Obudziłem się sam w łóżku. A liczyłem, że poprzytulam się do Petera rano. Westchnąłem i przekręciłem się na plecy, otwierając oczy.
Zobaczyłem biały sufit i białe ściany. Spojrzałem na swoje ciało. Nie byłem nagi jak się spodziewałem, ale miałem na sobie białą koszulkę i błękitne spodnie od piżamy.
- Co jest? - mruknąłem do siebie.
Usiadłem gwałtownie i rozejrzałem się po pokoju, w którym byłem. Oprócz łóżka, małej szafki nocnej, szafy i krzesła nie było tu nic.
Nie wiedziałem co się dzieje.
Gdzie ja jestem?
Gdzie jest Peter?!
Wstałem i poszedłem do drzwi, chciałem je otworzyć, ale były zamknięte. Zacząłem się z nimi szarpać, ale to nic nie dało.
Z wściekłości i bezsilności uderzyłem w nie pięścią.
Kręciłem się po pokoju, nie wiedząc co mam robić. Nie wiedziałem gdzie jestem, nie wiedziałem, gdzie jest Peter.
- Co się, kurwa, dzieje? - szepnąłem spanikowany.
Usiadłem pod ścianą i przyciągnąłem nogi do piersi, odparłem brodę o kolana.
Nie wiem jak długo tak siedziałem, ale w końcu do sali wszedł jakiś mężczyzna.
- Gdzie jest Peter?! - zerwałem się na równe nogi.
- Kto? - zdziwił się. Postawił coś na szafce przy łóżku. - Nikt taki pana nie odwiedzał.
- Gdzie jest mój Peter? - warknąłem.
- Kim jest Peter? - zapytał.
- To mój chłopak - odparłem. - Gdzie on jest? Powinien być tu ze mną.
- Panie Kamilu - położył mi rękę na ramieniu. - Niech pan usiądzie, zaraz zawołam kogoś, kto wszystko panu wyjaśni.
- Dobrze - usiadłem na łóżku i czekałem.
Po kilku minutach drzwi znowu się otworzyły. Najpierw spojrzałem na buty tego kogoś. Miał na sobie czarne pantofle. I spodnie od garnituru, granatową koszulkę oraz biały kitel zarzucony na ramiona.
A dopiero potem spojrzałem mu w twarz.
Mój Peter.
Ale dlaczego miał na sobie kitel?
- Pero - chciałem wstać.
- Siedź - uśmiechnął się delikatnie i usiadł na krześle przede mną. - Co się dzieje?
- Obudziłem się bez ciebie. Gdzie byłeś? Dlaczego jesteś tak ubrany? Gdzie my jesteśmy?
- Kamil... Co pamiętasz? - uśmiechnął się lekko. Czułem jak moje policzki zrobiły się gorące.
- Zależy o co pytasz... Ale byliśmy razem... Ty i ja... W Brazylii, w twoim domu pod Rio de Janeiro... Co się dzieje? - szepnąłem przerażony. - Dlaczego jesteś taki zimny? Zrobiłem coś nie tak?
- Nigdy nie byliśmy w Brazylii... Nigdy nie spotkaliśmy się poza tym pokojem.
- Kłamiesz? Mówiłeś, że mnie kochasz!!!
- Spokojnie... Jestem twoim lekarzem, nie chłopakiem... Masz żonę Kamil - powiedział cicho. - Piękną żonę, która bardzo cię kocha i czeka aż stąd wyjdziesz.
- Ale ja chcę Ciebie - w moich oczach stanęły łzy.
- Pamiętasz jak się tu znalazłeś? - zapytał, ale ja pokręciłem głową.
- Obudziłem się tutaj dziś.
- Nie. Jesteś tu od prawie roku, Kamil... Spowodowałeś wypadek, pamiętasz? Potrąciłeś chłopca. Nie mogłeś sobie z tym poradzić, pamiętasz? Dobrowolnie zdecydowałeś się na to leczenie... Wtedy się poznaliśmy... Jestem twoim lekarzem.
- Nie, nie, nie - wczepiłem palce we włosy. - To wszystko nie tak! Byliśmy razem w Brazylii! Byliśmy szczęśliwi!
- To nie była rzeczywistość... Pamiętasz nasza ostatnią rozmowę?
- Powiedziałem, że cię kocham.
- Nie. Nigdy mi tego nie powiedziałeś... Rozmawialiśmy o tym, że masz objawy schizofrenii, pamiętasz?
- Nie... Nic takiego nie miało miejsca - oznajmiłem twardo.
- Już wcześniej zdarzały się takie sytuacje jak teraz, ale... Cóż... Widzę, że to nie tyle objawy schizofrenii, ale także syndromu Sztokholmskiego... - wstał.
- Dokąd idziesz? - złapałem go za rękę. - Nie zostawiaj mnie, proszę - z moich oczu popłynęły łzy. - Kocham cię.
Peter zabrał mi rękę i skierował się do drzwi. Poszedłem za nim, ale on zamknął mnie od zewnątrz.
- Peter!!! Kocham cię!!! - krzyknąłem za nim.
Oparłem się plecami o drzwi i odsunąłem na podłogę. Ukryłem twarz w dłoniach, a z moich oczu popłynęły łzy.
Gdzie jest mój, Pero?
Dla wyjaśnienia, bo nie pamiętam czy wspomniałam o tym we wprowadzeniu. Syndrom Sztokholmski nie występuje tylko podczas porwania.
Może pojawić się w związku, gdy jeden z partnerów jest bardziej dominujący lub podczas uzależnienia od drugiej osoby, po stresującym przeżyciu, jak w przypadku Kamila, który spowodował wypadek i nie umiał się z tym pogodzić, więc wyparł rzeczywistość i wmówił sobie, że kocha Petera, który jest jego lekarzem.
Czytałam o takim przypadku, więc postanowiłam wykorzystać ten motyw i tak zakończyć tą książkę.Do napisania, kochani ❤️
CZYTASZ
Stockholm syndrome | Stoch&Prevc
FanfictionO miłości, która była tak silna, że zniszczyła ich oboje.