Pov. Katsuki
Gdzie... ja... jestem?
Jedyne co teraz czuję to okropny ból głowy, która strasznie pulsowała. Leniwie uchyliłem powieki, jednak był to głupi pomysł, gdyż jedyne co widziałem to ciemność. To dziwne... Nie mogę przypomnieć sobie nic ,co działo się w ciągu kilku ostatnich godzin.
Chciałem wstać jednak coś blokowało moje nogi i przy okazji też ręce. Nie mogłem się ruszyć. W tym całym mroku dostrzegłem małe okienko do którego były przymocowane chyba kraty. Przez blask księżyca, którego chwilowo odsłoniły chmury , mogłem dostrzec, że byłem przykuty łańcuchem do ściany. Gdzie ja do cholery jestem?! Spróbowałem użyć Explosion jednak moja indywidualność poprostu nie zadziałała, co zdarzyło się pierwszy raz. Oczywiście nie licząc momentów kiedy to mój wychowawca - Aizawa, wymazał moją moc poprzez kontakt wzrokowy. Zacząłem się szarpać co niestety nie przyniosło żadnych efektów. Przeklinałem pod nosem , aż w końcu skończyło się na krzykach.
Nagle usłyszałam głos przekręcanego zamka w drzwiach. Zamarłem. Ktoś właśnie tu idzie. Mój oprawca? Tylko czego ten ktoś ode mnie chce? Pewnie usłyszał jak szarpałem za łańcuchy no i moje krzyki.
Drzwi uchyliły się przez co mogłem dostrzec czyjąś ciemną sylwetkę. Po posturze ciała mogłem wywnioskować że to mężczyzna. Milczałem, co było do mnie wręcz niepodobne ,ale musiałem sprawdzić jakie mój oprawca miał zamiary. Jedyne co słyszałem to kroki , które były coraz bliżej. Kiedy mężczyzna stanął w miejscu gdzie światło księżyca najbardziej oświetlało pomieszczenie... Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. To ten który nas zdradził. To ten przez którego zginęła część uczniów. To ten który z zimną krwią morduje niewinnych.ーDeku?! ー spytałem, niemalże krzycząc na co on w odpowiedzi jedynie się przebiegle uśmiechnął co dało mi do zrozumienia, że się nie pomyliłem.
ーMinęło sporo czasu, ne Kacchan?ー odezwał się po krótkiej chwili , nachylając się nade mną tak, że prawie stykaliśmy się nosami. Kiedy wymówił moje przezwisko jego przerażający uśmiech zszedł z twarzy. Zastąpiło go chłodne, pełne żądzy krwi spojrzenie , przez co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. ーPewnie masz wiele pyt...ーprzerwałem mu szarpiąc ponownie za łańcuchy i krzycząc.
ーZamknij się, zdrajco!ー krzyknąłem , patrząc na antagonistę z pogardą. W odpowiedzi otrzymałem bolesny policzek, który zadał mi Deku. Syknąłem z bólu, chociaż nie chciałem dawać mu tej satysfakcji.
Midoriya przeszywał mnie swoim pustym spojrzeniem po czym chwycił kołnierz mojego mundurka i uniósł go, intensywnie patrząc mi w oczy. Szybko mnie puścił przez co uderzyłem głową w podłogę. Przez chwilę zakręciło mi się w głowie co chłopak natychmiast wykorzystał i zadawał mi coraz więcej bólu. Kopał mój brzuch i niekiedy twarz. Uklęknął i podejrzewam, że całą swoją siłą ,nie używając swojej mocy ,uderzył mnie z pięści w szczękę. W pewnej chwili naprawdę zacząłem się go obawiać. Jedno pytanie jednak nadal nie dawało mi spokoju. Ostatkiem sił jakie mi pozostały spytałem:
ーDeku... Dlaczego?ー Midoriya widząc w jakim jestem stanie , zaprzestał dalszych działań, wstał i zaczął kierować się do drzwi. Jednak zanim wyszedł powiedział tylko te kilka słów, przez które zrozumiałem.
ーZa te wszystkie rany, Kacchan. To jest dopiero początek.
CZYTASZ
Za te wszystkie rany - || DekuBaku ||
Fanfiction𝑷𝒆𝒘𝒏𝒆𝒈𝒐 𝒅𝒏𝒊𝒂 𝑩𝒂𝒌𝒖𝒈𝒐 𝑲𝒂𝒕𝒔𝒖𝒌𝒊 𝒃𝒖𝒅𝒛𝒊 𝒔𝒊ę 𝒘 𝒏𝒊𝒆𝒛𝒏𝒂𝒏𝒚𝒎 𝒎𝒖 𝒎𝒊𝒆𝒋𝒔𝒄𝒖, 𝒑𝒓𝒛𝒚𝒌𝒖𝒕𝒚 𝒅𝒐 ś𝒄𝒊𝒂𝒏𝒚. 𝑺𝒕𝒂𝒋𝒆 𝒕𝒘𝒂𝒓𝒛ą 𝒘 𝒕𝒘𝒂𝒓𝒛 𝒛𝒆 𝒔𝒘𝒐𝒊𝒎 𝒐𝒑𝒓𝒂𝒘𝒄ą , 𝒌𝒕𝒐́𝒓𝒆𝒈𝒐 𝒏𝒂𝒕𝒚𝒄𝒉𝒎𝒊�...