz.
- Ja nie skarżę na Jasia.
- Jak nie? Jak będziesz taką paplą to cię nikt nie będzie lubił.
Franek zastanowił się przez chwilę. Chciał coś powiedzieć, ale wówczas obaj usłyszeliśmy, że ktoś puka do mojego pokoju.
- Otwarte! - zawołałem.
W drzwiach stanął Jasiu. Spojrzał na mnie smutno i zwiesił głowę na dół.
- Co mały? - odezwałem się do niego.
Jasiu podszedł do mnie i wsunął mi do ręki pięciozłotową monetę.
- Co ty mi dajesz? - spytałem go.
- Żebyś sobie kupił nowy zeszyt - odpowiedział.
- Skąd masz tą kasę? Komu ukradłeś?
- Nie ukradłem - szepnął.
- To skąd masz? Na pewno ukradłeś - odezwał się Franek.
Jasiu zostawił monetę w mojej ręce, po czym wyszedł z mojego pokoju. Może i powinienem za nim pójść, ale tego nie zrobiłem. Wciąż miałem na niego nerwy. Najchętniej przetrzepałbym go sobie jeszcze raz.
- Skąd miał te pięć złotych? - odezwałem się do Franciszka.
- Dostaliśmy od taty na kieszonkowe do skarbonek.
- I on zbił swoją skarbonkę, żeby mi zapłacić za zeszyt? - szepnąłem sam do siebie.
- Albo porwał.
Podniosłem się z łóżka i poszedłem do pokoju chłopaków. Jasiu leżał pod swoim łóżkiem, trzymał w garści Czopka, całował go po futerku. Schyliłem się i pociągnąłem brata za rękę i nogę. Wyciągnąłem go z jego kryjówki.
- Co? - zapytał a w oczach miał strach.
- Gdzie twoja skarbonka?
Mały spojrzał w stronę biurka. Podszedłem tam i ujrzałem rozbitą auto-skarbonkę. Kurcze. Zrobiło mi się mega żal Jasia. Podszedłem do niego.
- Słyszałem, że masz pająka - zagadnąłem.
- No mam... Ma na imię Kąsak. Pokazać?
- Pokazać - odparłem.
Młody znowu wturlał się pod łóżko. Wyciągnął stamtąd słoik z niedużym pająkiem krzyżakiem w środku. W dekielku były wyżłobione dziurki. Pająk miał do jedzenia dwa liście i kilka chrupek Czopka.
- Siema Kąsak - odezwałem się do pająka.
Jasiu uśmiechnął się lekko, a po chwili spuścił głowę.
- Marcel, a skąd wiedziałeś, że ja mam pająka? - zebrał się na odwagę, by mnie o to zapytać.
- No, od Franka. Nie mów mu wszystkiego, bo on chodzi i mi wszystko powtarza - odparłem. Mały posmutniał. Pociągnął nosem. - Co Jasiu? - odezwałem się.
- A powiedział ci Franek, co ja chciałem zrobić z Kąskiem?
Domyśliłem się, że chodzi mu o ten jego nikczemny zamiar wpuszczenia mi w nocy pająka do pokoju. Mimo to pokręciłem przecząco głową.
- No, z tego, co ja widzę, to ty świetnie się tym pająkiem opiekujesz. Ma liście, cień, ma dostęp do światła, ma jedzenie... Złap mu jeszcze jakiegoś robaka to będzie przeszczęśliwy.
- Do jedzenia? - uśmiechnął się.
- No...
A, co mi tam! Wziąłem ten słoik z pająkiem w jedną rękę, a drugą dłoń położyłem na ramieniu brata. - Chodź - odezwałem się do niego i zaprowadziłem go do siebie do pokoju.
Jasiu usiadł na moim łóżku. Dałem mu w rękę ten jego słoik z Kąskiem.
- Franek, a ty znowu grasz? Wyłącz tą grę. Obejrzymy sobie jakąś bajkę - zwróciłem się do niego.
- A jaką?
- Na wyro!
Franek wskoczył na łóżko obok Jasia, a ja wyszukałem bajkę UNIWERSYTET POTWORNY. Włączyłem ją chłopakom, usiadłem na łóżku między jednym a drugim.
- A spróbuj mi wypuścić tego pająka - przygroziłem Jasiowi.
Mały żabol nic nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko i oparł się głową o moje prawe ramię. W tej pozycji obejrzał całą bajkę od początku do końca.