22: ,,Jedziecie na zawody, obie"

71 9 0
                                    

Blondynka niechętnie wstała z dość wysokiego łóżka, po czym włożyła na nogi puchowe kapcie.

Był kolejny nudny dzień, który dziewczyna chciała zwyczajnie przeżyć, unikając jakiś sensacji. Chciała pójść grzecznie do szkoły, potem do stajni i trochę się pouczyć czy odrobić lekcje, które pewnie i tak spisze gdzieś w toalecie czy na korytarzu uważając by nauczyciel jej nie przyłapał.

Jej dni wyglądały praktycznie tak samo, jedynie od czasu do czasu wyszła gdzieś ze znajomymi, od których ostatnio trochę się odwróciła.

Czasem tak to bywa, że zamiast otaczającej nas grupki ludzi wolimy ciszę i samotność. Choć są ludzie, którzy wybierają tylko jedną opcję i nie patrzą na możliwość wystąpienia drugiej, której czasem tak dobitnie pragną. Niestety taka nasza natura - często wolimy swoje wygodne i przetestowane rzeczy, niż te nowe i nieznane, mimo, że często potrzebujemy zmian.

Po szybkim ogarnięciu swojego wyglądu i zaspokojeniu podstawowych potrzeb dziewczyna ruszyła do szkoły. Nie dało się nazwać tego ,,chodzeniem", bo blondynka po raz kolejny biegła w stronę placówki. Wiedziała, że znowu się spóźni, jednak to nie była jej wina - a przynajmniej tak to tłumaczyła - tylko głupiego budzika, który najwyraźniej zepsuł się już drugi raz w tym miesiącu. Już naprawdę miała go dosyć i gdyby nie durny sentyment zegarek poleciałby na śmieci.

Dzień był brzydki. Kropiło z nieba, a uliczne kałuże urosły do niebywałych rozmiarów, przez co dziewczyna biegła slalomem, bo jak na złość ubrała przemakalne trampki. Winę zwalała na czas, ponieważ w pośpiechu nie patrzyła co wkłada na nogi, a tym bardziej jaka jest pogoda i jakie buty powinna włożyć. Niestety nie miała mamy, która obudziłaby ją z rana czy przypomniała o odpowiednim obuwiu. Czasem naprawdę tego żałowała.

Los był naprawdę niesprawiedliwy. Jedni mieli idealne życie i rodziców, a drugich życie dawało dużo do życzenia, rodzice często również. Niestety niektórzy zapominali, że mają dzieci, a dzieci mają swoje potrzeby, jakimi między innymi są posiadanie rodziców i spędzanie z nimi czasu. Życie czasami było naprawdę okrutne, chociaż gdyby każdy miał tak samo dobrze czy źle chyba byłoby nudno.

Dobiegła do szkoły po piętnastu minutach, co było i tak dobrym czasem. Przeklinała swoją kondycję, która mimo, że nie była najgorsza to jednak nie wystarczała dziewczynie.

Była spóźniona aż dwadzieścia minut, więc pierwszą lekcje mogła sobie odpuścić. Przecież był poniedziałek, a po weekendzie nikomu nie chce się wstawać. Żeby to opuszczała lekcje pierwszy raz.

*

- Ostatnio chyba mnie unikasz - z pełnego skupienia wyrwał ją głos brunetki, która mierzyła przyjaciółkę złowrogim wzrokiem.

- Wydaje ci się. Mam wiele na głowie i czasu mi brakuje.

Nicole wiedziała, że była to jedynie wymówka, a fakt, że blondynka przyszła do stajni znacznie wcześniej niż musiała utwierdził ją w tym przekonaniu.

- Jakoś mi się nie wydaje - burknęła w odpowiedzi.

Dzisiejsze humory obu dziewczyn były mocno średnie. Dennis dostała uwagę za tak zwane ,,umyślne opuszczanie lekcji", które nazywano potocznie jedynie ,,wagarami". Nie była to prawda, jednak profesor po zsumowaniu opuszczonych lekcji średnio w to wierzył. Za to jej przyjaciółce nie poszedł, jak to ona określiła, najważniejszy test z matematyki w jej życiu i nie spodziewała się zasawalającej oceny.

- Dennis, Nicole. Jedziecie na zawody, obie. Za dwa tygodnie,  - powiedział pośpiesznie trener, wchodząc do stajni - nie chcę słyszeć żadnej odmowy, Dennis.

Co prawda blondynce i gniadoszowi treningi wychodziły coraz lepiej, jednak dziewczyna nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Ich parkury wyglądały naprawdę dobrze w porównaniu z tym co bywało, a para coraz bardziej się zgrywała.

Decyzja trenera wywołała u dziewczyny mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyła się, że według trenera są gotowi i mogą wyjechać na zawody, a z drugiej strasznie się bała reakcji swojej i konia. Bała się, że wyjadą na parkur i cała praca pójdzie w odsieczkę. Jednak - co im szkodziło? Nie wiedziała jak koń i ona sama się zachowają. Może będzie dobrze.

Choć blondynka nigdy nie spojrzała na swoją pracę z Untypicalem z innej strony. Nauczyła się od niego naprawdę wiele. Wiedziała już, że nie należy mieć wygórowanych ambicji, jakie na początku posiadała i poniosła za to konsekwencje. Nauczyła się zwracać uwagę na małe postępy, nie na wielkie zmiany. Wiedziała również co to znaczy duet koń-jeździec. Pokora jaką zdobyła była również jedną z najważniejszych rzeczy. Ale i tak najważniejszą rzeczą jaką pojęła była zwyczajna upartość w dążeniu do celów i radość gdy chociaż trochę zbliżymy się do naszych ambicji.

Nie ma rzeczy ani osoby, która nauczyła by ją życia bardziej niż koń.

UlubieniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz