8. Zacznę biegać rano.

238 16 31
                                    

Leo

Siedziałem znudzony na naradzie, która mogło się zdawać, że ciągnęła się już wieczność, choć tak naprawdę trwała godzinę. Omawialiśmy na niej te same rzeczy codzienne, które znudziły mi się już dawno.

Chyba jedynym plusem tego były czekoladowe ciastka przyniesione przez Willa.

-Dobrze, a teraz przejdźmy do najważniejszej części.- powiedział Chejron, na co podniosłem głowę ze stołu. - W tym miesiącu odbędzie się wielkie wydarzenie. Mają do nas przyjechać herosi z Obozu Jupiter. Jednak nie będzie ich tyle co zwykle, gdyż będzie to około trzy czwarte ich obozu. Zostaną oni na dwa tygodnie i przyjadą już za sześć dni. Annabeth, Leo liczę iż uda wam się zorganizować jakieś miejsce gdzie będą oni mogli spać. Za to wszyscy grupowi muszą przydzielić po jedną lub dwie osoby do każdej z kategorii. Są one na wypisanej kartce, która zaraz wam dam. Przygotowania zaczynamy już dzisiaj więc powiedzcie osobom z poszczególnych grup gdzie i o której godzinie mają się udać. Macie to napisane na kartce.
Prosiłbym żeby Will i Annabeth zostali po naradzie. Będziecie odpowiedzialni za organizację wszystkich wydarzeń i innych rzeczy, więc w razie jakiś trudności zgłaszacie się do nich. Spotkanie uważam za zamknięte.

Zobaczyłem kartkę, na której wypisane były te wszystkie rzeczy. W głowie już ustaliłem sobie listę osób do poszczególnej kategorii. Reszta pomoże mi w budowaniu miejsca do spania dla nich.

Chwilę po tym jak wyszedłem, usłyszałem konhę na obiad, więc udałem się do pawilonu jadalnego gdzie usiadłem przy swoim stoliku i zacząłem jeść swoje jedzenie.

Kiedy kończyliśmy już jeść Chejron opowiedział reszcie obozowiczów, więc powiedziałem im od razu kto się ma czym zająć i odszedłem od stolika.

Julia

Kiedy usiadłam razem z Kath przy stole obydwie zamówiłyśmy sobie jedzenie. W jej przypadku był to hamburger i frytki, a w moim lasagne.

Rozmawiając jadłyśmy do momentu, w którym Chejron zaczął przemawiać.

-Uwaga obozowicze! Za sześć dni będziemy gościć większą niż zwykle liczbę herosów z Obozu Jupiter. Grupowi przydzielą was do poszczególnych kategorii i każda zajmie się już dzisiaj przydzielonymi jej zadaniami. Więc dowiecie się od nich [grupowych jakby ktoś się nie domyślił].

-Mam do was ważne pytanie- powiedział donośnym głosem Will.- Komu ukradłem ciasteczka?

-Mi.- odpowiedziałam głośno czując wzrok wszystkich na sobie.

Nienawidzę być w centrum uwagi. Wszyscy wtedy na ciebie patrzą i czujesz się niekomfortowo.

Przynajmniej ja tak mam.

-Super!- ucieszył się niewiadomo czym.- Idziesz do grupy od jedzenia. Macie się spotkać za piętnaście minut tutaj. Katherine...

Mówił on tam dalej kto do jakiej grupy jest przydzielony, ale nie słuchałam go. Mam ciekawsze zajęcia typu jedzenie.

Szybko skończyłam jeść i pobiegłam do domku żeby wziąć chociaż fartuch i gumę o moim ulubionym, miętowym, smaku.

Mimo iż zrobiłam tylko te rzeczy musiałam biec na złamanie karku na miejsce, co z moją kondycją fizyczną nie było świetnym przeżyciem.

Zacznę biegać rano. Ale to od jutra.

Na miejscu czekało już kilka osób, lecz wśród nich poznałam tylko Malcoma, syna Ateny.

-Ludzie słuchać mnie!- krzyknął machając rękami.- Dostałem listę zadań na dziś dla nas, lecz wolałbym żebyśmy wszyscy się trochę chociaż poznali. Jak możecie zauważyć jest nas mniej niż powinno być, ponieważ duża liczba osób jest potrzebna do budowy miejsca do spania dla Rzymian. Chodźcie usiądziemy przy jednym ze stolików.

Wszyscy ruszyli do stolika Ateny, przy którym wszyscy siedliśmy. Było nas łącznie ośmioro.

- Okej, więc zacznę ja. Większość z was mnie zna, ale dla formalności przedstawię się. Jestem Malcom , zastępca grupowej domku Ateny i najbardziej lubię przyrządzać potrawy jednogarnkowe. Teraz kolejna osoba.

-Jestem Stephen Grey, syn Hebe i lubię gotować różne potrawy.

Potem kolejne osoby się tak przedstawiały. Miałam gotować z wymienionym wcześniej Malcomem, Stephenem, Valentiną, Seleną, Sarą, Isabellą i Cecilem.*

Na samym końcu miałam przedstawić się ja, co jak zawsze mnie stresowało.

-Cześć, jestem Julia, córka Apolla i najbardziej lubię piec ciasta.

-Skoro wszyscy się już znamy to możemy zabrać się do roboty. Dzisiaj musimy zaplanować dwudaniowy obiad na ich przyjazd.

-Czemu nie mogą zjeść tego co chcą?- zapytał Cecil.

-Szczerze mówiąc, nie wiem. Ja tylko przekazuję informację od Annabeth.

-Dobrze, zabierzmy się do roboty.

***

Po dwóch godzinach wyszłam z pawilonu. Ustaliśmy wszystko: na pierwsze danie podajemy rosół**, drugie danie lasagne i na deser Brownie z domowymi lodami waniliowymi.

Bawiłam się na tym spotkaniu całkiem dobrze co mnie zdziwiło. Moje kontakty z ludźmi były okropne, więc spodziewałam się, że nie odezwę się ani słowem.

Po szybkim marszu mogłam już po chwili walnąć się na moje łóżko. Niby taka zwyczajna rzecz, a jak męczy.

Po położeniu się szybko odpłynęłam do krainy Morfeusza.

_______________________
735

Hejka. Rozdział nie jest długi i jest taki na luzie, ale właśnie o to w nim chodziło. W kolejnym tygodniu może pomiędzy zajęciami na zimowisku uda się napisać kolejny rozdział.

D112

*nie jestem pewna czy dobrze odmieniła te imiona;jeżeli nie to mnie poprawcie

** Wiem, że tam się raczej nie je rosołu, ale nie mogłam się powstrzymać.

Drugoplanowa| Leo Valdez •wolno pisane•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz