ocho

46 5 2
                                    

- Nie widzisz? Sam to wyciągałeś. Jestem grafikiem komputerowym.

Pov. Mikey

- Co żeś zrobił. Teraz Marcus się wkurwi i nas wywali z domu. No kurwa.- Zacząłem krzyczeć na Williama bo to przez niego wpadła pod ten jebany samochód .

- Ja?! to przez ciebie! - Wiciągnął papierosa z kieszeni spodni a ja swojego elektryka i zacząłem się odprężać.

~~skip time~~

Siedziałem w pokoju i rozmyślałem nad tym kim był ten blądyn który pomógł tej dziewczynie . Podszedłem do okna i wszedłem na balkon. Co jeśli ona nie przeżyła? Albo przeżyła przez tamtego chłopaka ?

Usłyszałem wchodzenie po schodach a po chwili pukanie do drzwi.

- Proszę! - Krzyknołem ale dalej stałem na balkonie wpatrując się w zachmurzone niebo .

- Gdzie jest ta gówniara?! - Odwróciłem się bez przejęcia i wyszedłem na spacer.- Odpowiadaj! - Dalej szłem w swoją stronę, ale to nie trwało za długo bo wój walnoł mnie tak w twarz że zaczęło mi się kręcić w głowie. Poczułem metaliczny smak krwi w ustach.- Odpowiadaj , albo nie będzie miło.- Zagroził a ja nic nie mówiłem . Porzałowałem tego bo pięścią przywalił mi w brzuch.

Zapadła ciemność. Ostatnie co słyszałem to głos Wiliama i upadające ciało obok mnie.

pov. Jack

Siedziałem w apartamencie. Przełączałem kanały jeden po drugim. Postanowiłem się zdrzemnąć  . Wyłączyłem urządzenie i przykryłem się kocykiem. Niestety nie mogłem spać . Przeczuwałem że dziś stanie się coś złego. Nie pierwszy raz tak miałem. Pierwszy raz był wtedy gdy miałem jakieś dziewięć lat. Nie pamiętam dokładnie wszystkiego ale coś tam pamiętam .

To było tak...
~~wspomnienia~~

Idę sobie z tatą za rękę po parku . Nagle zaczął mnie tak jakoś boleć brzuch. Pomyślałem że to może przez to że mało dziś zjadłem. W głowie pojawił mi się obraz czarnego vana i taty potrąconego przez ten samochód. Doszedłem trochę dalej od drogi ciągnąc tatę że sobą.

- Tato. Możemy iść inną drogą?- Zapytałem się .

- Nie synku . Musimy się śpieszyć do domku bo mama na nas czeka. - Zaczął iść dalej. Ja go ciągnołem dalej. Zobaczyłem w oddali taki sam pojazd co na obrazie w mojej głowie .
Wszedł na jezdnię , chciałem jeszcze go zatrzymać ale zanim to zrobiłem auto go potrąciło. Szybko pobiegłem pod jakieś drzewo i zacząłem płakać.

~~teraźniejszoś~~

Na przypomnienie tego wydarzenia łza powoli zleciała po moim policzku. Poszedłem do łazienki i opłukałem twarz. Wróciłem do pokoju, wziąłem bluzę z vansa i wyszedłem z "domu" zakluczając go na klucz.
Poszedłem nad rzekę i się przyglądałem jak płynie w jedną stronę. Wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon i napisałem do Andy'ego.

Ja : Cześć Fovvs

Fovvs🌵: Witam koniczynko😊😊

Ja : Przyjdziesz nad tą rzekę co mi pokazywałeś

Fovvs🌵 : No jasne , a co jest?

Ja : Dowiesz się jak przyjdziesz😆😆

Fovvs🌵 : No okej .

Ja : Kropka nienawiści

Fovvs🌵 : Wcale nie

Ja : Okej okej , uznajemy że ci wierzę.  Do zobaczenia

Fovvs🌵 : Do zobaczenia 👋👋

Czekając na Fowler'a  patrzyłem jeszcze na social media . Siedziałem tak i się nudziłem gdy...

- BUU!!!- Złapałem się za serce i odwruciłem.

- Zawału bym dostał. Dobra siadaj . Muszę się wreszcie z tym wyżalić. 

- No dajesz. - Zrobiło mi się nagle słabo i pochliłem się w stronę wody . Poczułem jak Andy mnie łapie i ciągnie trochę dalej. Usłyszałem jak wpisuje dziewięć cyfr w klawiaturę komórki .

Pov. Andy

Jack zemdlał a ja z niechęcią zadzwoniłem po Brook'a . Po chwili przyjechał i zaczął się wypytywać co się stało i inne .

- No zemdlał! Tak porostu zemdlał!- Zacząłem już krzyczeć ponieważ blądyn zaczął mnie irytować.

- Okej. Nie musisz krzyczeć. Czemu zadzwoniłeś po mnie a nie po naprzykład pogotowie?

- Bo wiem że ty mu bardziej pomożesz niż jakieś zjebane pogotowie!

Pov. Brooklyn

Szybko zrobiłem brunetowi pierwszą pomoc. Jak na zwykłe zemdlenie to miał bardzo nie spokojny oddech.

~~skip time~~

Zaczął się budzić. Andy poszedł już jakiś czas temu. I tak wogule to jesteśmy u mnie w domu i leżymy w tym samym łużku. No dobra przejdźmy dalej do historii. Otworzył oczy wolno i delikatnie. Odszedłem na pewną odległość .

- Co ja tu robię? - Powiedział zaniepokojony.- Kurwa moja głowa.- Szepnął. - O Brooklyn. Skąd ja się tu wziąłem. - [jakby co to jest cały czas ten sam dzień w którym byli nad rzeką~autorka] Nic nie powiedziałem tylko patrzyłem na niego.- Odpowiesz?

- Zemdlałeś nad rzeką.- Oznajmiłem.- A teraz mógłbyś opowiedzieć to co chciałeś powiedzieć Andy'emu.

- No... Okej. Bo jak miałem dziewięć lat to straciłem tatę i... - Zobaczyłem łzy w jego oczach.- I jeszcze przed tym szedłem z nim przez park bo się śpieszyliśmy do domu i zaczął mnie w pewnej chwili boleć brzuch i zobaczyłem sytuację jak mój tata kilka minut później został potrącony przez samochód . Dziś rano tak samo mnie bolał brzuch jak wtedy ale nie widziałem żadnego wydarzenia. - Przytuliłem bruneta i głaskałem go po głowie. Gdy uspokoił oddech szybko się ode mnie odsunął i złapał za głowę.

Pov. Jack

Szybko wstałem i odsunełem się od Brook'a . Zobaczyłem jakiegoś ciemno włosego chłopaka i obok niego leżącego młodszego też czarno włosego chłopaka. Leżeli cali  zakrwawieni i z siniakami na ciele. Po tej wizji nie wiem jak to nazwać , poinformowałem blądyna że wychodzę i z trudem przeszedłem do przedpokoju .

~~skip time~~

Chodziłem sobie po ulicy i zauważyłem w oddali jedno spadające ciało jednego z chłopaków z "wizji" szybko tam pobiegłem i zauważyłem masywnego faceta który trzymał młodszego. Rzuciłem się na niego a on puścił nastolatka. Bez obawy złapał mnie za szyję a ja zacząłem się dusić . Uderzyłem kolesia w ryj , puścił mnie a ja bez silnie opadłem na cementowe kafle . 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W samym opowiadaniu 886 słów

Please, don't leave me again / Jacklyn  [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz