Modlitwa 11

31 3 0
                                    

Kiedyś piłam więcej. Kochałam mocniej. Czułam bardziej. Mogłam wstać o trzeciej w nocy, zaparzyć herbatę, którą wlałam do filiżanki (ale bez spodka, bo po co komu spodek?) i zapalić papierosa na tarasie. Nie przeszkadzał mi fakt, że jest jesień, a ja jestem w cienkiej jedwabnej koszuli nocnej. Byłam wtedy sama ze swoim demonami przeszłości. Mogłam dać im się połknąć i nikt nie był w stanie mnie uratować. Przyznaję, że wcale nie chciałam ratunku. Nie potrzebowałam ocalenie od osób, które przyczyniły się do mojego upadku. Mogłam podnieść się sama - zgasić papierosa, wziąć ostatni łyk herbaty i narzucić ciepły koc na ramiona - ale nie widziałam żadnej motywacji by to zrobić. Nie widziałam powodu, dla którego mam żyć. O śmierci mogłam tylko pomarzyć, bo strach przed Hadesem był zbyt duży.

Aż pewnego dnia wszystko się zmieniło.

Mogłam znów zacząć oddychać pełną piersią, śmiać się szczerze i zasypiać w ramionach ukochanego mężczyzny. Miałam wszystko i nic jednocześnie.

Ale zacznijmy od początku dobrze?

Dotarliście ze mną, do samego końca, to wytrwacie jeszcze ten jeden raz. A co będzie potem? Każdy wróci do swoich zajęć. Ja skończę spisywać tą historię i kiedyś przekaże to osobie, która będzie wiedziała co z tym zrobić. Pewnie oddam to córce, by poznała przeszłość własnej matki. Przeszłość, która miała wpływ również na jej życie.

A wy co zrobicie? Pewnie dopijecie swoją herbatę w filiżance ze spodkiem, westchniecie głęboko i powiedziecie kilka pustych, ale przyjemnych dla ucha frazesów na pożegnanie. Możecie to sobie darować, bo to nie nasze ostatnie spotkanie. Pewnie kiedyś się spotkamy przypadkiem czy to w sklepie czy na przystanku autobusowym. Możecie udawać, że mnie nie widzicie, bo spojrzeć kobiecie prosto w oczy po tym jak podzieliła się z wami historią życia i stanęła naprzeciwko was obdarta ze wszystkich tajemnic, kłamstw i pół-praw, jest naprawdę ciężko.

Czujecie wstyd? Nie powinniście go czuć.

Boicie się? Ale czego?

Rozumiem, nachodzą was myśli, jak to by było gdybyście to wy to przeżyli. Te cudowne chwile i pełne płaczu noce. Ale musicie mi przyznać, że każdy z was marzył kiedyś o takiej miłości. Ja myślałam, że taką miłość przeżyłam z Nickiem, ale byłam w błędzie. To nie była miłość, dla której byłam gotowa zginąć. To nie była miłość dzięki, której moje serce biło mocniej na samo usłyszenie jego imienia w tle rozmów innych osób. To nie była miłość, gdzie moje policzki pokrywał rumieniec kiedy jego ręce błądziły po moim ciele podczas tańca. To nie była miłość, gdzie budziłam się z jego imieniem na ustach i nadzieją, na to, że będzie pierwszą osobą jaką zobaczę po przebudzeniu i ostatnią przed oddaniem się w ręce Morfeusza. To nie była miłość, gdzie szeptane Kocham cię powodowało wstrzymanie oddechu i dreszcze wzdłuż kręgosłupa.

To chyba w ogóle nie była miłość.

Ale przysięgałam mu - przed Bogiem, ojcem i samą sobą - miłość, wierność i uczciwość małżeńską, aż do śmierci.

Złamaliśmy każdą z tych obietnic.

Miłość. Nie kochałam Nicka. Nie tak jak on by tego chciał, a ja po prostu nie umiałam inaczej. On na początku się starał, ale później - kiedy dotarło do niego, że nie warto - poddał się.

Wierność. Nick mnie zdradzał. O wiele piękniejszymi, młodszymi i chętnymi kobietami. Jeśli czekanie na innego mężczyznę i pragnienie go w myślach, jest zdradą, to nie jestem lepsza od mojego byłego męża

Uczciwość małżeńska. Nawet wtedy kiedy nie byliśmy jeszcze małżeństwem, to uczciwość w naszym związku nie była czymś naturalnym. Ja udałam, że go kocham. On udawał, że mu na mnie zależy. Oboje zbudowaliśmy nasze wspólne życie na kłamstwie.

Pomódl się za mnie || Percy JacksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz