Modlitwa 6

20 3 0
                                    

– I jesteś teraz szczęśliwa?

Simon siedział po drugiej stronie wyspy kuchennej. Łyżka wazowa, którą trzymałam w ręku, zatrzymała się tuż nad powierzchnią gotującej się zupy. Z szeroko otwartymi oczami patrzyłam jak brat nie miał świadomości na jaki kruchy lód wszedł i jak się szybko kruszy pod ciężarem tego pytania.

– A czemu pytasz?

Oboje wiedzieliśmy czemu unikam odpowiedzi na to pytanie. Gdyby usłyszał to co chciał, musiałabym skłamać i to porządnie. Mogłam wymienić mu całą litanie powodów, dla których nie jestem szczęśliwa w małżeństwie i tym domu. Ale dla nas obojga łatwiejsze było milczenie i nie poruszanie tych tematów.

– Nie spodziewałem się, że zobaczę kiedyś Melanie Regent w fartuszku, obcasach i w kuchni, która pichci w najlepsze.

– Widzisz, świat może nas jeszcze zaskoczyć.

Uśmiechnęłam się lekko i zupełnie nieszczerze w stronę brata i wróciła do przyprawiania zupy. Chciałam udawać, że ta krótka wymiana zdań między nami nie miała miejsca, i że ziarenko wątpliwości nie zostało zasiane.

***

                                                                                    

W Obozie byłam już prawie miesiąc. Moje spotkania z Ryanem stawały się powoli codziennością. Pod osłoną nocy rozmawiało nam się lepiej, swobodniej i bardziej szczerze niż za dnia. Może to miało związek z tym, że po prostu nie mieliśmy już sił kłamać i prawda wydawała się prostsza do powiedzenia drugiej osobie.

Lubiłam te kilka godzin kiedy siedzieliśmy na zimnym piasku i patrzyliśmy na spokojnie unoszące się fale. Z biegiem lat coraz gorzej jest mi pamiętać te wszystkie piękne szczegóły, zapachy i kolory. Z coraz większym trudem mogę przywołać zapach perfum Ryana, które podczas naszych rozmów wręcz mnie otumaniały. Nie pamiętam czy dłonie McCrota były tak samo zimne jak jego spojrzenie kiedy widział synów Aresa zaczepiających dzieci Afrodyty czy może wręcz przeciwnie - idealnie ciepłe, wręcz stworzone by rozgrzać moje zmarznięte ciało i uspokoić walące w szaleńczym rytmie serce kiedy słyszałam śmiech starszego chłopaka.

Pamiętam za to doskonale jego szczere zainteresowanie kiedy mówiłam o muzyce - temacie, o którym mogłabym mówić godzinami. Dzisiaj nikt nie słucha mnie z taką intensywnością jak Ryan. Mój mąż, brat czy dzieci szybko urywają rozmowę na ten temat, doskonale wiedząc jak się zachowuje kiedy o tym mówię. Ryan tego nie potępiał, nie patrzył na mnie z niesmakiem czy znużeniem kiedy wysnuwałam kolejną (czasami wręcz irracjonalną) teorię o Pendereckim.

Kiedy wyruszyliśmy w podróż - Ryan twierdził, że to wcale nie jest ucieczka tylko krótki urlop od życia - przyznał się, że uwielbia na mnie patrzeć kiedy mówię o kolejnym nieznanym mu kompozytorze.

– Czyli, co? Wyglądam wtedy jak nawiedzona Wyrocznia?

Tak naprawdę nigdy nie widziałam tej Mumii, która zamieszkuje poddasze, ale z opowieści starszych Obozowiczów jasno wynikało, że nic wielkiego nie straciłam. Kiedyś dzieci Aresa wpadły na genialny pomysł, żeby wynieść obozową Wyrocznię na środek Areny i kazać najmłodszym dzieciom ją zabić. Ubarwili to w straszną historię, że jak tego nie zrobią, ona przyjdzie do nich w nocy i zje. A wtedy będą przez wieki zamknięci w jej ciele i w żaden sposób nie będą potrafili się stamtąd wydostać. Oczywiście był to stek bzdur, ale jakaś dwójka wzięła do ręki sztylety i z bojowym okrzykiem ruszyła w obronie swojego życia. Chejron wkroczył w ostatniej chwili, ale z tego co pamiętam dowcipnisie musieli niańczyć tamtą dwójkę dzieciaków przez resztę wakacji (włączając w to wszystkie zajęcia i czas wolny.)

Pomódl się za mnie || Percy JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz