Jak zwykle sie mną zabawiłeś!

508 9 2
                                    

•••••••••••Sylwia••••••••••

Spędziliśmy razem cudowną noc. Pierwszy raz pozwoliłam ponieść się rozkoszy od dłuższego czasu. A mianowicie przespaliśmy się. To były cudowne chwile. Razem przez całą noc. On mi prawił komplementy jaka jestem piękna, cudowna w łóżku, mądra. A ja czułam się jak w niebie. Rano niestety sielanka się skończyła. Obudziłam się bez niego. Sama w łóżku. Od razu sobie przypomniałam tamten wieczór jak mi się oświadczył potem jak wracaliśmy do mojego mieszkania taksówką bo oczywiście nie mogłam pod wpływem alkoholu prowadzić swojego auta, jak od progu moich drzwi wejściowych zaczęliśmy się całować a potem sami się domyślajcie co było. Wstałam z łóżka nie przejmując się tym wszystkim i poszłam do toalety. Następnie udałam się do kuchni żeby zrobić moje ulubione naleśniki z nutellą i moją ulubioną kawą a jak to już wszystko zjadłam i wypiłam poszłam się ubrać do swojej sypialni. Postawiłam dzisiaj na czarną marynarkę w paski, białą bluzkę z dekoltem i zielone jeansy.
Spakowałam potrzebne rzeczy do torby po czym nie myśląc już dłużej wyszłam zamykając drzwi na klucz. Po chwili wyszłam z bloku i spotkałam mojego brata.
- Hej Krzysiek.
- No cześć Sylwunia. Słyszałem, że ten goło kostek ci się oświadczył. No gratulacje.
- Dzięki.
- Marta mi wszystko powiedziała. Gdyby nie ten niedorozwinięty jak mu tam?
- Patryk.
- No właśnie gdyby nie Patryk to byście tak latali wokół siebie i dogryzali.
- Pewnie tak.
- Ale jak Paweł wrócił do domu to od progu zaczął się rzucać na niego.
- Rzucać? - zdziwiłam się. No dobra nie miał wyjścia jak zobaczył pierścionek pierwszy raz w życiu i musiał mi się oświadczyć. Czekaj. On to zrobił z przymusu?!
Kolejny facet zranił. Postanowiłam tego nie pokazywać i miałam ochotę już jechać do kancelarii.
- Wiesz co? Śpieszę się do pracy.
- Dobra. Ale wiesz, że ja jestem z tobą. Zawsze ci pomogę.
- Dzięki. Pa
Wsiadłam do mojego żółtego samochodu, który nie wiem skąd się wziął przed kamienicą. Ale nie będę wnikać. Pojechałam w wyznaczone miejsce.

••••••••••Paweł••••••••••••

Musiałem się z jej mieszkania ewakuować. To dlatego, że mam niedługo rozprawę i muszę najpierw pójść do domu a potem do kancelarii. Musiałem od progu nakrzyczeć na mojego niedorozwiniętego brata. Chociaż działałem w emocjach bo z drugiej strony bardzo mu dziękuję, że mam taką piękną narzeczoną u boku, ale się cholernie boję, że ją skrzywdzę. Jak dziewczyna sobie smacznie spała ja nie mogłem zasnąć. Cały czas o tym wszystkim myślałem. Czy dobrze zrobiłem prosząc ją o rękę. Nigdy tego nie robiłem i to jest najważniejsza decyzja w moim życiu. Pojechałem do kancelarii po papiery na rozprawę.
- A Pan to w takim stroju jedzie do Sądu?
- Pani Marto przebiorę się.
- Pan to chyba dzisiaj w skowronkach cały.
- Słucham?
- Ooo Kogo moje oczy widzą. - odezwała się Mama Sylwii.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry zięciu.
- To ja was zostawię samych. - odezwałem się i wyszedłem z kancelarii żeby pojechać do domu się przebrać.
Założyłem niebieski garnitur, tego samego koloru spodnie i buty. Na szczęście już w domu mojego brata nie było więc w spokoju zrobiłem sobie jeszcze kawy. Po wypiciu pojechałem taksówką do Sądu.
Okazało się, że Sędzia Zatońska nie przyjechała do sądu i musiałem przejąć sprawę Marka. Widać było po nim że się nią przejmuje.
- Ktoś jej groził. Dostała kartki z groźbami. - mówił
- To ty jedź zobacz co z nią. A ja zastąpię cię w sądzie.
- Nie wiem czy możesz.
- Mogę. Znam sprawę. Dam radę.
- Na pewno?
- Na pewno. Zaufaj mi.
- No nie wiem. Dobrze. Leć.
Poleciałem do klienta i wyjaśniłem niedyspozycję mecenasa oraz oznajmiłem, że teraz ja będę go reprezentować.

Droga do miłości. Sylwia & PawełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz