Po trzech tygodniach wszystko zaczęło się stabilizować. Rutyna stawała się moim sprzymierzeńcem , a ja to akceptowałam. Może gdybym wiedziała, że to wszystko zaraz pęknie jak mydlana bańka zrobiona prze klauna w czasie przerwy, by zabawić rozkapryszone dzieci, postąpiłabym inaczej. Czy nie mówię wam tego zbyt często? Ale człowiek ma to chyba w naturze. Dlatego nie znamy swojej przyszłości i podejmujemy decyzję, które nas ranią, ufamy ludziom, którzy nas skrzywdzą, zakochujemy się bez wzajemności, kłócimy bez szansy na pogodzenie się, nie spełniamy własnych marzeń twierdząc, że mamy czas.
Człowiek to chodzący paradoks. Każdy z osoba i wszyscy razem wzięci.
Przekonałam się o tym na własnej skórze milion razy, a mimo to nadal mnie ciągnie by popełniać własne błędy, cierpieć z miłości i śnić na jawie podczas bezsennych nocy.
Czy to czyni mnie bardziej człowiekiem?
Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale bycie tylko w połowie człowiekiem to trzy razy gorsza sprawa, niż bycie nim na sto procent. Może wydawać wam się to dość ironiczne i niezrozumiałe, ale taka jest prawda.
Jak wyobrażacie sobie swoje życie jako hybryda? Bo czy tym właśnie nie jestem? Hybrydą? Wytworem Szatana? Potworem? Mutantem? Zagładą tej Ziemi?
Pewnie jest niezwykłe, pełne niebezpiecznych przygód i niezapomnianych wspomnień. W pewnym procencie tak jest. Walka z potworami wbija się zbyt mocno w pamięć, by mogło by to zniknąć w natłoku innych wspomnień (chociaż adrenalina jaka wtedy krąży razem z krwią jest ogromna.) Widzicie życie herosa jako największe marzenie, które nigdy się nie spełni. Ale gdzieś w głębi świadomości mieści się ta brutalna prawda.
Trzy czwarte herosów nie dożywa do swoich dwudziestych piątych urodzin.
Połowa herosów nigdy oficjalnie nie dowiedziała się kim jest jego boski rodzic.
Połowa herosów zachowuje się niedojrzale i lekkomyślne jeśli weźmie się pod uwagę ich prawdziwy wiek.
Trzy czwarte herosów jest w związku z kimś kto też jest bółbogiem.
Większość herosów nigdy nie rozmawiało ze swoimi boskim rodzicem twarzą w twarz.
Połowa herosów boi się opuszczać granic Obozu.
Trzy czwarte herosów pochodzi z dysfunkcyjnych rodzin.
Połowa herosów zabiła przynajmniej jednego potwora zanim przybyła do Obozu.
Część herosów umarła zanim dotarła do Obozu.
***
Francisca Knox była piękną dziewczyną. Po raz pierwszy zobaczyłam ją w dniu kiedy dowiedziałam się, że jestem herosem i muszę pojechać do Obozu. Pamiętam jak zachwycałam się jej dżinsową kurtką z wyszytym na plecach motylem i butami na obcasie, na którym ja nigdy nie nauczyłam się chodzić. Podziwiałam jej idealne rysy twarzy i pewność siebie pomieszaną z mocnymi perfumami, które unosiły się wokół niej.
Wydaje mi się, że geny miały tutaj tylko połowę swojej zasługi. Jako córka Afrodyty - bogini miłości, piękna i kobiecego wdzięku, musiała odziedziczyć po niej coś więcej niż piękną buzię. Naturalny talent do chodzenia na obcasie, oczarowywania mężczyzn - w każdym wieku - swoim ciałem i urodą. Ale Franscisca miała coś jeszcze i to właśnie powodowało, że była takim niebezpiecznym zawodnikiem. Siłę przebicia w tłumie, dopasowywania dziewczyn do swojej świty (co wynikało z umiejętności podporządkowania sobie mało asertywnych ludzi) i niszczenia innych w przeciągu chwili.
CZYTASZ
Pomódl się za mnie || Percy Jackson
FanfictionMelanie miała piętnaście lat, kiedy kiedy trafiła do Obozu Herosów. Dziś ma trzydzieści sześć i nadal płaci za swoje błędy. Nie żałuje żadnej chwili spędzonej z Ryanem, ale kiedy o nich myśli ma łzy w oczach. Była w stanie zrobić dla niego wszystko...