22. Epilog/Kamil

762 95 92
                                    

Obudziłem się sam w łóżku. A liczyłem, że poprzytulam się do Petera rano. Westchnąłem i przekręciłem się na plecy, otwierając oczy.

Zobaczyłem biały sufit i białe ściany. Spojrzałem na swoje ciało. Nie byłem nagi jak się spodziewałem, ale miałem na sobie białą koszulkę i błękitne spodnie od piżamy.

- Co jest? - mruknąłem do siebie.

Usiadłem gwałtownie i rozejrzałem się po pokoju, w którym byłem. Oprócz łóżka, małej szafki nocnej, szafy i krzesła nie było tu nic.

Nie wiedziałem co się dzieje.

Gdzie ja jestem?

Gdzie jest Peter?!

Wstałem i poszedłem do drzwi, chciałem je otworzyć, ale były zamknięte. Zacząłem się z nimi szarpać, ale to nic nie dało.

Z wściekłości i bezsilności uderzyłem w nie pięścią.

Kręciłem się po pokoju, nie wiedząc co mam robić. Nie wiedziałem gdzie jestem, nie wiedziałem, gdzie jest Peter.

- Co się, kurwa, dzieje? - szepnąłem spanikowany.

Usiadłem pod ścianą i przyciągnąłem nogi do piersi, odparłem brodę o kolana.

Nie wiem jak długo tak siedziałem, ale w końcu do sali wszedł jakiś mężczyzna.

- Gdzie jest Peter?! - zerwałem się na równe nogi.

- Kto? - zdziwił się. Postawił coś na szafce przy łóżku. - Nikt taki pana nie odwiedzał.

- Gdzie jest mój Peter? - warknąłem.

- Kim jest Peter? - zapytał.

- To mój chłopak - odparłem. - Gdzie on jest? Powinien być tu ze mną.

- Panie Kamilu - położył mi rękę na ramieniu. - Niech pan usiądzie, zaraz zawołam kogoś, kto wszystko panu wyjaśni.

- Dobrze - usiadłem na łóżku i czekałem.

Po kilku minutach drzwi znowu się otworzyły. Najpierw spojrzałem na buty tego kogoś. Miał na sobie czarne pantofle. I spodnie od garnituru, granatową koszulkę oraz biały kitel zarzucony na ramiona.

A dopiero potem spojrzałem mu w twarz.

Mój Peter.

Ale dlaczego miał na sobie kitel?

- Pero - chciałem wstać.

- Siedź - uśmiechnął się delikatnie i usiadł na krześle przede mną. - Co się dzieje?

- Obudziłem się bez ciebie. Gdzie byłeś? Dlaczego jesteś tak ubrany? Gdzie my jesteśmy?

- Kamil... Co pamiętasz? - uśmiechnął się lekko. Czułem jak moje policzki zrobiły się gorące.

- Zależy o co pytasz... Ale byliśmy razem... Ty i ja... W Brazylii, w twoim domu pod Rio de Janeiro... Co się dzieje? - szepnąłem przerażony. - Dlaczego jesteś taki zimny? Zrobiłem coś nie tak?

- Nigdy nie byliśmy w Brazylii... Nigdy nie spotkaliśmy się poza tym pokojem.

- Kłamiesz? Mówiłeś, że mnie kochasz!!!

- Spokojnie... Jestem twoim lekarzem, nie chłopakiem... Masz żonę Kamil - powiedział cicho. - Piękną żonę, która bardzo cię kocha i czeka aż stąd wyjdziesz.

- Ale ja chcę Ciebie - w moich oczach stanęły łzy.

- Pamiętasz jak się tu znalazłeś? - zapytał, ale ja pokręciłem głową.

- Obudziłem się tutaj dziś.

- Nie. Jesteś tu od prawie roku, Kamil... Spowodowałeś wypadek, pamiętasz? Potrąciłeś chłopca. Nie mogłeś sobie z tym poradzić, pamiętasz? Dobrowolnie zdecydowałeś się na to leczenie... Wtedy się poznaliśmy... Jestem twoim lekarzem.

- Nie, nie, nie - wczepiłem palce we włosy. - To wszystko nie tak! Byliśmy razem w Brazylii! Byliśmy szczęśliwi!

- To nie była rzeczywistość... Pamiętasz nasza ostatnią rozmowę?

- Powiedziałem, że cię kocham.

- Nie. Nigdy mi tego nie powiedziałeś... Rozmawialiśmy o tym, że masz objawy schizofrenii, pamiętasz?

- Nie... Nic takiego nie miało miejsca - oznajmiłem twardo.

- Już wcześniej zdarzały się takie sytuacje jak teraz, ale... Cóż... Widzę, że to nie tyle objawy schizofrenii, ale także syndromu Sztokholmskiego... - wstał.

- Dokąd idziesz? - złapałem go za rękę. - Nie zostawiaj mnie, proszę - z moich oczu popłynęły łzy. - Kocham cię.

Peter zabrał mi rękę i skierował się do drzwi. Poszedłem za nim, ale on zamknął mnie od zewnątrz.

- Peter!!! Kocham cię!!! - krzyknąłem za nim.

Oparłem się plecami o drzwi i odsunąłem na podłogę. Ukryłem twarz w dłoniach, a z moich oczu popłynęły łzy.

Gdzie jest mój, Pero?


Dla wyjaśnienia, bo nie pamiętam czy wspomniałam o tym we wprowadzeniu. Syndrom Sztokholmski nie występuje tylko podczas porwania.
Może pojawić się w związku, gdy jeden z partnerów jest bardziej dominujący lub podczas uzależnienia od drugiej osoby, po stresującym przeżyciu, jak w przypadku Kamila, który spowodował wypadek i nie umiał się z tym pogodzić, więc wyparł rzeczywistość i wmówił sobie, że kocha Petera, który jest jego lekarzem.
Czytałam o takim przypadku, więc postanowiłam wykorzystać ten motyw i tak zakończyć tą książkę.

Do napisania, kochani ❤️

Stockholm syndrome | Stoch&PrevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz