Ja nie wiem, ale chyba trzeba będzie zmienić cele na luty, bo tak jakby już je przegoniłam.
Udało mi się zachować namiastkę samokontroli i odmówić gofrów, które mama dzisiaj robiła. Tylko tutaj zachowałam kontrolę.
Po dwóch miesiącach zjadłam kawałek ciasta. Wiecie jakie to uczucie? Obłędne. Kawałka ciasta nie żałuję, ale dwóch pasztecików na obiad już tak. Musiałam je zjeść, bo jak chciałam tylko jeden, to mama się wściekła.
Tak z innej beczki, to rodzice chcą bym przytyła, a kolega i przyjaciółka bym już nie chudła tylko utrzymała wagę. Kolega stwierdził, że powinnam utrzymać wagę i wyrzeźbić ciało.
A jeśli chodzi o ćwiczenia to sprawa wygląda tak: lekko zaokrąglił mi się tyłek (tak tyci tyci), obojczyki są już lekko widoczne, nadwyrężyłam prawdopodobnie ścięgna w kolanach i jak leżę na lewym boku to mnie to boli (biodro dokładniej rzecz ujmując).
Śniadanie: 397 kcal ° ¾ bułki pszennej zwykłej ° Plaster sera morskiego mierzwionego (Światowid) ° Pół plastra mielonki tyrolskiej ° Dwa plastry pomidora ° Pasta jajeczna ze szczypiorkiem ° Dwa plastry jajka z majonezem ° Ser topiony z szynką (Fasti) ° Dwa plastry ogórka kiszonego ° Twarożek domowy (Piątnica) ° Krem do smarowania chleba o smaku czekolady (Chocofini) ° Herbata rozgrzewająca z imbirem i rokitnikiem o smaku maliny bez cukru
Lunch: 407 kcal ° Kiwi ° Kawa z mlekiem i cukrem ° Kawałek ciasta
