9

380 32 9
                                    


- Sky! - usłyszałam krzyk Spencer, gdy odskoczyłam na bok. - Uspokój się!

Choć się starałam, to nie mogłam.

Wszystkie głosy w połączeniu z obrazem jakby paliły mnie w głowę.

Wszystko było tak intensywne, że aż nie do wytrzymania.

Nie mogłam skupić się na jednej rzeczy, bo widziałam wszystko dookoła.

Mogłam zlokalizować i powtórzyć każde słowo prawie każdej osoby w obozie.

Wiedziałam, że nas szukają.

- Idą po nas. - powiedziałam.

- Dziwisz im się? - zapytała. - Spałaś cały dzień, nic nie jadłyśmy, nikt nas nawet nie widział.

Choć mój wzrok był doskonały, to faktycznie nie odnotowałam jakby tego, że zapadła ciemność.

- Moja głowa. - pisnęłam. - Zaraz wybuchnie! - złapałam się za nią, a łzy podeszły mi do oczu.

Nagle poczułam parę ciepłych rąk na swoich.

- Dasz radę. - Spencer mówiła spokojnie, choć nie wiem, czy była pewna tego co mówi. - Wstań i spróbuj to stłumić. Pamiętaj, że zaraz musimy wyruszać na misję, jeśli zobaczą cię w takim stanie, to za nic ci nie pozwolą nigdzie jechać.

Spojrzałam na nią i kiwnęłam głową.

Miała rację.

Nikt nie mógł zauważyć, że coś jest nie tak.

Jednak to było silniejsze ode mnie.

Wyrwałam się i wbiegłam w las.

Nie bardzo wiedziałam co zrobić, a ilość przedmiotów dookoła sprawiała, że jeszcze bardziej się gubiłam.

I nagle poczułam silny cios w tył głowy, który powalił mnie na kolana.

- Musiałam. - nade mną stała Spencer. - Choć nie powiem, że nie sprawiło mi to frajdy. - A teraz wstawaj i się ogarnij! - rozkazała i wyciągnęła dłoń w moją stronę.



Mijając ludzi z obozu z trudem udawało mi się nie reagować.

Panował tak ogromny gwar, że dziwiłam się, że moje uszy to wytrzymują.

- Gdzie wy byłyście?! - przed nami jakby spod ziemi wyrosła wściekła jak osa Cole. - Cały dzień nikt nie mógł was znaleźć.

- Daj już spokój Cole. - podszedł do nas Chris. - Przecież już są, nie mają obowiązku przebywać w obrębie twojego wzroku.

- Serio?! - spojrzała na niego oburzająco i odeszła.

- Nie przejmujcie się nią. - uśmiechnął się do nas. - Zawsze jest taka... drażliwa przed misją.

- Drażliwa. - zakpiła Spencer.

- Dobra chodźcie już, bo faktycznie późno. - wskazał ręką w stronę, w którą udawały się mniejsze i większe grupki. - Idziemy do zbrojowni, tam przebierzemy się i wyposażymy tak, by być w gotowości na wszystkie ewentualne zagrożenia i przeszkody.

Tłumaczył coś dalej, jednak ja nie byłam w stanie się skupić.

Starałam się nie podnosić głowy i ciągle patrzeć na stopy, lecz hałas, który docierał do moich uszu nie ułatwiał mi tego.

Tak często drgałam, że w pewnym momencie Christopher zapytał czy nie jest mi przypadkiem zimno.

Oczy miałam tak zmrużone, że dla niektórych mogłoby się wydawać, że mam je całkowicie zamknięte.

Lavers: ZamiećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz