VII

2.7K 272 122
                                    


Rozdział krótki, nawet bardzo bo tylko około 730 słów... ⊙﹏⊙ Mam teraz ból dupy po obejrzeniu Death Note'a więc przez chwilę chciałam znowu kogoś uśmiercić w książce, jednak się od tego wstrzymałam ಥ‿ಥ Postaram się jutro wstawić kolejny rozdział (๑•﹏•) Także wyczekujcie, chociaż zapewne dodam dopiero wieczorem... (tak to jest jak się wciągnie w SnK)

Pov. Katsuki

Nie mam pojęcia jak to się stało, ale jak widać gorączka dała mi chwilowo spokój, jednak wciąż czułem się słabo. Ostatnie co pamiętam z poprzedniego dnia to chyba jak Deku wciskał mi jakieś jedzenie, a później poprostu padłem ze zmęczenia. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Przed oczami cały czas mam widok tej kobiety... Nie! Muszę przestać o tym myśleć!   Powinienem teraz obmyślić jakiś w miarę sensowny plan ucieczki z tego przeklętego miejsca, jednak nic szczególnego nie chce mi wpaść do głowy.

Moja własna podświadomość podpowiada mi, że najpierw powinienem zdobyć zaufanie zielonowłosego, a potem pozostaje mi tylko atak z zaskoczenia. Martwi mnie tylko to, iż ten plan będzie wymagał cierpliwości, której zbytnio nie posiadam, gdyż nie wiadomo jak długo będę czekać, aż Midoriya obdarzy mnie tak wielkim zaufaniem. Nie wiem co powinienem też uczynić jako pierwsze, aby to w ogóle wypaliło. Sama myśl o tym, że będę musiał jakoś przymilać się do tego brokuła, poprostu wyprowadza mnie z równowagi. Nie mogę jednak się poddać i pozwolić mu na to wszystko co mnie spotyka. Myśl Katsuki, myśl!

Gdyby tak o tym pomyśleć to miałem teraz idealną okazję do tego, żeby Deku w jakiś sposób się do mnie przekonał. Mianowicie, mam na myśli jego propozycję, tylko będę musiał zapłacić za to wysoką cenę. Jakoś odrazu nie uda mi się uciec, gdyż pewnie zacznie faszerować mnie tym cholerstem, przez które ledwo co mogę ustać na nogach. Jeśli byłbym przez jakiś czas 'grzeczny' (co wcale mi się nie uśmiecha) , to może Midoriya z czasem zmieniłby zdanie i zaufał mi. A wtedy tylko go załatwić.

Muszę teraz pomyśleć jak dobrać słowa, by zgodzenie się na to wszystko, przeszło mi w ogóle przez gardło.

"-...pozwolisz mi siebie kochać."

W obecnej chwili nie mam zielonego pojęcia, co Deku miał wtedy na myśli. Jego wypowiedź mogła mieć wiele znaczeń, a najczarniejsze z nich miałem cały czas w pamięci.

Z zamyśleń wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi. Już po chwili stanął w nich zielonowłosy. Wyglądał na niezbyt chętnego do rozmowy. Szybko można było zauważyć, że jest nie w humorze. Teraz trochę się waham z tym, aby oznajmić Deku o mojej decyzji.

— Jak się czujesz? — spytał, intensywnie przeszywając mnie wzrokiem.

— Chujowo — odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Starałem się nie brzmieć złośliwie, chociaż z drugiej strony mogłoby to wzbudzić pewne podejrzenia, gdybym od tak sobie zaczął być dla niego uprzejmy. — Co jest? — podpytałem, widząc jak chłopak coraz bardziej się denerwuje.

— Miałem zapytać o to wczoraj...— uciął na chwilę, drapiąc się nerwowo po karku —... tylko, że źle się czułeś i nie chciałem cię bardziej męczyć. — brokuł spojrzał swoimi szmaragdowymi tęczówkami na moją osobę, podchodząc nieco bliżej.

— Masz na myśli ' jeśli będziesz moją dziwką to nic ci się nie stanie' ? — uśmiechnąłem się kpiąco. Midoriya cały się zaczerwienił i widocznie zdziwiła go moja bezpośredniość.

Nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, co postanowiłem odebrać za potwierdzenie moich słów. Czyli o to mu chodziło... W sumie mogłem się tego spodziewać. Jeśli zrobił to już raz, zrobi kolejny. I ja mam się zgadzać na coś takiego? Przecież to istny absurd! Nie mogłem chyba upaść już aż tak nisko... A jednak.

— N-nie... — zaczął trochę niepewnie, po czym znowu przybrał obojętny wyraz twarzy. Ten którego tak bardzo nie znoszę. — Źle mnie zrozumiałeś...— kontynuował, jednak szybko mu przerwałem.

— Zdaję mi się, że raczej zrozumiałem aż za dobrze — warknąłem w jego stronę, nie mogąc się już powstrzymywać. On poprostu doprowadza mnie do szału. Pierdolony sadysta! Myśli sobie pewnie, że go nie przejrzałem.

— Kacchan! Wysłuchaj mnie! — mówiąc to, zbliżył się do mnie. Miałem wrażenie jakby między nami nie było żadnej wolnej przestrzeni. Jego dłoń zetknęła się z moim policzkiem delikatnie gładząc go kciukiem. Szybko ją strzepnąłem czując ponownie falę obrzydzenia do jego osoby. — Ja, chcę tylko żebyś mnie zaakceptował. Byśmy mogli być jak normalna para...— mówiąc to, zauważyłem że jego oczy się zaszkliły, a głos powoli załamywał. — Proszę... Nie odtrącaj mnie! — wykrzyczał, zamykając oczy z których już po chwili wypływały strumienie słonych łez. Powinienem go teraz wyśmiać, mówić że jest słaby i poprostu załatwić. Triumfować. Coś zdecydowanie mnie odwracało od tego pomysłu. Rozum podpowiadał, żebym teraz zaatakował. W końcu to idealna okazja. Ale... Moje serce tak strasznie boli. Cholera! To właśnie ono, blokuje mnie przed upokorzeniem chłopaka.

— Zgadzam się, Deku. — wypowiadając te słowa delikatnie go objąłem. Zdziwiony chłopak oddział pieszczotę. Zapewne jeszcze się nie domyśla co go czeka.

Za te wszystkie rany - || DekuBaku || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz