Rozdział 5

153 18 4
                                    

Jest już 23.48. Anika odziwo już śpi, a ja gotowa czekam na Martinusa. Ubrana jestem w czarne rurki z dziurami na kolanach i bordową bluzę.

W pewnym momencie usłyszałam pukanie w okno, więc podeszłam do niego i je otworzyłam. Stał tam blondyn, z którym się umuwiłam.

Wyszłam na dwór oknem zabierając ze sobą telefon. Przywitałam się chłopakiem i zaczęliśmy iść w nieznanym mi kierunku. Między nami była cisza, którą chłopak przerwał pytaniami, które były trochę dziwne.

Nagle ujrzałam opuszczony budynek i zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Martinusa mnie trzymał, a ja trzymałam się z głowę ledwo stojąc na nogach.

Przez mojej myśli przewijało się kilkadziesiąt scen, ale każda tylko przez ułamek sekundy. Nagle ból ustąpił, a w mojej głowie utkwiło imię Marcus.

-Wszytsko dobrze Sierro?- co on kurwa ma z tą Sierrą?

-Już tak.- blondyn nadal mnie podtrzymywał i prowadził do tych ruin.

-Co to było?- w głosie chłopaka był słychać, że się przejął.

-Nie wiem, widziałam tyle rzeczy, ale w głowie utkwiło mi jedno imię. Kim jest Marcus?- w oczach Martinusa widziałam błysk, więc to chyba dobry znak.

-To mój brat, a twój przyjaciel. Zaginął tydzień przed twoim wyjazdem i do tej pory nie mamy o bym żadnych wieści.- co? Mama nie mówiła mi nic o nich. Z jej opowieści nie otaczałam się takimi bad boyami.

-Przykro mi z powodu brata.- widząc, że Martinus był smutny przytuliłam go.

Humor chłopaka odrazu się poprawił, a ja poczułam się trochę niezręcznie. Niespodziewanie blondyn zaczął mnie całować po szyi i zaczął schodzić trochę niżej.

Mózg podpowidał, aby do odepchnąć, ale podobało mi się to. Było cudownie, ale znów poczułam ten sam ból co chwilę temu. Towarzyszyły mu wspomnienia, ale inne niż tamte.

Wtedy widziałam tego Marcusa i ten budynek, natomiast teraz widziałam Martinusa całującego mnie i dotukającego, ale to tylko urywki. Tym razem nie powiedziałam mu prawdy, bo jak by to zabrzmiało? Widziałam jak byliśmy razem w łóżku? Chwila... Co?! Ale jak? Ja z nim? Chcę już wracać

-Wszytsko w porządku?- cholera, i co teraz?

-Nie czuję się najlepiej, chyba będę już wracać. Zresztą jest już 1.15.- mam nadzieję, że uwierzy.

-Usiądź, jak będzie co lepiej to cię odorowadzę.- muszę jakoś wytrzymać, choć czuję się z niezręcznie z myślą, że chłopak widział mnie nagą.

Między mną, a Martinusem doszło do wymiany zdań, jednak ja nie miałam ochoty na rozmowę. Wciąż próbuję to sobie jakoś poukładać, ale nie wiem od czego zacząć. Mam taki mętlik w głowie...

-Już mi trochę lepiej, możemy wracać?- spytałam, wyrywając blondyna z rozmyśleń.

-Jasne.- wstałam z murku na, którym siedzieliśmy i zaczęłam iść za Martinusem. Nasz marsz był wolniejszy niż wcześniej, a pomiędzy nami była niezręcznie cisza.

Na miejsce dotarliśmy o 2 w nocy, więc szybko się pożegnałamz blondynem i wyszłam przez okno do pokoju. Nagle światło się zapaliło, a ja ujrzałam zdezorientowaną Anikę. Nic sobie z tego nie zrobiłam. Ja poprostu przygotowałam się do spania i zasnęłam. Nie obchodzi mnie co ona sobie o mnie pomyśli.

~~~~~~~~~~~~

Trochę mała aktywność pod tą książką, ale od teraz rodziały będą się pojawiały częściej, a dokładnie co 2-3 dni 💕

New life | M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz