Epilog

4.9K 350 187
                                    

- Trzeba już wyjeżdżać. - powiedział nagle Jungkook, biorąc ostatnią walizkę do ręki. - Za godzinę mamy lot, a boje się, że będą korki.

Pokiwał swoją głową, wstając z kanapy.

- Mam nadzieję, że wzięliśmy wszystko, bo-

- Jungkook. - przerwał mu. - Czy moglibyśmy pojechać w jeszcze jedno miejsce?

- Coś ty znów wymyślił? - westchnął, spoglądając się w oczy blondyna. - Mamy godzinę, prawdopodobnie korki, a ty chcesz jeszcze gdzieś jechać?

Doskonale wiedział, że już przegrał, bo słodki uśmiech Taehyunga rozczulał jego serce, przyprawiając je o znacznie szybsze bicie, prawie że przebijając żebra i skórę, by wydostać się na zewnątrz. Na dodatek spojrzał się w błyszczące oczęta, najpiękniejsze w całej galaktyce. I wtedy nagle cały świat przestaje istnieć, bo był tylko on i hipnotyzujące diamenciki, patrzące się na niego z miłością. Dlatego nie pozostało mu nic innego jak zgodzić się.

Westchnął ciężko, nie wierząc, że tak łatwo się poddaje. Ale nie mógł nic innego zrobić. Taehyung był zbyt czarujący, by powiedzieć 'nie' prosto w jego rumianą twarzyczkę. Jungkook z kolejnym nowym dniem coraz to bardziej uświadamiał sobie jak bardzo miłość zmienia człowieka. Jak diametralnie zmienia się swoją własną osobę i sposób patrzenia na świat, podzielając zdanie z osobą, której oddaliliśmy serce. I podobało mu się to. Podobało mu się bycie razem z Taehyungiem, który dawał mu swoją bliskością ukojenie. 

Przynajmniej z tej całej sytuacji mógł zobaczyć uśmiech młodszego i poczuć na swoich wargach smak słodkich arbuzów.

††

Taehyung badał swoim wzrokiem szyld 'lokal do sprzedania', który był umieszczony ogromnym drukiem na drzwiach do piekła, w którym kiedyś sam się znajdował. W życiu by nie pomyślał, że kiedykolwiek chwila taka jak ta będzie miała miejsce. Naprawdę nie przypuszczał, że klub zostanie na dobre zamknięty, dając wolność młodym chłopcom, którzy w nim pracowali.

Przełknął głośno ślinę, jakby stresując się tą całą sytuacją. Zacisnął ręce w piąstki, raniąc długimi paznokciami wewnętrzną część dłoni. Próbował nie uronić ani jednej słonej łzy, bo nie powinien. One w żadnym wypadku nie powinny wypłynąć na lekko pomalowaną skórę policzka. Zamrugał kilkakrotnie, lecz to nie pomagało, bo za każdym razem znów powracały. Nie mógł kurwa tego zrozumieć. Nie rozumiał, że pomimo ogromnej nienawiści z tym miejscem to odczuwał ten cholerny sentyment. Odczuwał sentyment do miejsca, w którym był rżnięty do bólu, upokarzając siebie w każdej możliwej postaci.

Nienawidził Brighton. Nienawidził klubu. Nienawidził przeszłości z całym tym miejscem, w którym był głównym bohaterem, gdzie na końcu zawitało do niego szczęście. Zapukało do jego drzwi, które były zawsze otwarte, lecz te do serca zamknięte zardzewiałą kłódką. Jednak i z tym on sobie poradził, by wejść i zamknąć je z powrotem za sobą.

Miał ochotę zwymiotować od mocnego ściskania żołądka przez stres, przez kumulowane emocje, które gnieździły się w nim zbyt długo. Jakby huragan, który zabierał ze sobą wszystkie te złe rzeczy z jego umysłu. Oczyszczał jego wnętrze od wszelkich negatywnych emocji, przez które oblała go nagła fala gorąca. Nie był to tego przyzwyczajony. Nigdy czegoś podobnego nie doświadczył. To była ulga. Ulga, która była nowym uczuciem, jakże miłym i orzeźwiającym. Pierwszy raz poczuł się wolny. 

- Taehyungie, musimy już jechać. - szepnął Jungkook, przytulając się do pleców blondyna. - Stwórzmy razem naszą nową historię.

Rozluźnił się momentalnie jeszcze bardziej, przez ciepło Jungkooka, które ogrzewało każdy skrawek jego ciała. I tego właśnie potrzebował. Bliskości. 

- Tak, naszą nową historię. - powtórzył, delikatnie się uśmiechając, by po chwili znaleźć się w samochodzie i jechać na lotnisko.

Włączył radio, co chwilę zerkając na kierującego Jungkooka. Spokojna muzyka leciała w tle, a jego uszy otulał głos starszego, który cicho podśpiewywał razem z artystą z lekko uniesionymi kącikami ust do góry. Przez cały czas nie wierzył, że to się dzieje naprawdę, że brunet siedzi obok niego, trzymając jego chłodną rękę.

Uśmiechnął się do siebie przez swoje szczęście, na które musiał czekać koszmarnie długo, lecz mógł stwierdzić, że było warto. Dla Jungkooka było warto. Nie wyobraża sobie swojego życia bez bruneta, bo jak ono by wyglądało? Czy w ogóle by wyglądało? Nie chciał myśleć, co by było gdyby go nie spotkał. Bo ich oczy się ze sobą zetknęły i to było - dla niego - najważniejsze. Tylko nie mógł w dalszym ciągu uwierzyć, że z ogrodu pełen najpiękniejszych róż on wybrał jego. Małą i usychającą różę, którą ocalił przed zniszczeniem. Ogrzał promykami słońca, upajając nawozem, pomagając zakwitnąć kwiatu, który olśniewał swoją prawdziwością i pięknem. 

Teraz w spokoju mógł siedzieć w samochodzie, wiedząc, że jutro tak samo jak i dzisiaj będzie szczęśliwy. Mógł siedzieć spokojnie, bo wiedział, że Jungkook był przy nim i będzie przez cały czas. Bo wiedział, że on i Jungkook, razem tworzą swój własny ogród. 

- Dziękuje ci, Jungkook. - powiedział, mocniej ściskając jego rękę.

Odpowiedział mu najpiękniejszy uśmiech, który przedstawiał dumę, szczęście i miłość, przez co poliki delikatnie oblały się czerwienią, lecz nie przejął się tym zbytnio.

Zaczął wpatrywać się przez okno. W obiekty, które widzi ostatni raz. Wiedział, że on jak i Jungkook nigdy do tego miejsca nie wrócą. Brighton się już skończyło. Ich przeszłość dobiegła końca, by zacząć nowy początek przy swoim boku. Zdjąć maskę i opuścić bal, by odjechać. Razem.

Koniec.

††

Dziękuje!

Dziękuje, że zostaliście ze mną pomimo tych trudnych miesięcy, gdzie nie wstawiałam rozdziałów systematycznie i odwlekałam z nimi. To opowiadanie było - dla mnie jako jego autorki - trudne. Przyznam wam się nawet, że chwilami miałam ochotę przerwać jego pisanie i skasować. Miałam bardzo częste chwile zwątpienia, ale przecież każdy miewa chwilę zwątpienia, prawda? Jednak, gdy teraz je zakończyłam, dobrą decyzją było przetrwać i pisać je nadal, przekazując swoje uczucia. Bo brighton to ja.

Dziękuje za ponad 25k wyświetleń i ponad 4k gwiazdek. Za każdy wasz komentarz, który z chęcią czytałam!! Po prostu dziękuje za bycie tutaj💖

Oczywiście będę tęsknić za brighton, tak samo jak za pierwszą moją pracą... i teraz płacze, bo zakończenia są takie trudne, że inaczej się nie da...

Jeszcze raz bardzo dziękuję i kocham was wszystkich mocno!💜💕

Ps. by się ze mną nie rozstawać zapraszam was do mojej nowej pracy my Kitty i to jest fluff, czyli kompletne przeciwieństwo brighton

Lub do Virtual Reality

brighton club | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz