Rozdział 11 - Cena kłamstw

2.7K 175 91
                                    


Następnego wieczora Harry znalazł się sam w Pokoju Życzeń. Nowa grupa naukowa Hermiony już się tworzyła, co wywoływało u niego nerwowość, więc musiał znaleźć sposób, by dać jej ujście. Naprawdę nie chciał o niczym myśleć, Harry zakrył oczy opaską i zaatakował wypełnione piaskiem worki, wiszące spod sufitu. To zmuszało Harry'ego do utrzymania czystego umysłu, żeby mógł usłyszeć dźwięk zlatujących worków.

Pokój zdawał się rozumieć, czego chciał; zrzucał worki z piaskiem, gdy najmniej się tego spodziewał. Harry poruszał się instynktownie, wykorzystując sztylet sai, żeby zaatakować wory, jakby były przeciwnikami. Wkrótce podłoga wokół niego pokryła się piaskiem, co utrudniało mu szybkie ruchy bez utraty równowagi. Opadając na kolano, Harry schylił się, by uniknąć uderzenia przez kolejny spadający worek. Ułożył inaczej sai do swojej prawej ręki, przekręcając się na plecy i zrywając na nogi, jednocześnie rozcinając worek. Słysząc kolejny nadchodzący z lewej, Harry podskoczył, okręcając się w powietrzu, aż jego stopa spotkała się z workiem, odsyłając ją w tył. To dało mu czas na pewne wylądowanie na nogi, nim odwrócił się szybko, by mógł uderzyć torbę w chwili, gdy znajdzie się w jego zasięgu.

Odgłos piasku spadającego na podłogę wypełnił jego uszy, jak również skrzypnięcia niemal pustych teraz worków. Nagle usłyszał szum i wiedział, że kolejny worek nadchodzi z prawej. Przerzucając sai do lewej, Harry rzucił do w worek, wysyłając go w przeciwnym kierunku. Wymamrotał Finite, po czym sięgnął do opaski, zatrzymując się w połowie działania, gdy nagle poczuł, że jest obserwowany.

Jego ciało natychmiast spięło się i mocno ścisnął w dłoni pozostałe sai. Nikt poza Ronem i Hermioną nie wiedział o tym miejscu, może poza kadrą nauczycielską. Ale to nie oznacza, że nikt inny nie mógł znaleźć tego miejsca. Instynkt przejął kontrolę, więc Harry szybko odwrócił się i rzucił zachowany sai w stronę zagrożenia, ściągając opaskę i odwracając się do miejsca, gdzie zostawił różdżkę. Rozległo się głośne szczęknięcie, ostrzegając Harry'ego, że sai uderzył w coś twardego. Wyciągnąwszy rękę, Harry cicho przywołał kawałek drewna z rdzeniem z pióra feniksa i całkowicie odwrócił się do zagrożenia...

... i natychmiast jęknął, gdy zobaczył dużą grupę zamazanych uczniów w drzwiach, a rzucony przez niego sai wbił się w ścianę tuż nad głową Rona (włosy Rona były nie do pomylenia). Naprawdę powinienem zamknąć drzwi. Do rana będę na ustach całej szkoły. Nie mówiąc ani słowa, Harry podszedł do małego stolika, wziął okulary i nałożył je. Następnie chwycił kaburę na różdżkę i również ją założył, po czym odwrócił się do tłumu, patrząc bezpośrednio na Hermionę, która tym razem wyglądała na nerwową.

- Jeśli chciałaś wykorzystać pokój, Hermiono, powinnaś mi była powiedzieć – powiedział spokojnie.

Hermiona wyjęła różdżkę i nerwowo rzuciła Finite Incantatem.

- Cóż, um... pamiętasz grupę, o której ci mówiłam, prawda, Harry? – zapytała niepewnie. – No, myślałam, że skoro już tu jesteś, moglibyśmy omówić kilka spraw... jeśli ci to nie przeszkadza.

Harry spojrzał na Hermionę sceptycznie. To, że musiała przerwać zaklęcie, było dowodem, że Hermiona miała coś w zanadrzu.

- Naprawdę? – zapytał, chowając różdżkę. – I dlatego rzuciłaś zaklęcie wyciszające, żebym nie mógł cię słyszeć? Nie sądzę. Może tym razem powiesz prawdę?

- To jest prawda, Harry – nalegał Ron. – Nie chcieliśmy cię rozpraszać. Powiedziałeś nam, że idziesz tu oczyścić umysł. Nie sądziliśmy, że będziesz robić... eee... cóż... cokolwiek robiłeś. Co robiłeś? Wiesz, że prawie uderzyłeś mnie tym... tym czymś?

Ciężar Przeznaczenia | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz