Pov. Katsuki
Całkowicie straciłem poczucie czasu, jednak w obecnej sytuacji mało mnie to interesowało. Marzyłem o tym by coś zjeść, bo mój brzuch już od dłuższego czasu głośno burczy. O piciu już nie wspomnę. Siedziałem podparty o ścianę. Bolał mnie każdy mięsień mojego ciała. Poza tym czułem zapach mojej krwi ,jednak nie mogłem jej zetrzeć gdyż byłem skrępowany. Przecież tak nie może wyglądać mój koniec. Żaden brudny złoczyńca nie da rady mnie zabić, a już w szczególności Deku.
Usłyszałem poraz kolejny dźwięk przekręcanego zamka. Spojrzałem w tamtą stronę. O wilku mowa. Zielono włosy z obojętnym wyrazem twarzy wszedł do środka. Nie miałem teraz większego problemu w dostrzeżeniu gdzie się porusza, ponieważ w pomieszczeniu było jasno. Podszedł bliżej mnie i wtedy zwróciłem uwagę,że trzyma w dłoni butelkę z przezroczystą cieczą, najpewniej wodą oraz jakąś ochydnie wyglądającą konserwę.
Postawił butelkę przede mną, jednak nie mogłem jej niestety dosięgnąć i w ogóle dotknąć przez te przeklęte łańcuchy. Pieprzony Deku! Robi to specjalnie.ーMasz ochotę na wodę?ー spytał z lekkim uśmiechem na twarzy ー Jeśli ładnie poprosisz to może się zastanowię...
Ha! On chyba śni. Niech nie myśli że JA będę się przed nim płaszczyć i błagać go o litość. Głupi nerd , cały czas gapi się na mnie z wyczekiwaniem.
ーPierdol się, złamasie!ーkrzyknąłem w jego stronę, na co on odpowiedział mi bolesnym policzkiem, ale niestety na tym się nie skończyło.
Midoriya z prędkością światła złapał mnie za włosy i pociągnął ku górze przez co syknąłem z bólu. Z rękawa wysunął mały sztylet przez co lekko zadrżałem. Jednak mój wyraz twarzy pozostał taki sam, niech sobie nie myśli że mnie złamie. Przyłożył zimne ostrze do mojego policzka po czym delikatnie po nim przejechał. Stróżka krwi zaczęła spływać po lewej stronie mojej twarzy, kapiąc na ziemię. Zielono włosy pchnął mnie z powrotem na ścianę w którą uderzyłem głową przez co zwinąłem się w kulkę.
ーMasz już dość Kacchan? Dopiero zaczęliśmy... ー spojrzał na mnie z góry. Jego wzrok był pusty, wyprany z emocji. Wydawał się nawet lekko przerażający.
Chłopak usiadł na mnie okrakiem co spowodowało u mnie ból gdyż miałem siniaki na brzuchu od naszego ostatniego spotkania. Izuku sztyletem zaczął powoli rozcinać moją ,czarną koszulkę. Zadrżałem kiedy jego zimna ręką zaczęła jeździć po moim nagim torsie. Co on do cholery robi?! Spojrzał na moje siniaki, które zrobił mi wczoraj. Przejechał po nich swoimi małymi palcami po czym zniżył się i pocałował jednego z nich. Zaczął od tego który był po prawej stronie pod żebrami ,zostawiając mokre ślady kierował się ku górze by dotrzeć do tego który był przy klatce piersiowej. Kiedy skończył, uśmiechnął się triumfalnie i spojrzał na moją twarz, która zapewne była cała czerwona. Nie powinienem tak reagować na jego dotyk.
ーJesteś taki uroczy, Kacchanー odparł Deku oblizując swoje wargi wciąż patrząc mi w oczy.
Siedział tak przez moment jednak szybko jego uśmiech zamienił się w grymas niezadowolenia. Chwilę później poczułem pieczenie na prawym policzku. Znowu mnie uderzył...
Syknąłem z bólu tak cicho jak tylko mogłem kiedy zaczął delikatnie wbijać swój sztylet w mój brzuch. Zrobił to jednak tylko końcówką. Obrócił mnie tak ,że miał do dyspozycji całe moje plecy ,a siniaki i maleńka rana stykały się z zimnym podłożem. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, kiedy sztylet zetknął się ze skórą moich pleców.
ーGotowy?ー wyszeptał mi do ucha po czym zaczął poruszać sztyletem po moich plecach. Na początku nic nie czułem,jednak kiedy końcówką ostrza wbiła się głębiej, aby zadać mi trochę poważniejsze rany z moich oczu zaczęły spływać łzy, których niestety nie mogłem już hamować. Bolało jak skurwysyn ,a nie wiedziałem już sam czego mogłem się spodziewać po Deku.
Poczułem na prawym policzku dłoń chłopaka, która zaczęła go gładzić. ーCiii... Kacchan. Zaraz skończę.Powiedziawszy te kilka słów ,raz ale brutalnie przejechał zimnym ostrzem po prawie całej długości moich pleców. Krzyknąłem z bólu ,a z moich oczu popłynęło więcej łez. Cholera! Żeby ten jebany nerd musiał widzieć i doprowadzić mnie do takiego stanu.
Po chwili chłopak wstał ze mnie i zaczął jakąś szmatką czyścić swój sztylet. Spojrzał na mnie ponownie i delikatnie się uśmiechnął. Nachylił się tuż nad moim uchem i wyszeptał kilka słów.
ーGrzeczny Katsuki ,teraz nagrodaー po chwili poczułem jak coś co wiecznie blokowało moje ręce i nogi zostało ściągnięte. Zrobił to. Uwolnił mnie z łańcuchów. Ale dlaczego? Nie boi się, że ucieknę? ー Zostawiam ci wodę i jedzenie. Do zobaczenia niedługo!ー powiedziawszy to skierował się do wyjścia, a ja nadal leżałem na podłodze w tej samej pozycji. Moje plecy tak cholernie bolały. Najpewniej mogą zostać tam blizny. Jebany Deku! Nie mam siły nawet się podnieść i chwycić butelkę z wodą.
Deku... Kiedy to się skończy?
CZYTASZ
Za te wszystkie rany - || DekuBaku ||
Fanfiction𝑷𝒆𝒘𝒏𝒆𝒈𝒐 𝒅𝒏𝒊𝒂 𝑩𝒂𝒌𝒖𝒈𝒐 𝑲𝒂𝒕𝒔𝒖𝒌𝒊 𝒃𝒖𝒅𝒛𝒊 𝒔𝒊ę 𝒘 𝒏𝒊𝒆𝒛𝒏𝒂𝒏𝒚𝒎 𝒎𝒖 𝒎𝒊𝒆𝒋𝒔𝒄𝒖, 𝒑𝒓𝒛𝒚𝒌𝒖𝒕𝒚 𝒅𝒐 ś𝒄𝒊𝒂𝒏𝒚. 𝑺𝒕𝒂𝒋𝒆 𝒕𝒘𝒂𝒓𝒛ą 𝒘 𝒕𝒘𝒂𝒓𝒛 𝒛𝒆 𝒔𝒘𝒐𝒊𝒎 𝒐𝒑𝒓𝒂𝒘𝒄ą , 𝒌𝒕𝒐́𝒓𝒆𝒈𝒐 𝒏𝒂𝒕𝒚𝒄𝒉𝒎𝒊�...