Rozdział 12

21 1 3
                                    


Następnego dnia z tym samym nastawionkiem poszłam sobie do szkoły! Zastanawiałam się, w jaki sposób przyciągnę tego samca w swoje miłosne sidła: przygryzaniem wargi, śmianiem się z jego żartów, a może złapię go romantycznie za rękę... Tak rozmarzona kroczyłam pomalutku w stronę placówki oświaty... Chwila! Czy ja powiedziałam "placówka oświaty"? I rozumiem, co powiedziałam? Co się dzieje?! No... Dobra, nieważne! W każdym razie idę do szkoły, a tu się okazuje, że zastałam... STRAJK NAUCZYCIELSKI!

Nigdy bym się tego nie spodziewała. Nauczyciele coś tam mówią, że niby mało zarabiają, ale ja do tej pory myślałam, że oni głównie tam są, bo lubią gnębić ludzi, a tak mogą robić to legalnie. Noż cież w paździerz! Jak to jest możliwe, że w ten wyjątkowy czas, kiedy szkoła jest mi potrzebna, to ona nagle przestaje działać?! Czy Ci nauczyciele są normalni?!

Byłam doszczętnie oburzona! Fakultet z polskiego był moją jedyną ucieczką od uderzającej złowrogą aurą rzeczywistości, a  teraz moja jedyna ochrona przed światem została zniszczona przez samolubnych obdarciuchów, którzy chcą "więcej pieniędzy na swoje rodziny" i "większego autorytetu nauczycielskiego fachu". To niedorzeczne! Przecież Ci ludzie mają u mnie prawie największy autorytet (oczywiście mamusia jest pierwsza!). Fakt, że ten autorytet wynika ze strachu przed zawaleniem klasy, ale Hitler i Stalin tez jakoś sobie autorytet budowali i nikomu to nie przeszkadzało, prawda?

Ale chwila! Przecież jest jeszcze On! To jest moja nowa nadzieja. On jest obecnie moją kotwicą w morzu zwanym "żyćkiem". Jeśli go znajdę, to go uwiodę i złamię mu serce, tylko teraz trzeba go odszukać, zmieszać go z błotem (co pewnie normalnie nie zrobiło by mu różnicy, bo to jednak chłopak), ale to błoto będzie metamoryczne.

Dowiedziałam się po jakimś czasie, jak tak go wypatrywałam, że uczniowie podobno "wspierają" nauczycieli. Robią plakaty, coś krzyczą, dotykają dłoni nauczycieli ble, ble, ble. Pomyślałam, że On może też tam będzie i... nie pomyliłam się. Moja kobieca intuicja nigdy mnie nie zawiodła i teraz mam tego twardy dowód. Znalazłam Go. Był taki bezbronny. To był czas. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam wolnym krokiem, jakby od niechcenia.

- Cześć! My się chyba znamy z fakultetu.
- O! Cz-cz-cześć - powiedział nieco poddenerwowany. - Też strajkujesz?
- Tak. Uważam, że to bardzo ważna i potrzebna narodowi mojemu sprawa, aby nauczyciele strajkowali. To ważne, bo bez strajków nie byłoby lepiej, tylko gorzej, a trzeba czasem zawalczyć, aby później zebrać tego owoce. Chodzi o to, że gdy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które pomaga, by tak rzec, się nam rozwijać. Miałam takie chwile, gdy byłam sama, aż przyszli ludzie, którzy w tamtym momencie podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłam, za co z całego serca im dziękuję. Dziękuję życiu. Dziękuję światu, że daje mi się teraz poznać z jego lepszej, jaśniejszej strony... - zauważyłam, że wszyscy, nawet nauczyciele, zaczęli się na mnie dziwnie patrzeć - to znaczy... Tak, tez strajkuję.
- To tak jak ja. My wszyscy mamy ze sobą wiele wspólnego, a kiedy połączymy siły, nic nas nie powstrzyma przed krajową rewolucją - mówił z olbrzymim entuzjazmem. Pokazał mi również swój transparent, na którym wyryte pędzlem było "Precz z kapitalizmem" na czerwonym w tle, gdzie w rogu widniała żółta gwiazdka. Czułam, że to będzie łatwy łup. Czułam, ze moja droga na szczyt wyjątkowo będzie usłana różami. Wszystko, co muszę zrobić, to uwieść tego sfrajerzonego komucha... Chwila... Skąd ja wiem, co to komunizm?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 03, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ja Kontra ChłopcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz