Kara czy Nagroda?

1.1K 71 59
                                    

Do końca meczu zostało jeszcze dwadzieścia sekund, które mogły przesądzić o wszystkim. Wynik miał zadecydować o tym czy Jimin będzie mógł siedzieć bez przeszkód na swoim krągłym tyłeczku.
Cały czas gdzieś z tyłu głowy słyszał groźbę Jeona i sam nie wiedział czy ta myśl go bardziej podnieca czy przeraża.
Na pulchnych wargach pojawił się delikatny uśmiech kiedy nastolatek wypuścił piłkę w powietrze celując przy tym do kosza.
Wszystkie okrzyki na hali sportowej ucichły by po chwili dookoła Jimina powstała wrzawa.
Ten jedynie uniósł kącik ust prowokacyjnie i spojrzał na swojego trenera. Ich kontakt wzrokowy nie trwał długo jednak należał zdecydowanie do tych, które rozpalają zmysły i wyobraźnię.

Po ciele Jeona rozeszło się przyjemne ciepło w chwili kiedy czarne niczym gorzka czekolada oczy zahipnotyzowały go swym blaskiem. Po chwili jednak dziwne ciepło i mrowienie ustąpiło gdyż nastolatek zniknął wśród członków swojej drużyny, którzy rzucili się na niego szczęśliwi.

*

-Jimin to co? Impreza u mnie jak zwykle.- Sehun jeszcze raz uściskał kolegę szczęśliwy z osiągniętego wyniku.

-Nie wiem stary. Mam coś do załatwienia.- Nastolatek otarł mokre od wody kosmyki włosów i nałożył bokserki.

-Nie wygłupiaj się. Co jest ważniejsze od opicia sukcesu?- Suga wskoczył na Parka śmiejąc się.- Dawaj małolacie. Najebiemy się. Jutro piątek więc i tak nikogo w szkole pewnie nie będzie.

-Ale...- Jimin zamyślił się po czym doszedł do wniosku, że Jeon może przecież poczekać.- Dobra.  Dajcie mi się tylko ubrać.

Dwadzieścia minut później nastolatkowie dobrze się bawili pijąc i tańcząc do świetnej zagranicznej muzyki, którą Chim uwielbiał. Basowa i głośna pozwalająca na popisy taneczne.
Alkohol lał się litrami, a skąpo ubrane dziewczyny tańczyły ocierając się o ciała chłopaków z drużyny.

Ubrana w czerwoną mini szatynka z kręconymi włosami położyła dłonie Parka na swoich biodrach po czym zaczęła kręcić tyłkiem tuż przy jego kroczu. Nastolatek nie zwracał już nawet uwagi z kim tańczy. Ważne, że dobrze się bawił.

Gdzieś na tyłach domu leżała torba chłopaka, a w niej telefon dzwoniący jak szalony dopóki się nie rozładował.

*

Nad ranem Chim obudził się czując suchość w ustach i czyjeś włosy na twarzy. Od razu otworzył oczy odgarniając burzę loków. Chwilę później dosłownie zerwał się z łóżka i zaczął ubierać się w pośpiechu po czym zabrał swoje rzeczy i opuścił dom przyjaciela. Na pieszo wrócił do domu gdzie wziął porządny prysznic i zjadł pożywne śniadanie.

Pod wieczór włączył w końcu telefon i przeraziła go liczba połączeń od trenera. Chwilę później jednak się uśmiechnął i napisał krótką wiadomość, że był zajęty. Nie czekając na odpowiedź od starszego przewrócił się na drugi bok i poszedł spać.

Rano obudziła go babcia wołając na śniadanie.

-Dzień dobry.- chłopak roztrzepał włosy i przetarł oczy siadając przy kuchennej wyspie.

-Dzień dobry.- po pomieszczeniu rozbrzmiał męski i zachrypnięty głos co sprawiło, że młody Park od razu się rozbudził.

-Jungkook?! Co tu robisz?

-Kochanie twój kolega postanowił cię odwiedzić jednak spałeś więc zaproponował, że pomoże mi ze śniadaniem.  To bardzo miłe z jego strony.- staruszka uśmiechnęła się tarmosząc policzki Jeona. - Poza tym doskonały z niego kucharz. Zrobił naleśniki z bekonem i syropem klonowym.- kobieta chwaliła gościa.

-Kook musimy pogadać.- nastolatek złapał mężczyznę za dłoń i zaciągnął do swojego pokoju.- Co ty tu robisz do cholery?!

-Przyszedłem sprawdzić czy żyjesz.- Trener założył ramiona na piersi i oparł się o drzwi.

-Żyję. Możesz już sobie iść.

-Najpierw śniadanie. Poza tym...Mamy niedokończoną jedną sprawę.- mężczyzna odbił się od drewnianej powierzchni i podszedł do młodszego. Po chwili nachylił się nad nim i uniósł jego podbródek do góry jednym palcem.

-Jasne. Przyszedłeś bo co? Masz numerek do odebrania? To muszę cię rozczarować. Wygrałem ten jebany mecz więc nie masz na co liczyć. A teraz się wynoś.

-Źle mnie zrozumiałeś mały.- Kook zaśmiał się cicho po czym musnął delikatnie pulchne usteczka.- A teraz idziemy jeść. Chyba trochę wczoraj popiłeś. Musimy cię napełnić do syta.- złapał małą dłoń w tą swoja o wiele większą i prowadził na dół zdezorientowanego chłopaka.

------------------------------
Nareszcie pojawił się rozdział kochani. Jakoś nie mogłam się zebrać by go opublikować i sama nie wiem dlaczego.
Pamiętajcie ubierać się ciepło i pić dużo herbatki

P.S- Jeżeli pojawiły się jakieś błędy to bardzo was przepraszam jednak piszę rozdziały na telefonie gdyż mój laptop zginął śmiercią nienaturalną już jakiś czas temu i nie zapowiada się na razie bym miała nowy 😫😞

You are my ruin || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz