- No to wyjaśniaj co tam robiłeś? - Muszę wymyślić jakąś wymówkę. Skuteczną najlepiej. Ok to może polecimy stereotypowo?
- Co? O co ci chodzi? A tak właściwie to gdzie ja jestem? I co się stało? - Świetnie.
- Nie udawaj idioty. Zniknąłeś na ponad rok i nagle pojawiasz się w grupie złoczyńców. O co w tym chodzi? - O kurde trzeba się będzie wysilić.
- O czym ty mówisz, przecież nie zniknąłem. Wczoraj, czyli dokładnie pół roku po zakończeniu przez nas UA i przyznaniu mi lecencji położyłem się spać i obudziłem dzisiaj rano u ciebie. - niewinny głosik i jąkanie, czyli to co tygryski lubią najbardziej.
- Czyli naprawdę nie pamięta? - Powiedział to sam do siebie. - Napewno nie pamiętasz nic więcej? Przecież to tyle czasu, napewno miałeś jakieś przebłyski. - wyciągnął rękę w moją stronę i dotknął mojego policzka. Wzdrygnąłem się. - Przepraszam. - Powiedział z przestrachem.
- Nic się nie stało. I naprawdę, nic nie pamiętam. - Zrobiłem zawstydzoną minę. Todoroki popatrzył na mnie ze smutkiem. - Naprawdę...
- Skoro tak mówisz, to nic z tym nie zrobimy. Odpocznij. Przyniosę ci coś do picia. - Na moją twarz wkradł się uśmiech. Zadziałało.
- Dziękuję. - Wyszeptałem. Shoto usmiechnął się delikatnie. Boże czy ja, kiedykolwiek widziałem jak się uśmiecha? Szczerze, do twarzy mu.
- Czego bys się napił?
- Herbaty, jeśli to nie będzie problem. - Ja również się uśmiechnąłem.
- Oczywiście, że nie. - Wyszedł i zamknął drzwi. Muszę sobie przyponieć co stało się po rozpoczęciu akcji...
×-×-×-×-×-×-×
- Ruszaj! - Pomniejszony złoczyńca wybiegł z alei. Szybko uporał się ze swoim zadaniem. - Twoja kolej. - pokazałem telefon z dokładnymi współrzędnymi osobistych przedmiotów. Zgodnie z planem jeden z bohaterów stracił nogę. Pozostała trójka podbiegła do towarzysza. Zawodowiec wył z bólu i wykrwawiał się. Wodny klon znajdujący się przed nimi zniknął. Kolejna dwójka straciła kończynę. Czwarty, zdrowy chciał uciekać. Strzeliłem. Kula przeszyła jego bok, a chwilę później nie zostało śladu po nim, ani po żadnym z jego przyjaciół. Pionki Tomury popatrzyły się w moją stronę.
- Tak właściwie, po co ty tu byłeś? - Na ich twarzach było widoczne zadowolenie. - Poradzili byśmy sobie bez ciebie. W ten, czy inny sposób.
- Właśnie!!! - zaczęli się przekrzykiwać jeden przez drugiego.
W pewnym momencie najwyższy z nich wyciągnął rękę w moją stronę. Złapał mnie za kołnież i szarpnął. W tym samym momencie wyciągnąłem małą broń ręczną, schowaną w torbie przy pasku i wycelowałem w brzuch "napastnika" uśmiechnąlem się przyjaźnie i pociągnąłem za spust. Mężczyzna upadł na chodnik wyjąc z bólu. Wystrzał spowodował gwar na ulicy. Schowałem broń spowrotem do torby i już chciałem zacząc biec kiedy poczułem ból z tylu głowy. Odwróciłem się i ostatnią rzeczą jaką zobaczyłem był chłopak trzymający metalowy pręt ociekający krwią. Później obudziłem się na łóżku u Todorokiego.- O czym ty tak rozmyślasz? - Podskoczłem delikatnie słysząc głos chłopaka
- O niczym. - Shoto podał mi kubek z herbatą. - Dziękuję. - Na te słowa chłopak odwrócił głowę.
- Spoko. - Mocno przyciszył głos. Nie rozumiem o co mu chodzi. Boi się mnie?
- Emm... Todoroki- kun? - Postarałem się żebym zabrzmiał nieśmiało. - A co się zmieniło jak mnie nie było? - Idealnie wymyśone.
- Tak naprawde poza zniknięciem dobrze zapowiadającego się bohatera nic. Kilku naszych znajomych założyło agencję, zostało czołowymi bohaterami... - Popatrzył się na mnie ze smutkiem. - Kilku bohaterów zostało zamordowanych przez ligę złoczyńców. - Ta nazwa to najgłupsze co Tomura wymyślił, zaraz po swoim kostiumie. - A kilku zaginęło. - Tymi słowami zakończył swoją wypowiedź, wyszedł z pokoku i zamknął drzwi.
Próbowałem spowrotem zasnąć, a po kilku godzinach spędzonych samotnie w ciszy wyszedłem z łóżka poprawiłem ubrania, przeczesałem włosy palcami i poszedłem szukać właściciela domu. Znalazłem go śpiącego na kanapie, przy włączonym telewizorze. Nie chciałem go budzić więc ostrożnie przeszedłem obok mebla. Telefon na szczęście miałem przy sobie, więc wybrałem numer do mojego "szefa" i opowiedziałem mu o wydarzeniach dnia wczorajszego. Oczywiście zostałem wyśmiany, ale Shigaraki stwierdził, że moją sytuację można dobrze wykorzystać więc mam do niego nie dzwonić, tylko dowiedzieć się o bohaterach jak najwięcej. Uuuuooo... morderczy plan do którego, nadaje się idealnie. Super.
- Midoriya? - Zaspany głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia. - Jak się czujesz?
- Wszystko jest dobrze. - Popatrzyłem na chłopaka i szybko schowałem telefon. Na jego nagim torsie dopatrzyłem się wielu blizn. Niektóre świeże, niektóre stare. - Todoroki? Mógł bym na trochę u ciebie zostać
~~~~~~~~~~~•-•~~~~~~~~~~~
I znowu, przerwy między rozdziałami zupełnie jak w polsacie jakimś. Wstyd mi za siebie. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jako że miałam dość długą przerwę to później pojawi się jeszcze jeden rozdział.
Znowu sory za interpuncję (najwyraźniej w szwecji jest jej dobrze) i do później
Pa🌵🦈