Umieramy na wiele sposobów. Nie chodzi mi w tej chwili o samą śmierć jako kiedy nasze serce przestaje pracować, a lekarze nic nie mogą zrobić.Chciałabym wam coś uświadomić. Człowiek umiera kilka razy w czasie swojego życia.
Nie ma w tym nic podniosłego, ani nie odbywa się u bram Piekieł.
Umieramy w samotności.
Umieramy w ciemności własnego mieszkania.
Umieramy krztusząc się łzami i przeklinając własne wybory.
Umieramy w momencie gdy tracimy ukochane osoby.
Umieramy codziennie w chwili kiedy nie możemy znaleźć powodu, dla którego mamy wstać rano z łóżka.
Umieramy w tłumie osób, które tłamszą nasze uczucia i lęki.
Umieramy i nic nie możemy z tym zrobić.
Umieramy, bo nie chcemy żyć.
***
Kiedy jest dobra chwila by umrzeć?
Jeśli zadasz takie pytanie znajomemu, to on popatrzy na ciebie dziwnie i spyta czy u ciebie wszystko w porządku. O takie rzeczy nie powinno się pytać. Rozmawiać. Myśleć.
Człowiek nie ma czasu by się nad czymś takim zastanawiać, bo on ciągle pracuję by mieć godną emeryturę. Ale nigdy nie analizuje czy on dożyje tego czasu.Nie zastanawia się co będzie się działo kiedy śmierć będzie czaić się w najbliższym zakręcie. On snuje plany i odkłada je na czas kiedy będzie na emeryturze. Ludzie zaniedbują rodzinę, by móc na nią zarabiać. Zaniedbują dzieci, by te miały dobry start wżyciu. Zaniedbuje żonę, bo to dobry czas na młodszą kochankę. Z żoną można spędzić czas jednocześnie bawiąc się z wnukami.
Skąd to wiem?
Bo przeszłam przez to wszystko na własnej skórze.
Okładałam marzenia,poświęcałam za mało czasu rodzinie, dzieciom i byłam żoną,która została zdradzona. Nie wynikało to z tego, że za dużo pracowałam. Chodziło o to, że ja byłam martwa w środku. Nie umiałam cieszyć się nowym dniem, uśmiechniętą buzią moich dzieci i dobrymi ocenami, które przynosiły ze szkoły. Nie umiałam żyć tak jak ode mnie oczekiwano. Nie chciałam żyć w złotej klatce z etykietą idealnej pani domu, bo wcale nie byłam idealna.
Chciałam wolności i możliwości wyboru. Chciałam decydować o własnym życiu, nieważne jakie ono by było. Chciałam to życie spędzić z osobą, która by mi na to wszystko pozwoliła. Ryan był tym kimś. McCrot był moim wszystkim.
Pewnie macie mnie teraz za niepoprawną romantyczkę. I może będziecie mieli rację. I w dalszej części historii tylko to potwierdzę. Ale miałam wtedy piętnaście lat. To wiek, w którym można popełniać błędy, podejmować złe decyzje i wydaje się, że to najlepszy czas, aby się zakochać. Wiecie, że w czasie dojrzewania większość osób spotyka wtedy osoby, z którymi spędza resztę życia? Ja spotkałam taką osobę. Tylko podjęłam złą decyzję i ta osoba zniknęła z mojego życia.
Podjęłam masę błędnych decyzji, które wtedy wydawały mi się właściwe.
Ale gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym to samo. Te wszystkie rzeczy mnie ukształtowały.
Ukształtował mnie ból jaki zafundowałam sobie podczas przekuwania pępka.
Ukształtował mnie strach jaki odczuwałam kiedy szłam do ołtarza w śnieżnobiałej sukni.
CZYTASZ
Pomódl się za mnie || Percy Jackson
FanfictionMelanie miała piętnaście lat, kiedy kiedy trafiła do Obozu Herosów. Dziś ma trzydzieści sześć i nadal płaci za swoje błędy. Nie żałuje żadnej chwili spędzonej z Ryanem, ale kiedy o nich myśli ma łzy w oczach. Była w stanie zrobić dla niego wszystko...