Rozdział 61

305 22 0
                                    

Wakacje i semestr minęły bardzo szybko. Pozwiedzałam Paryż i poznałam ludzi z klasy. Było całkiem przyjemnie. Z Isaac'iem przylecieliśmy na święta. Właśnie wsiadamy do auta. Chris postanowił nas zawieźć pod mój dom. Rodzinka nie wie że przylecieliśmy. Wyciągnęliśmy swoje rzeczy z bagażnika.

- Dzięki Chris.

Powiedział Isaac. Argent uśmiechnął się do nas i odjechał.  Złapałam za klamkę. Otworzyłam drzwi które były otwarte.

- Jest ktoś?

Zapytał mnie Isaac szeptem.

- Tak. Słyszę myśli. Skup się.

Powiedziałam. Isaac zamknął drzwi. Odstawiłam torbę z hukiem na ziemie aby Scott zwócił na nas uwagę. Usłyszałam jak wychodzi z pokoju i schodzi po schodach. Stanął naprzeciwko nas z oczami jak pięciozłotówki.

- Hej?

Zapytałam z uśmiechem. Brat z krzykiem radości podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Podniósł mnie i zaczął się obracać. Złapałam go mocno za szyję i zaczęłam się śmiać. Po chwili odstawił mnie i przywitał się z Isaac'iem. Poklepali się po plecach i uśmiechali do siebie.

- Nie spodziewaliśmy się was.

Powiedział brat.

- Taki był zamiar. Gdzie rodzice?

Zapytałam.

- Pracują do późna. Rozpakujcie się a ja zadzwonię po ludzi.

Powiedział Scott. Zaśmiałam się i spojrzałam na Isaac'a. Ten zaśmiał się i chwycił za torby. Wzięłam moje bagaże i poszliśmy na górę. Postawiłam rzeczy w moim pokoju.

- Pokój gościnny jest nieczynny!

Krzyknął Scott ze swojego pokoju. Isaac natychmiast pojawił się w drzwiach mojego pokoju. Szeroki uśmiech nie znikał mu z twarzy. Zaśmiałam się i zaczęłam rozpakowywać ciuchy.

- Cieszę się że tu przyjechaliśmy.

Powiedział pomagając mi przy ubraniach.

- Na prawdę?

Zapytałam. On pokiwał głową. Pocałowałam go szybko w policzek.

- Zarumieniłeś się.

Powiedziałam nawet na niego nie patrząc.

- Gdybym ja mówił ci kiedy się rumienisz...

Powiedział. Spojrzałam na niego a on na mnie.

- Jesteś okropny.

Powiedziałam ze śmiechem.

- Wiem.

Odparł. Kiedy skończyliśmy rozpakowywanie usłyszeliśmy że Scott schodzi na dół.

- O co chodzi Scott. Co to za ważna sprawa?

Zapytał Stiles. Słyszałam jeszcze Lydię, Kirę i Malię.

- Chodź.

Powiedziałam i złapałam Isaac'a za rękę. Zeszliśmy na dół.

- Cześć wszystkim.

Powiedziałam z uśmiechem. Isaac pomachał im niepewnie. Wszyscy stanęli jak wryci. Lydia upuściła torebkę i podbiegła do mnie z krzykiem. Rzuciła mi się na szyję. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam przyjaciółkę. Stiles przywitał się z Isaac'iem. Lydia puściła mnie i spojrzała na mnie.

- I nie powiedziałaś że przyjedziesz?

Zapytała.

- Wtedy nie byłoby niespodzianki.

Odparłam. Stiles zamknął mnie w swoim szczelnym uścisku.

- Nie uduś mnie!

Zaśmiałam się. Przyjaciel puścił mnie. Przywitałam się z jeszcze z dziewczynami.

- Malia to jest Isaac.

Przedstawiłam. Malia uśmiechnęła się. Isaac odwzajemnił uśmiech. Chciałam dodać że to mój chłopak ale... oficjalnie nie jesteśmy parą. Posiedzieliśmy ze znajomymi. Poopowiadaliśmy sobie pare rzeczy. Głównie jak tam we Francji i co u mnie w szkole, czy u Isaac'a w pracy.

- Rodzice będą za dziesięć minut.

Powiedział Scott.

- Co? Która godzina?

Zapytałam i spojrzałam na zegar. Siedzimy tu od trzech godzin. Nie odczułam upływu czasu. Pożegnałam się z przyjaciółmi.

- Myślicie że... będę mógł zostać na święta?

Zapytał Isaac. Popatrzyłam na Scott'a.

- Oczywiście że tak.

Powiedziałam.

- Teraz jesteś już częścią rodziny.

Powiedział Scott. Isaac uśmiechnął się. Wyglądał przy tym cudownie. Szczerze? To prawda. Mimo iż się nie zapytał, jak w podstawówce bez kitu, o bycie ze mną to kocham go. I chce z nim planować przyszłość. Posprzątaliśmy na stole i czekaliśmy na przybycie rodziców. Gdy usłyszałam klucz wzięłam głęboki oddech. Rodzice weszli do domu.

- Scott co tu robią te buty...

Zaczęła mama. Spojrzała się w naszą stronę. Odwiesiła torebkę nie spuszczając nas z oka. Podeszła do mnie. Dotknęła ręką mój policzek po czym mocno mnie przytuliła.

- Najlepszy prezent jaki mogłam dostać!

Powiedziała ściskając mnie. Odwzajemniłam uścisk. Przywitałam się też z tatą. Mama spojrzała na Isaac'a. Uśmiechnęła się i również go przytuliła. Usiedliśmy przy stole. Poopowiadaliśmy sobie co nieco.

- Czyli wy...

Zaczął tata wskazując palcem na mnie i na Isaac'a.

- Jesteśmy razem.

Powiedział Isaac. Rozchyliłam lekko usta. Spojrzałam na niego szybko i uśmiechnęłam się do rodziców.

- Więc witamy w rodzinie.

Powiedział tata. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Scott posłał nam uśmiech.

To będą najlepsze święta.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz