XII

2.1K 212 52
                                    

Pov. Midoriya

Obudziłem się dokładnie o szóstej rano, gdyż wczoraj nastawiłem sobie budzik. Delikatnie uchyliłem powieki, mrugając kilkakrotnie by przyzwyczaić się do światła. Wstałem z łóżka prężąc się jak kot, po czym chwyciłem za swoją koszulkę zakładając ją przez głowę.

Uśmiechnąłem się sam do siebie dostrzegając spokojnie śpiącego Kacchan'a. Jak zwykle wtulony był w swoją poduszkę, cichutko chrapiąc. Podszedłem do blondyna na palcach by go nie obudzić i delikatnie musnąłem jego policzek. W najpiękniejszych snach mi się śniło, że moje poranki będą wyglądać w ten sposób.

Już od około tygodnia Kacchan i ja staramy się żyć jak normalna para. O dziwo chłopak stał się dla mnie nad wyraz miły, choć czasem zdarza się, że coś palnie, jednak potem odrazu przeprasza. Zupełnie, jak nie on.

Powędrowałem do kuchni by przygotować mu śniadanie. Wczoraj rozmawialiśmy do późna, więc zapewne Bakugo nie obudzi się tak szybko. Postanowiłem zaserwować mu...kanapki z serem. No tak, zapomniałem wysłać kogoś po zakupy, przez to że jestem tak zajęty blondynem.  Prawdą jest, że nie powiedziałem mu czegoś ważnego. A mianowicie Shigaraki wezwał mnie ostatnio by przedstawić nowych w Lidze Złoczyńców oraz omówić plan napadu na uczniów U.A. Wiem, że jeśli mu to powiem, nasza relacja może ulec zmianie, a ja naprawdę nie chcę tego psuć. Nie zniósłbym, gdyby Kacchan znowu traktował mnie jak wroga. Tylko, że ja nie chcę mieć przed nim tajemnic.

— Już nie śpisz? — usłyszałem nagle zachrypnięty głos dochodzący z korytarza.

Już po chwili owy osobnik wszedł do kuchni rozsiadając się na jednym z krzeseł. Spojrzałem w jego czerwone tęczówki uśmiechając się. Postawiłem przed nim mały stos kanapek. Blondyn przeskanował je swoim spojrzeniem, po czym chwycił za jedną i zaczął jeść.

Usiadłem naprzeciwko niego podpierając się na łokciu. Dlaczego on musi tak pięknie wyglądać nawet gdy spożywa śniadanie? Jest w końcu taki idealny. Mój chłopak. Stukałem palcami w stół czekając aż pochłonie całe jedzenie, gdyż już nie mogłem się powstrzymać.

Kiedy wziął ostatni kęs przygotowanej przeze mnie kanapki, wstałem szybko od stołu i usiadłem mu okrakiem na kolanach. Moja dłoń zaczęła delikatnie głaskać jego twarz. Druga zaś powędrowała pod jego koszulkę, gdzie powoli gładziła  wyrzeźbiony brzuch chłopaka. Jego skóra jest tak aksamitna, że aż mam ochotę wycałować każdy jej milimetr.

Kiedy chciałem zjechać ręką w niższe partie jego ciała, ten jak wybudzony z transu natychmiast chwycił dosyć mocno, moją rękę przez co syknąłem z bólu.

— Kacchan puść, to boli. — powiedziałem pół szeptem. Blondyn natychmiast się opanował i puścił mój nadgarstek, po czym schował twarz w dłonie.

— Deku... Ja jeszcze nie...

Zaczął łamiącym głosem jednak szybko mu przerwałem chwytając delikatnie jego twarz w swoje dłonie.

— Rozumiem. — pochyliłem się, dając mu całusa w czoło. Zszedłem z jego kolan, po czym wsadziłem brudny talerz do zmywarki.

To w sumie nie pierwszy raz, kiedy Katsuki mi odmawia. Oczywiście nie mam mu tego za złe. Jednakże mam nadzieję, że chłopak kiedyś się przełamie i pozwoli mi na bliższy kontakt. Doskonale wiem, że to wszystko moja wina. Przepraszałem już wiele razy, ale rozumiem że dla niego to jeszcze za wcześnie. Nie chcę robić już nic co może go zranić.

Zostawiłem blondyna siedzącego w kuchni i poszedłem do swojego gabinetu, by wypełnić zaległe papiery, faktury i inne tego typu rzeczy. Kazuya wziął sobie 'wolne' , więc zostałem z tym wszystkim sam.

Z zewnątrz dało się usłyszeć czyjeś kroki. Zapewne Kacchan krząta się bez celu po domu. Zawsze tak robi, gdy mu się nudzi. Może niedługo wybrałbym się z nim w końcu na jakiś konkretny spacer by jego mózg mógł się dotlenić. Zapytam go co o tym myśli jak tylko skończę podpisywać te jebane papierki.

***

Swoją pracę wykonałem dosyć szybko. Nie mogę się już doczekać, aż zobaczę blondyna. Praktycznie prawie cały poranek i trochę południa spędziłem w samotności ze stertą faktur do podpisania.

Wstałem z krzesła szybko wychodząc z pomieszania, by móc znaleźć Kacchan'a i przedstawić mu moją propozycję odnośną jakiegoś miłego spaceru we dwoje. Myślę, że ucieszy się na ten pomysł.

Znalazłem go siedzącego w salonie, gdzie przeglądał tytuły książek leżących na drewnianej półce.

— Jeśli chcesz, możesz jakąś pożyczyć — powiedziałem dosyć głośno na co trochę zesztywniał. Chyba go wystraszyłem.

— Mhm... — mruknął pod nosem zerkając na zegar wiszący nad drzwiami salonu.

Podszedłem do chłopaka obejmując go od tyłu. Kacchan jakby się rozluźnił i położył swoje dłonie na moich. Uśmiechnąłem się sam do siebie na ten gest.

Puściłem go i obróciłem by stał do mnie przodem. Cały świat nagle jakby przestał istnieć. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy nie licząc czasu. Miałem wrażenie, że stroimy tak całą wieczność. Wspiąłem się na palce muskając swoimi wargami, te należące do blondyna. Wykonywałem dosyć leniwe i wolne ruchy, jednak Kacchan najwyraźniej wolał przyspieszyć tępo. Przygwoździł mnie do ściany, chwytając w swoją rękę moje nadgarstki, przyciskając je nad moją głową. Kolano umiejscowił między moimi nogami, a drugą ręką zjechał na moje biodro.

Mogę przysiąc, że wyglądam jak cholery pomidorek. Rozpływałem się czując jego język w mojej jamie ustnej. Tak mi dobrze. Nie chcę, aby to kiedykolwiek się skończyło.

Niestety naszą namiętna chwilę, przerwał niespodziewany telefon do mnie. Chłopak odsunął się ode mnie ciężko dysząc. W sumie sam nie byłem lepszy, ledwo łapiąc oddech.

Kiedy w końcu trochę się uspokoiłem, przeprosiłem Kacchan'a na chwilkę. Wyszedłem z pokoju by móc odebrać. Na wyświetlaczu widniał numer zastrzeżony.

— Halo... — zacząłem gdy wdusiłem zieloną słuchawkę.

Nie uzyskałem odpowiedzi, więc zacząłem się lekko niepokoić. Co to ma być za głuchy telefon?! Ktoś najwyraźniej robi sobie żarty nie z tej osoby, której powinien.

Nagle urządzenie zapikało. Spojrzałem na wyświetlacz nie rozumiejąc co się stało. Dopiero po chwili dostrzegłem jaki mam poważny problem.

Przez chwilę czułem, jakby serce mi się zatrzymało. Opanowałem się szybko powiadamiając wszystkich, by jak najszybciej się stąd ewakuowali do siedziby Ligii Złoczyńców oraz by wzięli ze sobą Kacchan'a.

Cholerna lokalizacja...

Heeej ludzie :))

Ta nie było rozdziału długo, ale miałam w sumie ważny powód, a mianowicie walkę z nauczycielami o moje oceny.

Uwierzcie, że obudziłam w sobie prawdziwą lwicę hehe

No to ten. Zbliżają się wakacje więc tym razem już postaram się być regularna, chociaż kto wie, czy w takie upały będzie mi się w ogóle chciało pisać...

Pozdrawiam wszystkich którzy mieli skrócone lekcje c;

Rozdział nie sprawdzony...

Za te wszystkie rany - || DekuBaku || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz