Przestawałem rozumieć siebie.
Nie rozumiałem moich odruchów względem Petera.
Nie rozumiem, czemu pozwoliłem trzymać mu się za rękę wtedy na schodach.
Nie rozumiem czemu na każdy jego uśmiech odpowiadałem uśmiechem.
Nie rozumiem dlaczego się zapominam.
Łapię się na tym, że przestaję kombinować jak uciec.
Nawet zmarnowałem do tego kolejne dwie okazje. Mogę już lepszych nie mieć.
Cholera! Zostawił mnie samego! Samego w domu! W otwartym pokoju!
Dlaczego nie uciekłem?
Dlatego, że nawet mi to do głowy nie przyszło! Leżałem cały ten czas w pokoju razem z Astorem!
Nie wiem co się ze mną dzieje.
Naprawdę tego nie rozumiem.
Druga sytuacja, gdy mogłem uciec była mniej komfortowa niż pierwsza, ale także świetna. Mianowicie któregoś wieczora, Pero także nie zamknął pokoju, chociaż na noc robił to zawsze. Nie ufał mi jeszcze. Myślę, że musiałbym iść z nim do łóżka, żeby przestał zamykać te, pierdolone, drzwi. W każdym razie wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. Zobaczyłem, że Pero śpi na kanapie, a Astor leży w jednym z dwóch foteli. Nawet nie spojrzałem na grający w tle telewizor. Wziąłem koc z drugiego z foteli i przykryłem Petera, a potem po prostu poszedłem spać.
Więc mój plan ucieczki na razie leży. Z resztą. Jaki plan ucieczki? Ja nie mam żadnego planu.
I nie jestem taki pewien jak na początku, czy chcę stąd uciekać.
CZYTASZ
Stockholm syndrome | Stoch&Prevc
FanfictionO miłości, która była tak silna, że zniszczyła ich oboje.