Tak naprawdę nic się nie zmieniło w życiu Taehyunga prócz tego, że jego miłość została odwzajemniona. Jego stan psychiczny w żaden sposób nie uległ zmianie, a wręcz się pogorszył. Co z tego, że Jungkook go kochał skoro on uważał, że jemu się to wszystko nie należało?
Myślał, bawiąc się palcami Jungkooka, choć w dalszym ciągu czuł się nieswojo w jego ciepłych i spokojnych ramionach. To wszystko wydawało mu się jak sytuacja wyrwana z bajki dla dzieci, gdzie książę ratuje swoją księżniczkę by razem z nią żyć długo i szczęśliwie. Tylko, że Taehyung nie był księżniczką, a najwyżej największym ścierwem, któremu nic się nie należało. Za to Jungkook był idealnym księciem, który pomylił się wybierając paskudę, ponoć za swoją miłość. I oczywiście życie to nie bajka, tutaj nie zawsze jest to 'szczęśliwe zakończenie'.
- Namjoon... on po mnie nie przyjdzie? - zaczął się dopytywać, niespokojnie wiercąc się, by spojrzeć się w ciemne oczy starszego.
- Taehyungie. - uśmiechnął się, by nieco uspokoić Kima. - Nikt po ciebie nie przyjedzie. Obiecałem, że cię nie zostawię.
Nie był zdziwiony, że Taehyung w dalszym ciągu bał się, że znów wróci do klubu i będzie musiał oddawać ciało za pieniądze. Ale to już przeszłość. Niepowiedzenie mu prawdy, dlaczego Namjoon tak łatwo odpuścił była zbyt boląca dla Jungkooka jak i zapewne Taehyunga. Raczej wątpił w to, że blondyn chciałby usłyszeć, że został kupiony za wolność.
- Skąd wiesz, że tu nie przyjdzie? Skąd wiesz, że mnie nie zabierze? - podniósł się do siadu, by lepiej widzieć twarz Jungkooka. - Ja już tak dłużej nie mogę, Jungkook. Nie chce tam wracać... Chce zostać z tobą.
Również podniósł się do siadu, by przytulić roztrzęsionego blondynka, by delikatnie głaskać jego miękkie włoski i szeptać czułe słówka. Taehyung nie był głupi i wiedział, że był największą maskotką klubu, której Namjoon tak szybko by się nie pozbył. To dzięki niemu klub stał się popularnym miejscem w Brighton, do którego każdy ciekawy musiał zajść i samemu się przekonać czy naprawdę to raj, gdzie doznaję się rozkoszy na jedną noc od cudnych chłopców.
Dlatego nie mógł w to uwierzyć, że szarowłosy przymknął oko na jego ucieczkę z klubu.
- Jesteś przy mnie i będziesz już na zawsze, okej? Jest już wszystko w porządku, nie zawracaj sobie głowy Namjoonem i klubem. - musnął jego wargi, po chwili mocniej tuląc do ciebie młodszego. - Jesteś bezpieczny.
- Zapłaciłeś mu. - bardziej oznajmił niż zapytał, a serce niebezpiecznie szybko zastukało, jakby ze stresu.
- Prawda. - odpowiedział spokojnie, lecz w środku wszystko buzowało, mając chęć zwrócenia jedzenia, które dzisiejszego dnia spożył. - Ale to dla twojego dobra. Dla naszego.
- Rozumiem. - uśmiechnął się nikle, pragnąc zatuszować ślady gorszego załamania swą obrzydliwą osobą.
Bystrę oko brązowowłosego nie umknęło to uwadze i natychmiast pocałował jego odkryte czółko, przemykając oczy. Tym drobnym gestem chciał pokazać Taehyungowi, aby niczego się nie bał, że przy nim nic mu złego nie groziło, że był bezpieczny jak nigdy dotąd. A Taehyung uwierzył. Nawet, jeśli Jungkook by go okłamał w najbardziej okropny sposób to by uwierzył. Stał się przy nim łatwowierny i potulny, domagającym się kotkiem uwagi. Kotkiem swojego pana, choć w ich relację wkroczyła miłość, o której oboli wiedzieli. Ale to nie wina Taehyunga, że przez cały czas uważał się za zabawkę.
- Nie mogłeś tam dłużej zostać, a zapłacenie mu było jedynym rozwiązaniem. - zaczął się tłumaczyć. - Nigdy nie powinieneś być w miejscu takim jak tamten cholernik. Jesteś taki delikatny, taki drobny... nie wytrzymałbym dłużej, wiedząc, że ktoś inny byłby przy tobie. Ja już naprawdę chce być ze swoją miłością, którą jesteś ty Taehyung.
Prosił, by żadna łza nie spłynęła po jego czerwonym poliku, lecz żadne proszenie lub wstrzymywanie się nie pomagało, bowiem Jungkook był zbyt wiarygodny w tym, co mówił. Jego wyznanie znów mocno trafiło w jego serce, które biło jak oszalałe. Naprawdę nie rozumiał, czym sobie zasłużył na tego mężczyznę, który pokochał go mimo wszystko. Pokochał usychającą róże.
- Kocham cię. - szepnął, na samym końcu do jego uszka starszy, a zimne dreszcze przeszły po całym ciele blondyna, który nie był przyzwyczajony pieszczeniem jego serca aż takimi mocnymi słowami.
- Ja ciebie bardziej kocham. - mruknął, chowając swoją główkę w zagłębieniu szyi bruneta.
- Mi się jednak wydaje, że to ja bardziej. - uśmiechnął się, drocząc się z również uśmiechniętym Kimem.
- Czuje się jak zakochana nastolatka.
- A nie jesteś? - zapytał rozbawiony, podnosząc do góry swoją jedną brew.
- Jestem. - zarumieniony spojrzał się na Jungkooka, by zetknąć ich wargi ze sobą.
Delikatnie badali strukturę swoich warg, a ciche stęknięcia wylatywały między pocałunkami grając spokojną i erotyczną melodię, przez co w pokoju robiło się coraz bardziej gorąco i duszno. I Jungkook również mógł powiedzieć, że tak samo jak i Taehyung zakochał się jak nastolatka jak ta z tych różnych seriali, która ganiała za swoją sympatią. Tylko, że Jungkook już złapał swoją miłość. Zamknął ją w swoim sercu na klucz i nigdy nie miał zamiaru jej wypuścić.
- Jungkook, proszę nauczy mnie pokochania siebie. - wymruczał między pocałunkami, mocniej oplatając swoimi rękoma kark starszego, by być z nim jeszcze bliżej.
Ja już to robię, Taehyungie. - pomyślał.
††
Hejka!❤
Nie było rozdziału prawie miesiąc... bardzo za wami tęskniłam:(
Nie miałam kompletnie weny i nawet teraz, gdy czytam ten rozdział to uważam, że to jeszcze nie jest 'to'... przepraszam, skarby!:(
Miłego wieczoru!💜
CZYTASZ
brighton club | vkook
Fanfic[zakończone] On nie pieprzy byle jakich dziwek, czyli o Jungkooku, który zakochał się w pięknym chłopaku w Brightonskim klubie u swojego przyjaciela. top!jungkook angst; smut Wulgaryzmy, sceny erotyczne Uwagi: Zmieniony wiek jk:25 th:18 Poc...