XIII

2K 223 90
                                    

Pov. Midoriya

- Zostaw mnie! Słyszysz?! - krzyczał zdezorientowany Kacchan, kiedy jeden z moich ludzi prowadził go do samochodu. Mijając go w korytarzu posłałem mu tylko przepraszający wzrok, po czym jak torpeda wpadłem do gabinetu.

Dwójka ludzi pakowała wszystkie dokumenty do wielkich toreb. Ja zająłem się tymi najważniejszymi. Oczywiście nie mógł mi umknąć plan ataku na U.A. który był w szafce na kluczyk. Czym prędzej go pochwyciłem i sam ruszyłem w stronę samochodu.

'Mój' dom mieści się na obrzeżach miasta, praktycznie nie zamieszkanych przez nikogo. Dlatego tak bardzo odpowiadała mi ta lokalizacja. Czarny dżip zaparkowany był idealnie na podjeździe. Z prędkością światła popędziłem do niego otwierając tylne drzwi gdzie siedział już Kacchan cały czas szamocąc się we wszystkie strony, uspokajany przez kierowcę. Kiedy tylko dostrzegł jak siadam tuż obok niego, odrazu zaczął mnie zasypywać serią pytań których nie mogłem zrozumieć.

- Katsuki! Uspokój się w końcu! - krzyknąłem, potrząsając nim delikatnie. - Już dobrze, tak? Przecież tu jestem. - dotknąłem jego policzka gładząc go kciukiem.

- Ale co do cholery się tu dzieje? -spytał cały roztrzęsiony z nerwów. Nie udzieliłem mu jednak odpowiedzi. Nie mogłem. Co jeśli wytłumaczyłbym mu, że ktoś nas namierzył, prawdopodobnie żeby go odnaleźć? Zapewne chciałby wrócić, a ja nie mogłem na to pozwolić.

Kacchan nie pytał już o nic, tylko przez całą drogę wpatrywał się w przyciemnioną szybę. Było mi trochę przykro z tego powodu, ale nie mogę go za to winić. W końcu gdyby mnie nagle ktoś wpakował na siłę do auta, to raczej sam bym się wystraszył.

***

Do kryjówki Ligii Złoczyńców dotarliśmy w około trzydzieści minut. W sumie nie dziwi mnie to, gdyż mój kierowca jeździ jak pirat drogowy.

Za dżipem zaparkowały jeszcze dwa samochody reszty moich ludzi, którzy już po chwili robili mi za obstawę. Jeden z nich pilnował Kacchan'a, aby grzecznie za mną szedł i przypadkiem nie zboczył z drogi.

- G-gdzie my... - zaczął blondyn. Posłałem mu chłodne spojrzenie, przykładając palec do ust co miało mu dać znak aby był cicho.

Kiedy tylko byliśmy już wewnątrz budynku, odrazu poczułem ten zapach alkoholu. W końcu był to bar, a raczej sprawiał takie wrażenie. Kurogiri jak zwykle stal za ladą, robiąc za 'barmana'. Tomura natomiast siedział na jednym z wysokich krzeseł barowych wpatrując się we mnie. Stanąłem pewnym krokiem przed nim, po czym sam zasiadłem na krześle.

- A co ty, tu robisz? Nie przypominam sobie, żebym cię wzywał. - odparł błękitno włosy swoim lekko zachrypniętym głosem.

- Mam problem. - odparłem wskazując dyskretnie tęczówkami w stronę Kacchan'a. Tomura odrazu powędrował za moim wzrokiem intensywnie wgapiając się na stojącego obok mnie blondyna, który milczał złowrogo analizując otoczenie.

- Jeśli masz jakiś problem, najlepiej się go pozbyć. Czy nie to cały czas ci powtarzam?- wstał z krzesła podchodząc do Bakugo. Lekko zgarbiony stanął za chłopakiem zaciskając po kolei cztery palce na jego szyji. Ostatni wstrzymał patrząc na mnie wyczekująco.

Mój wzrok odrazu powędrował do Kacchan'a. Doskonale wiedział kto za nim stoi i jakie quirk posiada. W końcu miał okazję zobaczyć to na własne oczy, kiedy publicznie ogłosiłem iż nienawidzę bohaterów. Niczego nie żałuję. W końcu teraz jest dobrze. Nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem. A miłość do czerwonookiego wcale nie jest wytworem mojej wyobraźni [ale mojej tak xd -dop.aut.]. NIKOMU nie pozwolę tego zepsuć.

- On nie jest problemem - odparłem bez większego zastanowienia, nerwowo się uśmiechając.- Tylko ludzie, którzy nie potrafią nas zaakceptować!

- Kiepski żart Izuku. - odparł złowrogo puszczając na chwilę blondyna, jednak zaraz potem trącił nim o ziemię. Kacchan syknął z bólu próbując się podnieść, jednak Shigaraki przycisnął podeszwę swojego buta wprost na skroń chłopaka, przygniatając ją lekko. - Zwykły robak. Nie zaprzątaj sobie głowy czymś takim. Musisz skupić się na U.A. Pamiętaj że ty kierujesz całym zamachem.

Cholera! Właśnie tego nie chciałem zdradzać Kacchan'owi. Wszystko co budowałem przez ostatnie dni, poszło w zapomnienie. Napewno teraz musi nienawidzić mnie jeszcze bardziej niż do tej pory. Mimo tego, jak głupio się teraz czułem, spojrzałem na blondyna, który bezwładnie leżał na ziemi, a ja nie mogłem niestety nic zrobić.

Nasze spojrzenia spotkały się przez dłuższą chwilę. Moje pełne przerażenia i wstydu, a jego cierpiące i proszące o pomoc.

- Proszę, zostaw go.- szepnąłem cicho w stronę błękitnowłosego. Mój ton był wręcz błagalny. Cholernie bałem się o Bakugo, tak jak jeszcze nigdy do tej pory.

- Nie powinno wogóle obchodzić cię to ścierwo. - zamachnął się nogą trzymaną na skroni chłopaka, po czym poprostu kopnął go w głowę, zahaczając metalową końcówką buta o łuk brwiowy blondyna, rozcinając go.

- Zostaw mnie! Wypierdalaj kurwa! - krzyczał Katsuki czołgając się po ziemi w moją stronę. Obraz widoczne miał zamglony od uderzenia, przez co nie mógł się podnieść. Chwiał się dosłownie na wszystkie strony, ponownie przewracając.

Nie mogłem dłużej na to patrzeć. W mgnieniu oka znalazłem się przy blondynie, klęcząc obok niego. Głowę czerwonookiego położyłem na swoje kolana, starając się by nie sprawić mu większego cierpienia. Ten jednak zaczął coś majaczyć po czym zamknął oczy, a jego ciało stało się bezwładne.

— K-kacchan! — zacząłem klepać delikatnie jego policzek z zamiarem 'wybudzenia go' jednak ten nadal nie reagował.

— Tylko zemdlał, nie histeryzuj. — odparł Tomura siadając z powrotem na krześle barowym, jednak ja nie potrafiłem w tej chwili go słuchać. Chciałem tylko mieć pewność, że Katsukiemu nic nie jest.

Dotknąłem palcami czoła blondyna, które zresztą było już brudne od jego krwi. Jedna maluteńka łza spłynęła po moim policzku. Czym prędzej ją starłem i spojrzałem z pełną powagą na Shigaraki'ego.

— Potrzebuję nowej kryjówki. Katsuki musi ze mną zostać.— wziąłem nieprzytomnego Kacchan'a na ręce, umiejscawiając jedną rękę w zgięciu jego kolan, a drugą pod głowę. — Jeśli nie, odejdę z Ligii Złoczyńców.

Wuuut to coś ma już 10k...⊙.☉ Okej nie wnikam.

Ale i tak dzięki (◍•ᴗ•◍)

Niesprawdzony rozdział (jak zwykle xd)

Za te wszystkie rany - || DekuBaku || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz