Zatrzasnąłem za sobą drzwi i podszedłem do baru. Kurogiri jak zawsze wycierał jakieś szklanki.
- Nie miałeś wolnego? - zapytał barman.
- Miałem, ale przyjść chyba mogę?
- Co przeskrobałeś? - Tomura popatrzył się na mnie zza dłoni.
- Na środku ulicy strzeliłem do idioty, który gadał zbyt dużo. - ciężko westchnąłem i zamówiłem jeden kieliszek czegokolwiek.
- Znasz pojęcie takie jak dyskrecja? Albo może cierpliwość? Lub na przykład zmiana planów? Coś świta? - świetnie cztery pytania retoryczne w jednej wypowiedzi, dodatkowo sarkazm. Jestem z niego dumny. Przemawiać to on napewno potrafi.
- A o czym wiedział? - dopytał chodzący portalPo krótce wyjaśniłem sytuacje sącząc wihsky.
- Przestraszyłeś się jakiegoś pachołka? - Tomura zaczął się śmiać w najlepsze.
- Wiesz to niezbyt przyjemne kiedy coś na co pracowałeś całe życie ma się spieprzyć w sekundę. - Wyciągnąłem licencję bohatera z kieszeni...- Wyciągaj wszystko z kasy i pakuj do torby! Ręce tak żebym je widział! -
Krzyk mężczyzny przerwał ciszę panującą w sklepie.
- Szybko, szybko, nie mam całego dnia! - Ponaglał przerażoną kasjerkę. Przerażony 13-letni ja schował się w głębi sklepu. W pewnym momencie mężczyzna odłożył swoją broń na ladę i zaczął szarpać kobietę.
- Myślisz, że ja głupi jestem wiem że masz więcej! - wykorzystałem tą krótką chwilę i zabrałem broń z lady. Ahh... mój pierwszy z rewolwerem. Uderzyłem nim napastnika w tył głowy z nadzieją że straci przytomność.
- Kur... gówniarzu co ty robisz! - wydarł się. Przeraziłem się nie wiedziałem co robić dalej więc pociągnąłem za spust. Przestrzeliłem facetowi nogę. Upadł na podłogę i zaczął wyć z bólu. Pracownica szybko zadzwoniła po policję i karetkę. Wspólnie owinęliśmy ranę człowieka bandażami z zaplecza. I czekaliśmy na przyjazd służb. Kobieta dziękowała mi wielokrotnie, jednak dla mnie nie miało to żadnego znaczenia w tamtym momencie. Z jakiegoś powodu cieszyłem się niesamowicie z oddanego strzału chciałem strzelić jeszcze raz i jeszcze i kolejny. W sumie to już prawie 10 lat od tego zdarzenia.-...doria! Midoria! - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Tomury.
- Mam robotę dla ciebie. - Irytację w jego głosie było słychać na odległość.
- Jaką? - Całkiem zapomniałem o moim wolnym.
- Pójdziesz do informatora, do magazynów. Ma ci przekazać dane na temat kanałów i wodociągów. Następnie załóż mu na szyję to. - podał mi do ręki obrożę. - ma zapięcie którego nie rozepniesz bez specjalnego klucza. Jeśli zacznie uciekać poprostu strzel.Wstałem ze stołka i wyszedłem z baru. Pokierowałem swoje kroki do starego portu za miastem. Informator miał czekać tam od godziny. Otworzyłem wrota, wpuszczając przy tym światło do hali. Niewielki mężczyzna opierał się blaszaną ścianę.
- Długo musiałem czekać. - Powiedział z wyrzutem, jednak w jego głosie dało się słyszeć nutę strachu.
- Dziwisz mi się dowiedziałem się dosłownie dwadzieścia minut temu. Ale ciesz się mogłem dopić whisky, a nie wyjść odrazu. - powiedziałem z przekąsem. Podeszłem do informatora.- Tutaj masz wszystkie dane do których się dokopałem. - podał mi małego pendrive'a. - Dobra muszę już iść. - starał się brzmieć pewnie jednak w jego głosie słyszałem strach.
- Stój. Nie pamiętam żebym ci pozwolił stąd wyjść. - Uśmiechnąłem się szeroko widząc narastające przerazenie na twarzy mężczyzny. Spokojnie wyciągnąłem nośnik informacji, wpiąłem go do specjalnego terminalu i zacząłem przeglądać pliki zapisane pod różnymi nazwami najdziwniejszą było chyba "zielonouchy krab arktyczny". Szczerze nie wiem skąd wytrzasnął te nazwy ale lepszych wybrać nie mógł naprawdę.
Dane zgadzały się z tym o czym powiedział mi Tomura, więc podszedłem do chudzielca.
- Załóż to. - podałem mu obrożę. - Teraz. - musiał wiedzieć co to, w przeciwieństwie do mnie, bo tak bladej osoby jeszcze na oczy nie widziałem. Z lekkim ociaganiem założył przedmiot na szyję, a ja sprawdziłem czy wszystko działa i zostawiłem biedaka samego sobie.Po wejściu do baru przywitał mnie chłodny głos Shigarakiego.
- Zrobiłeś co kazałem?- Oczywiście zabrałem dane, założyłem obrożę i nie dałem żadnej zapłaty. Jesteś dumny? - zapytałem jak najbardziej dziecinnym głosem. Rzucając przy tym przedmiot "szefowi"
- Idealnie. - wymamrotał. - Mam kolejną robotę dla ciebie. Tym razem mniej ważną ale ciekawszą. Pokierujesz kilkoma pachołkami, w zabojstwie grupy bohaterów z agencji Endeavora. - Zaśmiałem się
- Ja kierować? Nie lepszy był by ktoś pokroju Dabiego czy tego głupiego iluzjonisty?
-Był by, ale nie mamy takiego człowieka do dyspozycji i zostajesz tylko ty. - Świetnie, cieszę się niezmiernie.
- Kiedy? - odpowiedź Tomury: Za chwilę. Jeszcze lepiej. Naprawdę, świetnie.
- Ale nie martw się nawet gdybyś miał więcej czasu nie pozwolił bym ci wyjść z tego baru. - Pocieszające, nie powiem. Wypiłem kolejną szklankę whisky, Kurogiri jednak zna się na temacie. Nie dziwię się sobie że pracuję właśnie dla nich skoro mam tą ambrozję za darmo.- Zbieraj się. - Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka. Dopiłem alkohol ze szklanki i wstałem.
- Ej, świetnie że mam zadanie ale gdzie może mi powiedz? - zdałem sobie sprawę z mojej głupoty.
- Zobaczysz. - Pomimo dodatkowej dłoni zasłaniającej jego twarz wiedziałem że się uśmiecha. I to szeroko. Miałem co do tego złe przeczucia. Bardzo złe.Szedłem ulicą stwierdziłem, że jak nie znam nawet miejsca zbiórki to wrócę do domu. Nagle zostałem wciągnięty w mała uliczkę.
- Midoria? - popatrzyłem na grupkę ludzi która wciągnęła mnie w ten zaułek.
- Ta. A kto pyta? - Po tym pytaniu wszyscy cofnęli się krok w tył.- Shigaraki Tomura kazał nam tu przyjśc.
~~~~~~~~~~~•-•~~~~~~~~~~~
Dobry, przepraszam że nie wrzucałam rozdziałów ale miałam problem żeby się wyrobić (postaram się w weekend nadrobić)
A jeśli komuś zachce się skomentować to będę naprawdę wdzięczna (bo jako żem jest upośledzona to zastanawiam się czy te odczyty to nie przypadkiem tylko błąd na watt i nie wiem czy ktoś to wgl czyta XD)
Do zoba w następnym rozdziale
Pa 🌵🦈