Poszłem jeszcze zobaczyć jakie są buty ponieważ moje już ledwo się trzymały. Wybrałem więc bordowe vansy .
Pov. Brooklyn
Wyszedłem z domu na zakupy ponieważ nie miałem nic do roboty. Poszedłem najpierw po jakieś buty a potem po jakieś spodnie .
Gdy wszystko już wybrałem poszedłem do kasy ale przed tym wpadłem na jakiegoś owiele wyższego bruneta .
- O przepraszam. - Przeprosiłem nieznajomego a on podał mi ręke aby mi pomóc. Złapałem za dłoń i wstałem. Podnisłem wszystkie rzyczy z podłogi i stanąłem za chłopakiem. - Jestem Brooklyn.- Podałem dłoń do bruneta. Zauważyłem przed nim Andy'ego który trzymał pełno ciuchów. - Cześć Andy.- Chłopak się odwrócił i cicho odpowiedział.
- Cześć Brook . Co tu robisz?
- Przyszedłem na zakupy bo wszystko mi się niszczy . - Zaśmiałem się
- Ja nazywam się Jack. - Spojrzałem w oczy bruneta . Były tak jakby szmaragdowe .
Stałem tak wpatrując się w jego oczy jakiś czas gdy usłyszałem głos Andy'ego.
- Zrób sobie zdjęcie . Będziesz miał na dłużej. Nie tak jak mnie. - ostatnie zdanie powiedział tak cicho że ledwo go usłyszałem .
Już się nie odzywaliśmy tylko poszliśmy zapłacić.
~~skip time~~
Wyszedłem z centrum i poszedłem w stronę domu. Nie miałem aż tak długiej drogi do centrum więc albo chodziłem piszo albo na deskorolce.
Byłem już przy drzwiach i zacząłem szukać klucza od domu.
- Kurwa, zgubiłem klucze. Japierdole . A może są drzwi od werandy otwarte?- Poszedłem sprawdzić drzwi i na szczęściej były otwarte. Nagle sobie przypomniałem że klucze zostawiłem w doniczce. - Jakim ja jestem deklem.- Zacząłem sam się z siebie śmiać.
Odłożyłem zakupy w pokoju i poszedłem w stronę kuchni. Co z tego że nie całe dwie godziny temu jadłem. Nagle wzięła mnie chęć na gofry więc wyciągnąłem składniki i zacząłem robić.
~~gdy Andy był jeszcze bi i był z Brookiem~~
- No Andy . Nie zostawiaj mnie. Proszę.
- Brook to nie wypali. Co chwilę się kłucimy i nic nam się nie układa . okej? To nie może się udać.
Blondyn wyszedł trzaskając drzwiami . szybko zerknełem jeszcze przez okno i zobaczyłem jak ucieka. Czyli to koniec? Po równo roku skończył to wszystko?
~~Teraźniejszość~~
Przypomniałem sobie jak robiłem gofry z Andy'm . Poleciała mi łza . Postanowiłem puścić muzykę i sobie trochę poświęcać. W telewizji akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek więc zostawiłem program i zacząłem spowrotem robić gofry.
Usłyszałem pukanie do drzwi więc zaprzestałem swoją czynność , sciszyłem muzykę i poszedłem otworzyć drzwi.
- Dzień dobry czy Pan nazywa się Brooklyn Wyatt?
-Tak a co się stało? I tak wogule niech pan wejdzie . Przed chwilą robiłem obiad więc może być trochę brudno. Coś do picia?
- No dobrze , tak poprosił bym kawę jeśli jest.
Pokiwałem głową na tak i poszedłem zrobić kawę. Wróciłem i zobaczyłem że mężczyzna siedzi na kanapie. Podałem mu napój a sam usiadłem na krześle przed nim.
- No więc . Chciałem z Panem porozmawiać o Andy'm Fowlerze . Jak słyszałem był Pan z nim przez równy rok a później coś.się takiego stało że odszedł. Wie może Pan co się stało?
Pytanie mnie nie ukrywając zdziwiło bo nikt od dłuższego czasu o to nie pytał.
- No więc . Eee... Nie wiem co wtedy mu się stało ale powiedział że to się nie uda i to jest bezsensu. Później po tych słowach wybiegł z domu i zaczął płakać. Tak mi się wydawało.
- Dziękuję za przysługę. Kawa była wyśmienita ale teraz muszę już wracać. Dziękuję i dowodzenia.
Mężczyzna wyszedł zamykając powoli drzwi.Nadal nie wiedziałem po co mu to wszystko ale okej . Wróciłem do kuchni spowrotem włączyłem muzykę i zacząłem to co skończyłem czyli gofry.
Po zjedzinym obiedzie postanowiłem wybrać się do parku trampolina ponieważ musiałem się rozgżać przed treningiem. Jestem trenerem w parku trampolin razem z Ryan'em Beaumont'em
Gdy byłem już na wspomnienym miejscu poszedłam do szatni dla trenerów i się przegrałem w strój . Gotowy wszedłem na hale gdzie już czekał na mnie Ryan z osobami które przyszły na terening. Zaczęliśmy się rozgrzewać. Dobrze że dziś były osoby z którymi już mieliśmy zajęcia. Na przerwie poszedłem z Ryan'em do szatni po pićę którego zapomnieliśmy wziąść .
- Czemu się spóźniłeś? Nigdy się nie spóźniałeś nawet byłeś godzinę przed rozpoczęciem.- Zapytał trochę zmartwiony.
- Jakiś facet do mnie przyszedł i musiałem z nim porozmawiać. - Chłopak przytaknął i marnie się uśmiechnął. - Czemu jesteś taki ponury? - Zapytałem . Nic nie odpowiedział.
Usłyszeliśmy dzwonek czyli koniec przerwy. Wróciliśmy na hale. Zaczęliśmy ponownie trening .
~~skip time~~
Weszedłem do łazienki i położyłem wybrane ciuchy na pralkę.
Pov. Ryan
Wróciłem do mieszkania odrazu żucając się na kanapę w salonie. Zdjąłem spodnie i zacząłem myśleć o bladynie którego dziś spotkałem w Starbocksie . Nagle gdy sobie przypomniałem jak przeze mnie płakał wzruszył się .
- Kurwa Ryan nie rycz. To tylko gówniany i przy tym zajebisty blondyn z ślicznymi niebieskimi oczami. - Usłyszałem pukanie do drzwi.
Stał w nich jakiś łysy facet z pistoletem w kieszeni.
- Dzień dobry? - Zaprosiłem mężczyznę do środka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Długi~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
w samym opowiadaniu 782 słów
CZYTASZ
Please, don't leave me again / Jacklyn [Zawieszone]
Short StoryW tym opowiadaniu mogą się znaleźć sceny +18 Książka może zawierać wulgaryzmy. Tą książkę dedykuję zwłaszcza mojej przyjaciółce. I właśnie dla niej będzie jej tu inny ulubiony ship który ujawni się w pewnej części opowiadania. 🍀🐵🍀🐵🍀🐵🍀🐵🍀...