14. Peter

601 85 26
                                    

Siedziałem w salonie na kanapie oglądając jakiś film akcji. Nawet nie wiem jaki, bo nie mogłem się na nim skupić.

Myślałem o tym, że Kamil kilka dni temu miał doskonały moment na ucieczkę, a nie zrobił tego. Został.

Może coś się zmieniło?

- Pero? - usłyszałem za sobą cichy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem Kamila zawiniętego w kołdrę. - Nie mogę spać - dodał.

- To posiedź ze mną - zaproponowałem, bo przecież po to przyszedł. Kamil usiadł obok mnie, przyciągając nogi do klatki piersiowej. Zauważyłem, za zawsze tak siada.

- Co to za film? - zapytał.

- Nie wiem - pokręciłem głową. - Niespecjalnie mnie wciągnął... Jeśli chcesz możesz zmienić kanał.

- Mniejsza o to... Jak będzie nudny może szybciej mnie zmuli - uśmiechnął się, więc odpowiedziałem mu tym samym.

Nie było tak jak chciał. Siedzieliśmy prawie do trzeciej rozmawiając i trochę żartując. Prawie tak jak wtedy, gdy byliśmy tylko przyjaciółmi. W sumie teraz nie jesteśmy niczym więcej, ale dużo się zmieniło.

Kilka minut po trzeciej odprowadziłem Kamila do pokoju, a gdy zamknął za sobą drzwi, poszedłem do siebie.

Znowu nie zamknąłem jego drzwi na klucz, a on po raz kolejny tego nie wykorzystał. Bo rano, gdy robiłem śniadanie, zszedł do mnie. Wyglądał uroczo. Taki zaspany z rozczochranymi włosami.

- Herbaty? - zapytałem z uśmiechem. Pokiwał głową i usiadł przy stole. Położył przedramiona na blacie i oparł o nich głowę. - Może połóż się jeszcze na chwilę.

- Chciałbym, ale Astor wywalił mnie z łóżka - odparł. - Co będziesz dziś robił? - podniósł głowę.

- Muszę dokończyć malować schody - postawiłem przed nim kubek z herbatą.

- Mogę ci pomóc?

- Jeśli masz ochotę - uśmiechnąłem się lekko.

- Nie chcę się nudzić - wzruszył ramionami.

- Więc znajdę ci zajęcie - oznajmiłem.

Zjedliśmy śniadanie, trochę rozmawiając. Wszystko powoli układało się tak jak chciałem. Kamil powoli także zachowywał się tak jak powinien. Czasami miałem wrażenie, że jego wzrok zatrzymuje się na mnie dłużej, jakby próbował mnie rozszyfrować, zrozumieć. A przecież nie raz powtarzałem, że to wszystko jest bardzo proste. Kocham go, więc chcę go mieć.

Przy malowaniu schodów mało rozmawialiśmy, raczej skupialiśmy się na tym co robiliśmy. Astor leżał w drzwiach tarasowych i obserwował nas. Co chwilę szczekał, bo nikt nie zwracał na niego uwagi.
Zerkałem na Kamila, ale on był w 100% skupiony na tym co robi, jak zawsze zresztą. Zawsze przykładał się maksymalnie do podejmowanych działań, nawet jeśli było to malowanie schodów.

Gdy chciałem wstać i przenieść się na schody, aby część przy ścianie domu zostawić Kamilowi, uderzyłem się łokciem o jeden ze słupków balustrady. Astor zapiszczał chcąc do mnie podejść, ale zawahał się przed świeżo pomalowanym drewnem, a Kamil zaczął się śmiać.

- To nie jest zabawne - mruknąłem pocierając łokieć.

- Owszem, jest - rzucił. Pokręcił głową ze śmiechem. Uśmiechnąłem się lekko i wróciłem do mojego zajęcia.

Myślałem o tym, co jeszcze muszę zrobić żeby Kamil poczuł się dobrze w moim towarzystwie. Wydaje mi się, że jest lepiej, nie próbował już uciec, chociaż miał do tego mnóstwo okazji.

Może powienienem zacząć mu wynagradzać to wszystko?

Przecież niecodziennie miłości twojego życia porywa cię na drugi koniec świata.

Tak. Wynagrodzenie mu tego to brzmi jak dobry plan.

Stockholm syndrome | Stoch&PrevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz