Rozdział 7

2.7K 127 14
                                    


Jacob

Patrzę na tę smarkulę, która zdecydowanie na zbyt wiele sobie pozwala, a moja dłoń odruchowo ściska rączkę noża. Nie chcę jej zabić, w życiu, jednak pojawia się ochota przetrzepania jej tyłka, żeby wreszcie zrozumiała, że nie ma nic do powiedzenia. Już nie. Po ucieczce nagrabiła sobie, za co będzie długo pokutować. Może przyszedł czas, żeby zafundować jej karę? Widocznie już o nich zapomniała.

– Jacob, odłóż nóż – Davos podchodzi do mnie, wystawiając ręce w geście obronnym – Porozmawiajmy.

– O czym chcesz rozmawiać? Myślisz, że zabiję Nilę? Ochujałeś? – przewracam oczami, okładam nóż i mijam go, podchodząc do mojej dziewczyny – Nigdy więcej nie mów w ten sposób, rozumiesz? Dlaczego tak bardzo go bronisz, brzoskwinko? Czy jest dla ciebie aż tak ważny? A może jesteś w nim zakochana? – ostatnie słowo niemal wypluwam. Nie wiem, po co je zadałem, bo wcale nie chcę znać na nie odpowiedzi.

– Nie jestem zakochana w Enzo, Jacob. Jest moim przyjacielem, nic więcej nas nie łączy. Powinieneś mnie zrozumieć, ponieważ sam jest nim dla ciebie, prawda? Po prostu nie chcę, żeby stała mu się krzywda.

– A mimo to stajesz w jego w obronie niczym lwica, broniąca własne dziecko! Jeśli będę chciał go zabić, zabiję, a ty nie będziesz o tym wiedzieć. Przestań zachowywać się w ten sposób albo nabiorę podejrzeń.

– Jakich znowu podejrzeń, huh? Uroisz sobie coś w głowie i będziesz mnie za to karał? Poważnie?!

– Te dwa tygodnie wolności sprawiły, że zapomniałaś o zasadach, które cię obowiązują. Naprawdę chcesz grać taką cwaną, brzoskwinko? – mrużę oczy, chwytam jej szczękę i wpatruję się w nią chytrze – Czas przypomnieć ci o tym, o czym zdążyłaś już zapomnieć. Nie martw się, wszystko nadrobimy. Zapewniam.

– Okej, ja nie mam zamiaru tego słuchać – Lucas wzdycha ciężko i podnosi tyłek z krzesła – Spadam do siebie. Nie rób nic, czego będziesz żałował odnośnie Enzo, stary. Wrócimy do tej rozmowy. Na razie!

– Do zobaczenia – salutuję do reszty, która również się zbiera, a kiedy nareszcie zostajemy sami, Nilę nagle opuszcza odwaga. Garbi ramiona, schyla głowę i drży – Co mam z tobą zrobić? Powinnaś boleśnie zapłacić za ten wybryk w postaci ucieczki. Mówiłem ci, że za każde nieposłuszeństwo spotka cię kara.

– Więc mnie ukarz i przestań się nade mną pastwić, okej?! – wydziera się, czym szczerze mnie zaskakuje.

– W porządku. Wyznaj mi swoją słabość – nerwowo przełyka ślinę i patrzy na mnie przestraszona, nawet nie mrugając – Sama tego chciałaś, więc teraz chcę poznać twoją kolejną słabość. Nie każ mi czekać.

– Boję się bólu, zadowolony? Nie jestem na niego odporna, przeraża mnie. I co zamierzasz z tym zrobić?

– Wykorzystać to – uśmiecham się na myśl o tym, co z nią zrobię – Chodź – wystawiam dłoń i czekam, aż Nila sama ją chwyci. Robię to specjalnie, aby się poddała, zrobiła to z własnej woli. Nie chcę jej zmuszać.

– Boję się – mówi praktycznie szeptem, posyłając mi najsmutniejszą minę, jaką kiedykolwiek widziałem.

– Czy ufasz mi chociaż odrobinę? – marszczy brwi, zastanawiając się nad moim pytaniem, jednak po chwili niepewnie przytakuje głową – To wystarczy. Nie skrzywdzę cię, nigdy tego nie zrobię, ponieważ cię kocham – głaszczę kciukiem jej policzek, cmokam w usta i prowadzę na górę. Kara nie zaboli tak, jak powinna, ale być może czegoś ją nauczy – Rozbierz się – Nila przystaje zszokowana, a jej oczy są wielkie z przerażenia – Ufasz mi, więc pozwól mi działać. Rozbierz się – powtarzam polecenie, które opornie spełnia. Kiedy jej nagie ciało jest dostępne dla moich oczu, rozbudzają się we mnie uczucia, które zasnęły na dwa tygodnie. Wiem już, jak skończy się nasza zabawa – Połóż się na łóżku – bierze głęboki oddech, kładzie się na plecach i czeka. Sięgam do szuflady, wyjmuję opaskę do snu, której czasami używała i zakrywam jej oczy, aby podsycić nieco oczekiwanie – Grzeczna dziewczynka – całuję czubek jej uroczego noska, podchodzę do szuflady i wyjmuję dwie rzeczy, które mi się przydadzą – Złap za pręty wezgłowia, Nila. Nie zwiążę cię, ale jeśli w trakcie puścisz, nie skończę przez długi czas – ostrzegam ją, na co reaguje napięciem ciała. Po cichu zapalam trzy świecie, wracam do niej i ustawiam je nad jej brzuchem – Gotowa? – oblizuje usta, wierci się i daje znać głową – Więc zaczynamy. Bądź dzielna – odczekuję jeszcze chwilę, aby wosk wytopił się ze świecy. Jej oddech przyśpiesza, przez co brzuch unosi się i opada gwałtownie i zgina nogi w kolanach. Kiedy przechylam świecę, a gorący wosk skapuje na jej delikatną skórę, ciszę przecina wrzask raniący moje uszy. Aż się krzywię, jest tak głośny – To wosk, brzoskwinko. Będzie parzyć, ale musisz to znieść – wylewam koleją porcję, na którą reaguje jeszcze gorzej – Mam zakleić ci usta, kotku?

– K-kurwa, to boli – szepcze płaczliwie, a ja kontynuuje. Z każdą kroplą wosku Nila chce wypluć własne płuca, jęczy z bólu i wierci się, próbując się ode mnie oddalić – Nie wytrzymam więcej! P–proszę!

– Ciii, to twoja kara, musi boleć – bez skrupułów ponownie przechylam świecę, a jej brzuch jest pokryty niemal w całości. Zdejmowanie tego będzie nie mniej bolesne, niż polewanie – Wygląda to całkiem ładnie, brzoskwinko – odsuwam świecie, jednak Nila puszcza pręty łóżka, osłaniając brzuch – Złap się z powrotem. Chcesz, żebym cię męczył bez końca? – burczę surowo, na co kręci głową, a spod opaski ciekną łzy.

– P-proszę, to boli, Jacob. Już dostałam nauczkę, nigdy więcej t–tego nie zrobię, ale przestań już.

– To się dopiero okaże – odkładam świecę na stolik, zrzucam z siebie ciuchy i wchodzę na łóżko. Kawałek po kawałku odklejam z jej ciała zaschnięty wosk, a jej piękną twarz wykrzywia grymas bólu. Mimo to nie krzyczy, nie płacze, a leży nieruchomo i pozwala mi działać – Moja piękna dziewczynka – pochylam się i chwytam w zęby jej sutek. Zaskakuję ją tym, a z jej usteczek ucieka cichutki jęk, który trafia prosto w mojego fiuta. Już wcześniej przeczuwałem, że nie dam rady patrzeć na jej nagie ciało – Tak bardzo za tobą tęskniłem – znęcam się nad biednymi sutkami, które po chwili są nabrzmiałe i czerwone. Sunę w dół, pieszczę ją językiem, przez co ciężko uleżeć jej w miejscu. Jestem pod wrażeniem, że nadal nie puściła wezgłowia – Byłaś dzisiaj dzielna, brzoskwinko. Należy ci się mała nagroda – układam się na niej, zsuwam opaskę i patrzę w te piękne oczy. Bez ostrzeżenie wbijam się w jej ciasne wnętrze, a Nila funduje mi kolejny, seksowny jęk – Owiń nogi wokół mnie – wykonuje polecenie, ciasno oplatając mnie nogami w pasie. Moje ruchy są mocne, nieco chaotyczne, gwałtowne. Przez dwa tygodnie nawet nie myślałem o seksie, teraz mam zamiar to sobie odbić – Przysięgnij, że nigdy więcej nie spróbujesz uciec – wsuwam palce w jej włosy i zaciskam pięści, nie przestając jej posuwać – Przysięgnij Nila, inaczej ci nie zaufam.

– P-przysięgam – mówi wprost w moje usta, które muska z uczuciem – Tylko nie rób mi już więcej krzywdy.

– Nigdy ci jej nie zrobiłem – złoszczę jej, wbijając się w nią nieco za mocno, przez co jej twarz wykrzywia grymas – Nie zaznałaś ode mnie prawdziwej, brutalnej kary – dyszę ciężko, przypominając sobie Domi, która wycierpiała się przeze mnie o wiele bardziej, niż Nila. Ją potraktowałem wyjątkowo łagodnie – Obróć się na brzuch – uwalniam ją od swojego ciężaru, aby mogła się przekręcić. Zaciska usta, ale bez sprzeciwów robi to, co każę – Pupa w górę, chwyć się za kotki i nie puszczaj – pozycja, jaką przyjmuje działa na mnie niczym strzał z pioruna. Nila jest taka piękna, aż mam ochotę pieprzyć ją przez cały dzień i całą noc – Idealnie, brzoskwinko. Zabawimy się – wbijam się w nią, zmuszając ją tym do krzyku.

Nasze ZAWSZE | cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz