Rozdział 16

578 17 0
                                    

Obudziłam się i podeszłam do szafy. Zwykłe spodnie z wysokim stanem i niebieską koszulkę jakimś z napisem. Zeszłam na dół.

- I będziesz iść ich szukać?

Zapytał Scott.

- To moje stado. Musze ich znaleźć.

Odparł Isaac i zaczął iść w kierunku drzwi.

- Moglibyśmy ci pomóc.

Powiedziałam. Isaac obrócił się i spojrzał mi prosto w oczy. Później spuścił wzrok na podłogę.

- Nie chcę cię narażać.

Powiedział.

- Nie narażałbyś. Nie mam pazurów ani kłów ale... chciałabym pomóc.

Powiedziałam. Pokręcił głową.

- Leila... Dam radę. Obiecuję.

Zaczął Isaac. Pokiwałam głową i posłałam mu uśmiech. Weszłam z powrotem do mojego pokoju. Położyłam się na łóżko. Chciałam płakać, jednocześnie nie pokazując swojej słabości jaką jest rodzina i... Isaac.

Minęły dwie godziny a ja dalej przeglądałam Instagram. Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Wejść.

Odparłam. Scott otworzył drzwi opierając się o framugę.

- Chce cię gdzieś zabrać.

Powiedział. Spojrzałam na niego i podniosłam jedną brew. Ostatecznie wstałam i ruszyłam za bratem.

Byliśmy w klinice weterynaryjnej w której pracuje Scott. Dlatego często go nie ma.
Zastaliśmy tam zgadnijcie kogo. Isaac'a. No i Derek'a i Stiles'a.

- Scott po co mnie tu zabrałeś?

Zapytałam.

- Deaton chce z tobą porozmawiać.

Powiedział mój brat. Porozmawiałam z weterynarzem i odpowiedziałam mu na wszystkie pytania.

- Słyszałem o osobach o podobnych zdolnościach ale nigdy nie spotkałem. Masz coś w sobie dzięki czemu twoje zdolności robią się bardziej wyjątkowe. Nie ma jeszcze nazwy na istoty podobne do ciebie. Głównie dla tego że uznaliśmy je wszyscy za wymarłe. Od setek lat nie zdarzył się nikt z podobnymi zdolnościami. Jeśli chodzi o głosy w twojej głowie... musisz znaleść kotwicę. Scott wyjaśni ci o co chodzi.

Powiedział. Uśmiechnęłam się. Rozmawiałam z nim jeszcze chwilę. Deaton odszedł ode mnie. Zauważyłam Isaac'a ściągającego koszulkę. Fajny widok no nie powiem że nie. Wszedł do wanny. Podeszłam tam.

- Gotowy?

Zapytał Derek. Isaac pokiwał głową. Derek i Scott złapali go za ramiona i przytrzymali pod wodą. Po chwili Lahey powoli się wynurzył. Deaton pytał go o różne rzeczy. Derek się wtrącił i zdekoncentrował Isaac'a.

- Derek przestań!

Powiedział Deaton kiedy Isaac zaczął się rzucać. Złapałam dłoń Lahey'a. On ścisnął ją i uspokoił się.

- Isaac... już wszystko jest dobrze. Odpowiedz na resztę pytań.

Powiedziałam. Normalnie odpowiadał na resztę pytań. Po chwili wynurzył się całkowicie. Po jego torsie spływało mnóstwo kropel wody.

Dlaczego on tak na mnie działa?

Isaac okrył się ręcznikiem. Usiadł obok mnie na blacie. Słuchaliśmy rozmowy którą prowadził Scott, Derek, Deaton i Stiles.

***

Godzina 21. Zbierałam się do mycia gdy zadzwonił telefon.

- Halo?

Powiedziałam.

- Leila jak dobrze że odebrałaś.

Powiedział Scott.

- Co się dzieje?

- Słuchaj. Musisz jak naszybciej przybiec do szkoły. Cora i Boyd są na wolności i są bardzo niebezpieczni. Pomogłabyś nam swoimi zdolnościami.

- Jesne! Już pędzę!

Powiedziałam po czym się rozłączyłam. Co za Cora? No nieważne. Zgasiłam światła na piętrze i ruszyłam na dół. Ubrałam na nogi buty za kostkę i zarzuciłam kurtkę. Zapięłam się i zgasiłam światła. Zamknęłam drzwi na klucz a klucze schowałam do kieszeni którą zapięłam. Telefon wylądował w drugiej kieszeni którą też zamknęłam. Wyciągnęłam rower i ile miałam sił tak pognałam na przód. Bardzo szybko zleciała mi droga. Około 6 minut kiedy moim tempem idę 17.

- Scott!

Krzyknęłam gdy byłam już pod szkołą. Odstawiłam rower. Scott podbiegł do mnie i mnie objął. Kazał mi iść do Isaac'a.

- Przyszłaś.

Powiedział pan wielce spostrzegawczy.

- Właściwie przyjechałam aby uratować wam tyłki.

Poprawiłam go. Uśmiechnął się. Usłyszeliśmy warknięcia z tyłu. Obróciliśmy się. Więc to tak wygląda wilkołak w trakcie pełni.

- Muszą wejść do środka.

Powiedział Isaac.

- Będzie problem. Nie umiem utrzymać istoty żywej.

Powiedziałam. Isaac spojrzał na mnie.

- Ale mogę spróbować.

Odparłam szybko. Skierowałam dłonie na wilkołaki. Gdy zobaczyłam jak minimalnie oderwali się od ziemi szybko wpakowałam ich do szkoły. Z uśmiechem na twarzy odwróciłam się do Isaac'a.

- Dałaś radę.

Powiedział.

- Nie da się ukryć. Co teraz?

Zapytałam.

- Cierpliwie czekamy.

Powiedział. Ale zajęcie.

- Ja to bym weszła do środka.

Powiedziałam po chwili. Isaac spojrzał na mnie. Posłałam mu uśmiech i ruszyłam. Isaac mnie dogonił.

- Słońce wschodzi.

Powiedział. Odwróciłam się i uśmiechnęłam.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz