09: ,,Zrób sobie meliske, kochana"

196 22 6
                                    

Blondynka wystukiwała paznokciami rytm piosenki, którą właśnie cicho nuciła. Na jej ramieniu przysypiała brązowowłosa dziewczyna. Nauczyciel od geografii, na którego lekcji właśnie przebywały, był nieświadomy rzeczy, które działy się na jego zajęciach bądź udawał, że ich po prostu nie widział.

Telefon Dennis wydał z siebie charakterystyczne wibracje sygnalizując dźwięk wiadomości.

Dziewczyna spojrzała na nauczyciela, który był zafascynowany tematem o wiele bardziej niż uczniowie. Schowała się za siedzącą przed nią uczennicą i odblokowała urządzenie.

Od: Team
Czerwony stalker: Co robicie?

Panna idealna: Siedzę na geografii razem z Nicole, która bardziej śpi niż siedzi

Czarny samotnik: Niegrzecznie pisać na lekcji

Blondynka na ostatnią wiadomość wywróciła oczami i wzdychając odłożyła telefon do plecaka.

Lucas chyba najbardziej irytował ją z piątki jej najbliższych znajomych. Drażnił dziewczynę na każdym stopniu, komentując każde zachowanie brązowookiej. Mimo, że często była mu strasznie wdzięczna za obiektywną i szczerą opinię, to często chłopak nie umiał trzymać języka za zębami.

W tej chwili po szkole rozległ się głośny dzwonek, uczniowie powychodzili (a bardziej powybiegali) z klas. Blondynka pstryknęła przyjaciółkę w nos, dając jej do zrozumienia, że jej drzemka dobiegła końca. Dennis ruszyła w stronę drzwi, rzucając przy tym krótkie ,,do widzenia" nauczycielowi. Jak każdy się spodziewał, geograf nawet nie uraczył dziewczyny spojrzeniem. W odpowiedzi blondynka tylko wzruszyła ramionami, trochę zdegustowana niewychowaniem nauczyciela.

Pośpiesznym ruchem, wręcz nawet biegiem, ruszyła w stronę swojego domu. W pośpiechu odblokowała telefon, jednak gdy ujrzała godzinę na wyświetlaczu przeklnęła siarczyście, powstrzymując się od wypuszczenia z ust sporej wiązanki przekleństw. Do treningu zostało jej tylko pięćdziesiąt minut, a musiała jeszcze się przebrać i oczywiście uszykować konia.

Przez myśli blondynki leciały tylko przekleństwa i żal, że nie zebrała się wcześniej z nieszczęsnej geografii. Jej tempo pewnie można byłoby porównywać do tempa sprinterów, a przynajmniej tak jej się wydawało.

W końcu, nieźle przy tym zdyszana, dotarła do domu. Pognała do swojego pokoju, po czym w biegu przebierała się w strój do jazdy. Spojrzała na zegar, który chyba sobie z niej żartował. Zostało jej trzydzieści pięć minut.

Ruszyła do stajni, tworząc przy tym niezłe zamieszanie. Ludzie krzątający się tu i tam, mierzyli ją spojrzeniami, często marszcząc przy tym brwi.

Dziewczyna szybko ściągnęła konia z pastwiska i poszła z nim w stronę stajni. Na jej nieszczęście jej przyjaciółka już siodłała swojego wałacha, więc musiała naprawdę się pospieszyć.

- Hej, Dennis! Ty dopiero czyścisz? - powiedziała lekko zdziwiona Nicole.

Brunetka była niemożliwa. Jeszcze niedawno spała na ramieniu blondynki, która musiała ją budzić, a teraz jakby nigdy nic przygotowywała konia. Ta dziewczyna była naprawdę utalentowana w kwestii wstawiania się na określone godziny (albo po prostu nauczona doświadczeniem). Dennis zawsze ją podziwiała - nie znała drugiej osoby, która potrafi w krótkich odstępach czasowych zrobić tak wiele rzeczy i jeszcze zdążyć na czas.

- Jak widzisz - burknęła ta w odpowiedzi, biorąc się za czyszczenie kopyt.

Przyjaciółka ruszyła załamanej blondynce na pomoc. We dwie szybko uporały się z dwoma końmi i jakimś ósmym cudem świata zdążyły na trening.

*

Ten dzień nie był dobrym dniem dla nikogo.

Oby dwie pary po niezbyt udanym treningu spokojnie rozsiodływały wierzchowce.

- Dennis, przecież przeżyjesz jeden gorszy dzień - powiedziała brunetka, na co blondynka spojrzała na nią jak na kosmitę.

- Ta - fuknęła nadal zła na świat.

- Jak zwykle przesadzasz - odpowiedziała Nicole, przewracając przy tym oczami.

Chyba nie każdy nauczył się przeżywać gorsze dni z uśmiechem i wyciągać z nich lepsze rzeczy. Chociaż przecież nikt nie był idealny. Każdy mógł się zdenerwować, być nie w humorze czy po prostu obudzić się z gorszym nastawieniem. Jesteśmy tylko ludźmi, którzy często psują sobie plany swoimi huśtawkami nastrojów. Nic na to nie poradzimy, mimo, że każdy by chciał.

- Wiesz co? Zrób sobie meliske, kochana. Odpręż się, umyj, zjedz słodycze, nie wiem, cokolwiek. Tylko błagam, znajdź gdzieś swój dobry humor - rzekła Nicole.

- Mam dziś kryzys emocjonalny. Jak przez większość swojego życia, więc lepiej bez siekiery z garażu i odpowiedniego opancerzenia nie podchodź - odpowiedziała blondynka ze sztucznym uśmiechem.

- Jasne, zapamiętam na następny raz. Jak zapomnę to nie będzie moja wina jak coś! - odpowiedziała brunetka po czym poszła z izabelem na myjkę, aby spłukać jego nogi.

Blondynka po chwili poszła w ślady przyjaciółki, po czym wypuściły konie na padok.

*

Blondynka zaszyła się w swoim pokoju na cały wieczór. Nie chciała opuszczać swoich czterech ścian, mimo, że Nicole i Miley chciały wpaść.

Każdy oczekiwał od blondynki idealizmu. Jej rodzice bardzo chcieli, że by chociaż jedno z ich dzieci było idealne w stu procentach. Chcieli, aby Dennis była w każdym calu doskonała, jednak dziewczyna nie potrafiła taka być. Czy winiła siebie? Chyba nie. Winiła świat za jego chore oczekiwania.

Telefon blondynki wydał z siebie dźwięk informujący o wiadomości.

Od: Team
Czerwony stalker: Dennis ogarnij się, ruszamy do ciebie ;)

Panna idealna: Chyba sobie żartujesz. Nie wpuszczę was do domu

Panna idealna: Poza tym czemu byłaś nieobecna przez pare dni?

Czerwony stalker: Kupiłam konia (a w zasadzie dwa) i było spore zamieszanie. Do tego oba chyba są jakieś dzikie, więc treningi z nimi zajmują mi ponad godzinę

Blondynka niechętnie podniosła się z łóżka i ruszyła w stronę szafy na ubrania. Wyjęła z niej byle jaką bluzę i jeansy, po czym poszła się przebrać w rzeczy ,,do ludzi".

Gdy przekroczyła próg łazienki spojrzała w lustro i jej skóra magicznie zmieniła kolor na jaśniejszy o pare tonów. Potargane włosy, wory pod oczami, zmęczone oczy - to był aktualny wygląd Dennis. Dziewczyna szybko się przebrała, uczesała włosy i szybko nałożyła na twarz trochę makijażu, aby zakryć zmęczenie.

W tej chwili po domu rozległ się dzwonek do drzwi.

- Życie sobie ze mnie żartuje - cicho powiedziała do siebie dziewczyna, szybko odkładając kosmetyki i rzucając się biegiem w stronę drzwi.


Która postać najbardziej przypadła Wam do gustu? ;)

Ten rozdział jest dodatkowy, chyba w tym tygodniu Was rozpieszczam. Nie wiem jak się z nim uwinęłam, ale wyszło! :D.

Ps. Piosenka z mediów idealnie pasuje do rozdziału ;)

UlubieniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz