Trzy lata później
JacobPogoda w Nowym Jorku pozostawiała wiele do życzenia, a na obrzeżach mogłem pomarzyć o odśnieżaniu tony śniegu. Miałem nosa kupując terenówkę, która świetnie radziła sobie z takimi ilościami białego puchu, inaczej utknęlibyśmy na zadupiu, całkowicie odcięci od świata. Przywykłem do tego, że grudzień to niemal walka o przetrwanie, ale Nila uwielbiała śnieg i lepienie bałwana. Kiedy byliśmy na wyspie, wspominała, że chciałaby zamieszkać gdzieś, gdzie jest ciepło. Cóż, małe miasteczko pod Nowym Jorkiem było całkowitym przeciwieństwem ciepła, ale przywykła i pewnego dnia wyznała, że nie zamieniłaby tego na nic innego. Jej szczęście było dla mnie najważniejsze, a skoro jej się tutaj podobało, nie zamierzałem tego zmieniać.
Minęło trzy lata od wydarzeń na wyspie. Od naszego cudownego ślubu i incydentu z Enzo. Czy podarowałem mu życie? Oczywiście, że to kurwa zrobiłem! Jak mógłbym postąpić inaczej, skoro Nila wypowiedziała tak ważne dla mnie słowa? Kochałem ją najmocniej na świecie i chociaż wkurzało mnie to, zraniłbym ją, zabijając Enzo. Łączyła ich jakaś niezrozumiała dla mnie więź, ale nie chciałem wiedzieć nic więcej.
Skoro Nila zapewniła mnie, że go nie kocha, nie pozostało mi nic innego, jak jej uwierzyć. Poza tym Enzo zniknął, ślad po nim zaginął i od trzech lat nie kontaktował się z żadnym z nas. Tak było lepiej dla niego. Zdradził mnie w okrutny sposób, uciekając z Nilą, a potem wracając po nią, jakby miał do tego prawo. Wtedy, w tej cholernej piwnicy, chciałem go zabić, pragnąłem tego każdą częścią ciała, ale prawda była prosta. Nawet gdyby nie pojawiła się Nila, nie potrafiłbym pociągnąć za spust. Kochałem Enzo jak brata, był mi bliski, dawniej ufałem mu, powierzałem sekrety, a jego śmierć złamałaby mnie na kawałki. Może i byłem skurwielem, ale rodzina była dla mnie na pierwszym miejscu. Przyłapałem się nawet na rozmyślaniu o miłości, którą Enzo obdarzył Nilę. Nie powinien mieć do niego o to żalu, bo serce nie sługa, czasami zaczyna bić szybciej dla kogoś, dla kogo nie powinno. Tak było w jego przypadku. Spóźnił się, Nila należała do mnie i nie zamierzałem z niej zrezygnować. W imię tej miłości prawie stracił życie.
Ja w imię miłości do swojej żony robiłem spore postępy w trzymaniu swoich zasad na wodzy. Złościłem się zdecydowanie mniej, ale to była jej zasługa. To ona była idealna, to ona mnie zadziwiała i to ona dawała mi cel w życiu. Chciałem być dla niej dobrym mężem, każdego dnia uczyłem się czegoś nowego, a Nila chwaliła mnie, jakby naprawdę była ze mnie dumna. To dodawało mi siły i chęci, aby nadal nad sobą pracować i dać jej to, na co zasługiwała.
Enzo miał rację. Pewnego dnia powiedział mi, że mojego ojca już nie ma, a ja mogę żyć tak, jak chcę. Wziąłem sobie te słowa do serca i codziennie pokazywałem Nili, że mogę być innym człowiekiem. Na początku średnio mi wierzyła, ale z całych sił chciałem jej to udowodnić i zorganizowałem spotkanie z jej rodzicami oraz bratem. Była tak uroczo zszokowana, że aż nie mogłem odwrócić od niej wzroku.
Zabrałem ją do Chicago, aby mogła się z nimi spotkać, ale wszystko dokładnie obmyśliłem, aby przy okazji nie wpaść w ręce policji i nie pożegnać się z wolnością. Może plan był ciut szalony, ale skuteczny. Colton mi w tym pomógł, dzięki czemu moja żona mogła spotkać się z rodziną, porozmawiać, wypłakać się i wyściskać ich z tęsknoty. Kiedy mnie zobaczyli, byłem pewny, że poleje się krew... dużo krwi. Ojciec Nili prawie mnie zamordował, ale moja mała kruszyna wkroczyła do akcji i uspokoiła go. Spędziliśmy ze sobą cały dzień, a pod koniec dnia jej mama mnie przytuliła i powiedziała mi coś ważnego. Mimo tego, że nienawidziła mnie za to, że zabrałem jej córkę, uwięziłem i nie dałem wyboru, widziała, jak bardzo się kochamy i tylko dlatego postanowiła mnie zaakceptować. Poprosiłem ich o szansę na udowodnienie, że przeszłość jest już przeszłością, a dla Nili jestem w stanie zrobić wszystko. Od tego dnia spotykali się regularnie. Bałem się, że mogą wszystko zniszczyć i donieść na mnie na policję, dlatego po raz ostatni postanowiłem zachować się według własnych zasad. Ostrzegłem ich, że jeśli taki pomysł przyjdzie im do głowy, nigdy więcej nie zobaczą Nili. Jej ojciec był potwornie wkurwiony, patrzył na mnie spod byka i nie dowierzał, że te słowa przeszły mi przez gardło. Cóż, znał moje możliwości. Zabrałem mu córkę dwa razy, trzeci nie byłby dla mnie problemem, chociaż wcale nie miałem na to ochoty. Jej matka wzięła sprawy w swoje ręce i przysięgła, że nic takiego nie będzie miało miejsca, dopóki będą mogli spotykać się z córką. I spotykali się, z czego Nila była ogromnie zadowolona.
CZYTASZ
Nasze ZAWSZE | cz. II
FanfictionŻeby z nim wygrać, wcieliłam się w postać, której oczekiwał. W końcu stałam się tym, kogo udawałam...