Rozdział 4

84 4 6
                                    

   Wstałam szybciej nisz zwykle, bo tego dnia miałam rozbierać hoinke, ale powiedziałam matce, rze pujde pierw po chleb na kolacje. Po drodze do biedry kminiłam se o tym, jak zdobyć chlopaczka na sex, bo to miało mnie uratowac przed depresjom. No to se tak ide i ide i ide i ide i ide, asz tu nagle, jak pszehodziłam obok rzabki, to mnie jakis pijak zaczepia i mufi do mnie: 
- Czesić malenika! Jestes hentna na male rachu-ciachu z mojim małym pszyjacielem?
  Pomysilałam sobie wtedy, rze skoro jest mały, to jak na poczontek całkiem niezła opcja. Pachniał mojim ulubionym winem o wdziencznej nazwie "Prosiaczek" i, co najwarzniejsze, KEBSEM! Mófie wienc do niego:
 - Czesić maleńki. Jestem hentna na male rachu-ciachu z twojim małym pszyjacielem. Gdzie on jest? - Spytałam, gdyż nikogo innego w pobliżu nie widziałam i nie czułam rzadnej psiej kupy w promieniu trzech metróf. - Jak sie wabi?
- Nie wiedziałem, rze jesteś taka napalona... Ale że tutaj? Pod rzabkom? I pytasz się o imię? Ale ty jesteś zboczona!
- Proszę sie nie czepiać moich bokufff, bo są wspaniałe!
- Ty to jesteś taka pannica... Lubię takie, szczególnie, jak są takimi ślicznymi ponczusiami!
Zatkało moje kakało. Nie wiedziałam, jak zareagować na ten komplement, tak niespodziewany i tak dawno niesłyszany... Znóf poczulam robale w brzuholu i pomyślałam: "Tak, to jego poczebuje!". Zapytałam wienc:
- Czy hce pan ze mnom uprawiać seks? Dać nura w głębiny? Ujaszmić Katulu (jakieś nerdy mufiły mi kiedyś coś takiego)? Oprawić kotleta? Masować szynkę? Rozbroić bombem atomo...
- O nie! GLINY! Nie złapiecie mnie żywcem! - Krzyknął i uciekł w stronę centrum miasta.

A wienc znofu nie wyszło... To znaczy siem pierwszy raz, ale powinno być od razu! Nie rozumiem, jak ktoś, komu oferuje seks, może mi z jakiegokolwiek powodu odmófić?! Czy ja nie zasługujem na ciongłom adoracjem? Zrezygnowana wracam do baru, gdzie pracuje ta podła zdzira. Widze, jak spod lady wycionga otwartego "Prosiaczka" i od razu, jak usiadłam do baru, mogłam delektować sie trunkiem (frajerka!).

- Chej! Co tam u Ciebie słychać? - spytała.
- Nic. A u cb?
- Też.
- Aha.
...

...

...

...

...

- No dobra! Mam pytanie! Jak sie umawiac na seks? - spytałam. Byłam wtedy zdesperowana, ale wcionsz dziwi mnie to, rze pytałam sie JEJ o coś tak dla mnie istotnego.

- To prosciutkie. Wchodzisz do baru, a tam zwykle masa ludzi, ale ty nie chcesz byle kogo, wienc to musi byc ktoś, kogo znasz. I jak wejdziesz, to po prostu czekasz, mysilonc jednocześnie o seksie, i ktoś cie w końcu pyta, a ty sie zgadzasz.

- Ale obiecujesz na moje wszystkie zjedzone u ciebie kebsy i wypite piwa, że to prawda?

- Jestem tego tak pewna jak akcyzy... - i tutaj na chwilę posmutniała. Nie wiem, dlaczego, bo... Co to jest ta "akcysa"?
- Okej. To czekam... To jest bar, tak?
- Tak! Jak najbardziej! - odpowiedziała orzywiona.
- No to czekam.

- Ale... Myślisz o seksie, prawda?

- Tak.
- Okej... Chcesz uprawiać ze mnom seks?
Spełniło sie! Morze i to nie był hłopak, ale to, co wymyśliła, było prawdom i teraz musiałam sie zgodzić!
- Tak! Chce!

Po tych słowach od razu wypendziła wszystkich gości poza mnom, wyjeła spod lady z osiem... może dwadzieścia "Prosiaczków" i zgasiła wszystkie światła.

Ja Kontra ChłopcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz