†18†

4.5K 403 60
                                    

- Posiedź tu na chwilę, a ja przyniosę ci ubrania i ręcznik. Pójdziesz się umyć, a potem położysz się spać. Jesteś pewnie zmęczony po... - przełknął ślinę, myśląc jakie słowa były odpowiednie do całej tej sytuacji. - Um.. dużo się wydarzyło dzisiejszego wieczoru. 

Zniknął szybko z salonu, by udać się do swojej sypialni. Przeklął w myślach przez swoje beznadziejne gadanie i poruszanie niezbędnego tematu, który jeszcze bardziej mógł zranić Taehyunga. 

Blondyn nie odzywał się do niego przez całą drogę do jego apartamentowca, nawet na niego nie spojrzał, tylko przez cały czas gapił się tępo w szybę. Przypominał martwego człowieka, ale wciąż odczuwał ból. Cholerny ból istnienia. Bo, czy jego życie miało jakikolwiek sens? Dla Jungkooka miało i to duży. Życie bez tlenu było niemożliwe i życie bez Taehyunga również. Ale, co z tego, że on tak myślał skoro blondyn chciałby zwiędnąć? 

Wszystko go rozsadzało od środka. Ktoś brudnymi łapami dotykał młodszego w sposób pogardliwy, nachalny, czy zbereźny. Ktoś skrzywdził jego bezbronną różyczkę, przez co została jeszcze bardziej poharatana i zniszczona. Bo nie dość, że już dawno cierpiała to szkodnik musiał zmiażdżyć gorzej. Mocniej. 

Wyciągnął z szafek potrzebne rzeczy dla osiemnastolatka, by wrócić do niego i mu je dać. 

- Ubrania mogą być trochę dla ciebie przyduże, ale nie mam innych rozmiarów. - uśmiechnął się delikatnie w stronę młodszego, choć nie został obdarowany nawet jego spojrzeniem. 

Przygryzł swoją dolną wargę i ponownie wziął na ręce Taehyunga. Mógł się jedynie domyślić, że raczej nie wstałby z tej kanapy. Ciało miał obolałe, a duszę upokorzoną. Skierował się z nim do łazienki i postawił na podłodze, ale mimo wszystko delikatnie trzymał za jego ramiona. Wiedział, że był bezsilny i wolał nie ryzykować bezwładnego upadku na zimne płytki, Taehyunga. 

Ale dla niego to już było bez znaczenia czy upadłby, czy też nie. Pewnie nie poczułby tego bólu fizycznego, przecież nie raz doświadczał gorszych rzeczy.

- Zostawiam ci wszystko na wieszakach. Drzwi od twojego pokoju są ostatnie po lewej stronie od łazienki. - ponownie się uśmiechnął, delikatnie gładząc ramię chłopaczka. 

Po chwili wyszedł z łazienki zostawiając w niej samego Taehyunga, który nagle się rozbudził i momentalnie wszedł pod prysznic, by zmyć brud. Brud wstydu i upokorzenia. Szorował się mydłem szybko i mocno żeby nie czuć już na sobie wstrętnych łap tych wszystkich ludzi, którzy mieli czelność dotykać jego ciała. 

Łzy spływały ciurkiem po jego polikach, które od razu mieszały się z wodą. Obraz był tak bardzo niewyraźny, ale w tej chwili marzył oślepnąć. Nienawidził na siebie patrzeć, a jak nazłość cholerny prysznic miał w sobie lustro, przez które widział żałosnego siebie. Jeszcze bardziej się pogrążał, bo jaki on był okropny i obrzydliwy. Dlaczego pozwolił być bezwartościowym pionkiem, by stać się nikim? Dlaczego dał się sobą manipulować? 

Pragnął wybuchnąć płaczem, nie dusić w sobie tego kłębiącego uczucia, tylko kolejny raz się poddać i stać się jeszcze mniejszym niż dotychczas. Ale nie mógł, bo co jeśli Jungkook usłyszałby łkanie? Wtedy przyszedłby i zobaczył znów jego atak paniki. Stan załamania, który przed każdym ukrywał. Zasłaniał się maską, która sprawdzała się idealnie do czasu poznania Jungkooka. 

Taehyung był tak bardzo zły na siebie, że pokazał mu, jak kurewsko cierpi. Jeon potrafił go zbyt szybko rozszyfrować, czego nie rozumiał. Bo kim on do cholery był, że zdobył w tak szybkim tempie klucz to jego ogrodu, by wszystko w nim poprzystawiać? Doszczętnie namieszał w jego głowie i może nie chciał się do tego przyznawać, a nawet nie dopuszczał do siebie tych myśli, ale... podobał mu się ten rodzaj namieszania w głowie. 

Najbardziej w świecie nie chciał się przed nim pogrążać. Niestety innej opcji u siebie nie widział, że i przez Jungkooka zostanie podeptany i zgnieciony w ziemię. Zdawał sobie sprawę, że jego nadzieje są złudne, ale pomimo tego chciał w nie brnąć dalej. 

Chciałby żeby myślał o nim jak o idealnej różyczce. By niczego nie żałował. 

††

Nieco zaniepokojony krążył po pokoju, w którym czekał na blondyna, bowiem nie wychodził z łazienki już od ponad godziny. Rozumiał, że potrzebował samotności, ale zostawienie go teraz samego było największym błędem jaki chyba mógł popełnić Jungkook. Zostawił go w łazience w fatalnym stanie emocjonalnym, ale nie mógł razem z nim w niej zostać. Jeszcze bardziej by przestraszył biednego chłopaczka, a tego nie chciał. 

Wyrywał sobie włosy z głowy, bo co, jeśli Taehyung sobie coś zrobił? Co jeśli nie wytrzymał tych wszystkich nagromadzonych złych emocji w swoim kruchym ciałku, iż postanowił sięgnąć po coś, co dałoby mu tak zwaną 'ulgę'? 

Ulgę od życia. - pomyślał Jeon i gdy już miał wychodzić z pokoju, drzwi od nich się otworzyły, by ujrzeć blondyna, ubranego w przydużych spodniach piżamowych i białej bluzce. I zapewne ten widok cholernie mocno, by go rozczulił, bo Taehyung naprawdę wyglądał jak malutki aniołeczek, ale opuchnięte i zaczerwienione oczy bardziej skupiły jego uwagę. 

Odkaszlnął, nie wiedząc, co ma w tej chwili ze sobą zrobić. Obserwował blondyna, który przykrywał się szczelnie kołdrą jakby bojąc się, że mógłby zmarznąć, choć w całym apartamencie było naprawdę ciepło. 

- Um... moja sypialnia jest na przeciwko twojej, więc jak będziesz czegoś potrze-

- Zostań. - mruknął nagle Taehyung, przerywając brunetowi. - Proszę. 

I jemu dwa razy nie trzeba było tego powtarzać. Momentalnie odnalazł swoje miejsce przy boku blondyna, który odwrócił się w jego stronę, by Jungkook mógł zgarnąć go w swoje ramiona i mocno przytulić. Dać siły i ciepło na lepsze jutro. 

††

Hejka💜

Ughh ten rozdział jest beznadziejny i od razu przepraszam za niego:((( 

Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień spędziliście miło i zregenerowaliście siły na jutrzejszy poniedziałek😊

chyba, że macie już ferie to życzę, by wam się udały i oby były bezpieczne!💕

Miłego wieczorku!❤

brighton club | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz