Zapach świeżo zaparzonej kawy rozniósł się po całej jadalni, w której siedział brunet wraz z blondynem. Atmosfera była naprawdę przyjemna. Nie wymuszona, ani sztywna. Bo to, że praktycznie wcale się do siebie nie odzywali, nie oznaczało, że czuli się źle i niekomfortowo w swoim towarzystwie. Wręcz przeciwnie, przysłuchiwali się nawzajem swoich wydechów i najmniejszych dźwięków przez wirującą łyżeczkę w kawie, czy gryzienie świeżych rogalików z dżemem.
Oboje cieszyli się swoją obecnością, ale żaden z nich nie przyznałby się drugiemu, że to właśnie ich wspólna obecność daje im największe szczęście do życia.
- Znów dzisiaj nie pojedziesz do pracy? - zapytał młodszy, przerywając przyjemną ciszę, jednak Jungkook nie miał mu tego za złe. Uwielbiał słuchać jego głosu.
- A chcesz, bym pojechał? - zagadnął, subtelnie się uśmiechając.
Serce zaczęło mu szybciej bić, bo odpowiedź na to pytanie była oczywista, a Jungkook tylko z nim pogrywał. Taehyung wiedział, co chce usłyszeć brunet, ale przyznanie się do tego, że pragnie by go nie opuszczał na te parę godzin wydało mu się zbyt zawstydzające. A nawet nie na miejscu, bo z jakiej racji Jeon miałby spełnić jego zachciankę?
Przeklną w myślał, bo nie miał pojęcia, co niby miałby na to odpowiedź. Czuł się przyciśnięty do ściany, a przeszywający wzrok Jungkooka w niczym mu nie pomagał. Tak bardzo nie chciał się przyznawać do powiedzenia prawdy, bo co by wtedy sobie o nim pomyślał? Zabaweczka pragnie uwagi swojego pana? Wstyd.
- N-no to już twój wybór, czy pojedziesz. Ja nie mam nic d-dopowiedzenia. - za jąkał się ze stresu, a atak trzęsących rąk również się odezwał. Dlatego szybko schował je pod stół, by bardziej się nie pogrążyć.
- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - zaśmiał się dźwięcznie, a Taehyung spojrzał się na jego uśmiech i naprawdę chciałby widzieć go takiego częściej.
Przełknął głośno ślinę, bo to, co z nim robił Jungkook było straszne. Doskonale wiedział, że brunet będzie tak długo ciągnął ten temat dopóki nie usłyszy jasnej odpowiedzi, więc jego każda odpowiedź podobna do poprzedniej będzie bezsensu.
- No... możesz zostać. - szepnął, prawie wybuchając płaczem, bo takie szarpanie jego uczuciami było karygodne.
- Czyli pozwalasz mi zostać w moim mieszkaniu?
- N-nie! T-to nie tak! Ja... ja... - gubił się w swoich słowach, przez co powoli łzy zaczęły napływać do jego oczu.
Nienawidził swojej wrażliwości. Nienawidził, że z kolejnym nowym dniem z Jungkookiem stawał się jeszcze bardziej, a to go wkurwiało. Pokazywanie swoich słabości to jedno z gorszych uczuć jakie Jungkook z niego wyciskał. Przerażało go to, że akurat brunetowi to wychodziło. Co on miał takiego w sobie, że kolana miękły mu jakby z waty, serce zbyt szybko biło, język się plątał, a w brzuchu latały rozwścieczone motyle ciesząc się wolnością? Powoli przyzwyczajał się do tego innego uczucia, ale w dalszym ciągu nie mógł znieść, że bez żadnych przeszkód Jungkook obrywał jego idealną maskę, pod którą ukrywał się prawdziwy on. Bo akurat do tego nie był przyzwyczajony - do bycia sobą.
Jungkook z rozbawieniem pokręcił swoją głową, by po chwili wstać i być przy boku roztrzęsionego blondyna. Może i nie powinien męczyć uczuć Taehyunga, ale widok jego twarzyczki, która przedstawia okropne zagubienie, pokazuje mu prawdziwość blondyna. Prawdziwość, o którą cholernie się domagał, bo dlaczego Taehyung chce być kimś, kim tak naprawdę nie był? Po co udaje skoro był idealny jak jest sobą?
- Wybacz, nie wiedziałem, że aż tak zareagujesz. - skłamał, bo doskonale wiedział jaka będzie reakcja młodszego. - Pomożesz mi zmienić opatrunek?
††
- Jeszcze cię boli? - spytał Taehyung, wpatrując się w szwy.
Minął tydzień i pomimo nieodpowiedzialnej decyzji Jungkooka by uciec ze szpitala, powoli wszystko wracało do normy i rana bez żadnych oznak wdanego zakażenia zaczęła się goić. Niczego nie żałował. Nie żałował, że postanowił uciec ze szpitala, bo, gdyby tego nie zrobił nie miałby przy sobie Taehyunga. A on był najważniejszy.
- Boli.
- Przepraszam... to moja wina. - spuścił do dołu głowę, bawiąc się z nerwów palcami u rąk. - Gdyby nie moje istnienie to... to wszystko byłoby dobrze, a wręcz i wspaniale.
Odczuwał cholerne wyrzuty sumienia, bo gdyby nie on to Jungkook byłby cały i zdrowy. To właśnie przez niego brunet został zraniony nożem, a teraz pozostało mu cierpieć przez ranę. Jakby słuchał się Namjoona, aby odczepił się od Jeona nic złego by się nie stało. Choć jakby się tak dłużej zastanowić to Taehyunga w tej kwestii tak naprawdę nie miał nic do powiedzenia. Gdy klient zapłacił musiał się oddawać, więc może to jednak Jungkook teraz płacił za swoje błędy?
- Załóż mi ten opatrunek - rozkazał.
Westchnął głośno, czując ból w sercu. Nie mógł słuchać tych wszystkich rzeczy, które mówił o sobie Taehyung. Każda nawet ta najmniejsza oblega, którą mówił w swoją stronę blondyn to cios w samo serce Jungkooka. Bo on go uważał za wspaniałego anioła. I nie wiedział, co takiego zrobił, że zasłużył na chociażby obecność tej idealnej żywej istoty, która właśnie bandażem owijała jego bok, by zakryć paskudną ranę. Ranę, która zamieni się w bliznę i będzie przypominała samego Taehyunga.
- Twoje istnienie jest wspaniałe i... i dajesz duże szczęście swoją obecnością.
- Niby komu? - zapytał zrezygnowany, patrząc się na Jungkooka, który zakładał swoją marynarkę.
- Na przykład... - przerwał mówić, myśląc, czy to ta odpowiednia chwila na wyznanie swej miłości. - N-nie wiem. - oblizał swoje spierzchnięte wargi. - Nie wiem, kto jest szczęśliwy twoją obecnością. Wybacz, ale idę do pracy.
I wyszedł szybko z apartamentowca zostawiając Taehyunga, który miał nadzieję, że jednak i dzisiaj z nim zostanie, bo naprawdę nie chciał zostawać sam. Tak bardzo nie chciał czuć się samotnie, a przy starszym było mu dobrze. Mógłby nawet powiedzieć, że w jak najprawdziwszym domu. Ale wmówienie sobie aż takiego kłamstwa było zbyt trudne. Bo jak on miał się czuć jak w domu skoro nie daje mu żadnego szczęścia?
Rozpłakał się.
††
Hejka💜
Spójrzcie, co pięknego stworzyła _OneAndOnlyMe_ 😳❤
Wam też tak bardzo się podoba jak mi?😊Dobrej nocy!❤
CZYTASZ
brighton club | vkook
Fanfic[zakończone] On nie pieprzy byle jakich dziwek, czyli o Jungkooku, który zakochał się w pięknym chłopaku w Brightonskim klubie u swojego przyjaciela. top!jungkook angst; smut Wulgaryzmy, sceny erotyczne Uwagi: Zmieniony wiek jk:25 th:18 Poc...