Rozdział 8

49 6 3
                                    

- No... Dojechałyśmy!

   Bylysmy w tym auciksie jakies pienć minutiksuf, a po tym czasie moim oczentom ukazało sie jezioro i miejscnowosc "Morze". Byłam zaskoczona tym, jak mało psih kup było w piasku i jak wielu chlopaków kompało sie w jeziorku (bo robili sie na czysto, choć z drugiej strony dno jeziora to woda plus ziemia, czyli wcionsz taszajo sie w błocku). Woda była czysta, co przy tak duszym stenszeniu menskih przestawicili pyłci menskiej było niewyobraszalnym sukcesiksem naturki. Wo koło plarzy i stojoncych przy drodze małych straganach i barach rozciongał las siem. Wchodzimy do jednego z nich, bo jeszcze raz chciałam przetestować "metode barową" polecaną przez zdzire.

Siadam.

Myśle o seksiku.

Myśle.

Czekam.

Podchodzi do mnie pani psycholog, klenka i śpiewa:

Jessica! Baby plis nie rób mi "cry"!
Tylko buzi daj, buzi daj!

Jessica! Nie brejkuj mego harta!

Udowodnię Ci, żem jest wart(a)!

Wzruszyłam sie, bo to jest hymn naszej dzielni (w sumie ni mom pojencia, łaj!), ale... Przeciesz nie mam na imie Dżessica! Wienc dlaczego paczyła sie na mnie jak powalona, skoro ja sie tak nie nazywam? Przeciesz wie, jak sie nazywam! Dlaczego mi to robi?! Zresztom jusz newermaind. Czekam dalej (ta babka wcionsz przede mnom klenczy) i podchodzi do mnie jakiś facio.

- Widziałaś te lesbe?! Ale beka! Zniszczyłaś jom totalnie! Wiesz co? Kupie ci kebsa! Chcesz?

Gościu chce mi kupic kebsa za to, że nic nie zrobiłam... Za to... że JESTEM ATRAKCYJNA!!! Hmmm... Zawsze uwaszałam, rze nie jestem fizycznie w stanie niszczyć  babom rzycia inaczej jak przez zalewanie im sukienek ponczem na potanicufkah, ale... Może jestem w stanie to robić tak, jak wczesniej chłopakom? "Lesbijski Hartbrejker"? O TAK! Momenalnie odwracam sie do psychoszki i muwie najpierw po cuchu "Dziekuffa" a potem, jusz głośno:

- Naprawde myślałaś, rze tak łatwo zdobyć kogoś tak cudoffnego, jak ja?! RZAŁOSNE! - I odeszłam z kolesiem z baru, gryzonc łapczywie kebsa czymanego w dłonicy w strone plaży. On zatrzymał sie u wyjścia, po czym podszedł do baru i wrócił z PROSIACZKIEM!!! DLA MNIE!!!!!!!!!!!!!!!

Usiedliśmy na plaży. Słońce hylliło siem ku wieczorkowi i z wwiązku z tym (nie wiem, jak, ale taki związek, a nie wolno kłócić sie z naturą... chyba że o futra!) było mniej błotnickich, a wincyj loszek. Mój towarzysz jednak trwał przy mnie nieustannie niczym coś, co trwa przy innym czymś nieustannie. Tak sobie chillujemy, gadamy, ja pije tego Prosiaczka, i on nagle takie:
- Słuchaj, czy ty jesteś dziewicą?

- Oczywiście, że nie!(nie wolmo przyznaffać sie do słabostki) Już dawno nie jestem! Ja i seksik to prawie jedno i to samo! Ja tak lubiem ujaszmianie Katulu, że ohoho!

- Tak właśnie mówią dziewice, jak próbują udawać, że nie są.

I wtedy... wtedy... spojrzałam na jego twarz... Była czysta! Była dziwnie znajoma i... dopiero po chwili zrozumiałam, z kim miałam do czynienia!

- Czy ty jesteś tajemniczy?

- Nie, absolutnie. Ale skądś cię znam... Chodzilismy razem do przedszkola! - Ups. nie trafiłam, ale juz dawno nie widziałam tego zioma, no i nie miał na sobie niebieskiego sweterka, wienc jusz mnie asz tak nie wnerwiał. - Pamientam, że strasznie za tb szalałem w przedszkolu.

- Oks. Ja za tb niee. - Odpowiedziałam z lekkim drszeniem w głosiksie... Jakby to jusz nie było aktualne, a przeciesz było. Nie moge szaleć za frajerem od sweterka. Mamusia byłaby zła!!! Bardzo (szczególnie po tym, jak ucieklam z domu)!!! Po prostu musze sie ogarnonć!


- Ziomeczku? Czy... mógłbys byc moim nauczycielem seksiku? 

Ja Kontra ChłopcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz