3.Obóz Herosów.

336 19 22
                                    

Julia

-Okej latynosie, nie wiem kim jesteś i do cholery o czym ty gadasz więc mógłbyś mi to wyjaśnić, a nie rzucać jakieś hasła?-powiedziałam z lekkim sarkazmem.

-Jestem Leo Valdez, ale możesz mówić mi mi novio *.-odpowiedział mrugając do mnie okiem.

-W twoich snach.- odpowiedziałam mu z uśmiechem.

-Skąd wiedziałaś co powiedziałem?- spytał z wyraźnym zaskoczeniem.

-Pięć lat uczyłam się hiszpańskiego, a teraz wytłumacz mi gdzie jestem.-mówiąc to miałam nadzieję, że mi to w końcu wytłumaczy.

-Znasz mitologię grecką?- w odpowiedzi kiwnęłam mu głową.- Bogom zdarzało się mieć dzieci ze śmiertelnikami i tak rodzili się półbogowie. Obóz Herosów jest bezpiecznym, miejscem dla półbogów, w którym osoby które nie mają śmiertelnego rodzica zostają cały rok, a inni przyjeżdżają tylko sezonowo.

Po wysłuchaniu jego wywodu zadałam chyba najgłupsze pytanie jakie mogłam zadać.

-Czyli ja też jestem półbogiem?

-Tak. Na razie będziesz mieszkać w domku jedenastym dopóki nie zostaniesz uznana przez swojego boskiego rodzica.-odpowiedział mi z uśmiechem.

Czemu on cały czas się uśmiecha?

Zastanawia mnie ile tu już leżę bo nie ma tu żadnego kalendarza.

-Leo wiesz może od kiedy tutaj leżę?- zapytałam z niepewnością.

-Od wczoraj. Twój brat powinien niedługo przyjść ze śniadaniem dla ciebie.- powiedział kiedy Marcus wszedł do pokoju z tacą.

-Ja już zostawię was samych. Do zobaczenia.

-Cześć.- odpowiedziałam mu z lekkim uśmiechem.

-Siostra jesteś w obozie niecałą dobę, a już podrywasz kogoś?- zażartował.

-Bardzo śmieszne. To był tylko Leo. Stało się coś tobie poważnego?- zapytałam.

-Mam tylko stłuczoną kostkę. Nowy lekarz tutaj zdiagnozował, że mam stłuczony nadgarstek i skręconą kostkę, ale się mylił. Trzeba tym ludziom zrobić przeszkolenie.- uśmiechnął się do mnie promieniście.

Marc, bo tak go przezywam, chcę zostać lekarzem. Brał już udział w wielu kursach i wszystkie zdawał.

Ja nie mam zamiaru iść w tym kierunku. Zastanawiałam się nad kryminologią.

-Mam dla ciebie jedzenie.-podał mi tackę na której były naleśniki z niebieskim czymś i niebieski napój.

-Co to jest?- zapytałam wskazując na niebieskie jedzenie.

-Percy mnie namówił do niebieskiej nutelli oraz niebieskiego soku jabłkowego.

-Jak oni to robią?- przyglądałam się z podejrzeniem jedzeniu.

-Tutaj to działa inaczej. Mają kuchnie, ale jedzenie robi się jakby samo. Wystarczy pomyśleć co się chce zjeść i to pojawia ci się na talerzu. Ciesz się, że naleśniki mają normalny kolor. Percy miał wszystko niebieskie.

-Czy to jest jakaś choroba?- zapytałam.

-Nie. Annabeth powiedziała mi, że on tak od zawsze. Jak zjesz przyjdzie do ciebie Will sprawdzić czy wszystko w porządku. Potem powinienem tutaj przyjść po grece, ale jak nie zdążę przyjdzie po ciebie Leo.- powiedział w ekspresowym tempie.

-Greka? I czemu Leo?-byłam zdziwiona, że tak szybko zaufał temu chłopakowi.

-Mamy już ustalony plan zajęć na cały tydzień oczywiście na razie nie chodzimy na zajęcia fizyczne. Łóżko mamy jedno piętrowe ty śpisz na górze. Ja już wiem co gdzie jest i mogę ci wytłumaczyć jak zdążę. Cześć.- powiedział na progu.

Drugoplanowa| Leo Valdez •wolno pisane•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz