Epilog - "- Shey, to ty?"

61 4 2
                                    

Perspektywa Hazel

Wraz z Ronnie oddaliłyśmy się od tego przeklętego miejsca. Postanowiłyśmy, że przejdziemy się na spacer i szczerze porozmawiamy. 

Podążałyśmy ulicą i gadałyśmy.

- Jak bardzo musiałam być nim zaślepiona? - parsknęłam ironicznym śmiechem.

- Haz, nie wszystko musi być już stracone.

- Sorki, ale dla mnie w związku wierność to podstawa podstaw. Jak ktoś nie umie zatrzymać się przy jednej dziewczynie to jak w ogóle może z nią chodzić? - otarłam łzy, spływające z moich policzków.

- Nie zadręczaj się tylko tym tak bardzo, Hazel. Wiem, że zdrada jest strasznym uczuciem, ale tylko błagam nie obwiniaj się. To on jest skończonym idiotą, nie ty.

- Obydwie dobrze wiemy, że tak nie będzie. Jak chłopak zdradzi dziewczynę to zawsze ona się obwinia. A jak to jest Shawn Mendes to tym bardziej. - wybuchnęłam głośnym szlochem.

- Na pewno kiedyś nie akcentowałaś tego kim jest. Traktowałaś go jak zwykłego chłopaka z ładnym głosem, a nie gwiazdę. Hazie, to chyba niedobrze.

- Nie daję rady... Nigdy przenigdy nie myślałam, że mi to zrobi. Nie on... Wydawał się taki... prawdziwy. Ale chyba jest jak wszystkie inne gwiazdy,  myślący, że może mieć wszystko... - mój oddech zaczął przyspieszać.

- Jeśli tego potrzebujesz to się wyżyj, powiedz na niego złe słowa. Spokojnie, jak Ci to pomoże to dawaj.

- Nie, nie chcę tego. Kocham Shawn'a. Mówienie na niego złych słów nic mi nie da, jeszcze tylko pogorszy sprawę. Potem będę tego bardzo żałować. Mendes może nie jest ideałem kochającego chłopaka, ale staram się nie obrażać swoich byłych, bo jednak darzyłam ich jakimiś uczuciami... 

- Dobre podejście... - dziewczyna posłała mi uśmiech, którego choćbym chciała nie umiałam odwzajemnić. 

Powolnym krokiem spacerowałyśmy ulicą. 

Wyrzucałam z siebie wiele uczuć, a moja przyjaciółka wysłuchiwała mnie i dawała mi co jakiś czas rady. 

Nagle jakaś dziewczyna podeszła do nas, trzymając telefon w ręce. 

- Hej. - przywitała się.

- Eeee... cześć? - odparłam.

- Czy mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie? - zapytała.

- Ze mną? - zdziwiłam się.

- No tak... Bo z Shawn'em już mam i chcę zrobić sobie na ściankę jeszcze jedno z jego dziewczyną.

Wtedy coś we mnie pękło. Krzyknęłam, czując fizycznie ból w klatce piersiowej. 

Całe opanowanie, które zyskałam po rozmowie z Ronnie zniknęło. 

Znów zaczęłam panikować, a łzy poleciały ciurkiem po moich policzkach. Moja przyjaciółka, widząc mój stan wyszła przede mnie i zwróciła się do napotkanej dziewczyny.

You made me a believer | S.M |Where stories live. Discover now